Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49718.80 kilometrów w tym 8359.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 5.33km
  • Czas 00:19
  • VAVG 16.83km/h
  • VMAX 23.00km/h
  • Kalorie 117kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

94/365 Wyprawka wrześniowa w kwietniu - prolog

Piątek, 4 kwietnia 2014 · dodano: 04.04.2014 | Komentarze 7

Wycieczka wrześniowa, bo do Wrześni jedziemy. Dziś pojechaliśmy z Meteorem kupić bilety i klimat zrobił się mocno wyprawowy. Wydawało się, że sprawa pójdzie w miarę szybko, więc zamiast pchac się rowerami na dworzec, Tomi zostawił mnie przed wejściem, a sam poszedł kupować bilety. Ja sobie siędłam na schodkach i obserwowałam okolicę. A w okolicy grupka żyrardoweskiego neopunk sobie stała nieopodal i coś przedyskutowywała. Ale nic. W końcu obok stał wóz policyjny. Coś się jednak zaczęło dziać, bo wóz policji ruszył i podjechał na parking obok mnie. Ze środka wysiadła pani i pan i weszli na teren budynku dworca. W tym samym czasie z dworca i do dworca kursowały mniej lub bardziej podejrzane typy. Nawet nie bardzo zawiane, za wcześnie było. Jak się później okazało, niektórzy już byli po paru łykach czegoś mocniejszego, ale czuć było tylko z bliska (z relacji Tomiego). A ja coraz bardziej marznę, ze schodków uciekłam już dawno, żeby wilka nie dostać. Wejść na chwilę i zobaczyć co tam u Tomiego nie mogę, bo typki jeszcze by pożyczyły któryś z naszych rowerów. A zapinkę zostawiłam w domu. Mija 10 minut, mija 15, wkurzyłam się i zaczęłam wpychac nasze rowery do środka na raty. Przeziębić się tuż przed wyjazdem nie miałam ochoty, a poza tym ciut się zaczęłam martwić o Tomiego, tam jakas zadyma i może rykoszetem po mordzie oberwać. I raczej nie odda, a ja pilnuje rowerów zamiast go bronić i rozwalać pysk każdemu, kto by go tknął.

Czujecie, wyobraźnia pracuje.

Wbiłam się do holu i oceniłam sytuację jako bezpieczną. Policja dyskutowała sobie z kimś na przeciwko toalet, a Tomi tkwił przy kasie i chyba już nawet płacił za bilet. Kilka minut później podszedł do mnie i zaczął niejasno tłumaczyć skomplikowaną sprawę zakupu jednego biletu na trzy spółki przewozowe. Koleje mazowieckie, przewozy regionalne i wielkopolskie - wg taryfy przewozów regionalnych + bilet na rower. Uff. Ciekawe co na to powie konduktor za Kutnem, bo jedziemy z dwiema przesiadkami. Przez Skierniewice (przesiadka) do Kutna przez Łowicz, a potem z Kutna do Wrześni.


  • DST 4.79km
  • Czas 00:17
  • VAVG 16.91km/h
  • VMAX 20.00km/h
  • Kalorie 101kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

93/365

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 4

Plan popołudniowej wycieczki nie wypalił, to się zrobiło późnowieczorne kółko po mieście.


  • DST 7.71km
  • Czas 00:41
  • VAVG 11.28km/h
  • VMAX 15.00km/h
  • Kalorie 171kcal
  • Sprzęt Veturilo
  • Aktywność Jazda na rowerze

92/365

Środa, 2 kwietnia 2014 · dodano: 02.04.2014 | Komentarze 0

Dziś jazda warszawska z Bielan przez Żoliborz do centrum. W tamtą stronę pogrzałam na szybko metrem, bo wracałam z salonu Plusa z mamą, stamtąd per pedes do banku (na Wawrzyszewie nadal nie ma Veturilo, bo cały czas coś budują) i spod stacji Stare Bielany sympatyczna jazda jezdnią, to DDRką, to chodnikiem (mało pieszych, wzdłuż Mickiewicza było dość tłoczno z samochodami), potem na legalu DDRką wiaduktem i za nim wjazd na jezdnię. Przeżyłam, jakimś cudem nie mijał mnie autobus. Za Bankowcem znowu chodnikiem, bo debile znów traktują plac jak autostradę i ścigają się, kto pierwszy do świateł. Kochana Marszałkowska. W końcu miałam dość i zostawiłam rower na pierwszej napotkanej stacji pod domami centrum i poszłam sobie na rajd po sklepach, w których było za drogo (jak na jakość asortymentu), więc się mocno nie spłukałam. No i spacerek do Centralnego.

Fotki ze spaceru po Bielanach, zrobione zanim wsiadłam na rower. Piękna wiosna, ciepło, prawie mi uszy nie marzły. Trasa w kształcie węża :)



  • DST 1.28km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:06
  • VAVG 12.80km/h
  • VMAX 18.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

91/365 Na pocztę i do biedronki

Wtorek, 1 kwietnia 2014 · dodano: 01.04.2014 | Komentarze 14

Ot takie tam wysłanie listu i kupowanie bananów z serem, żeby z pustymi rękami do domu nie wracać. Pracy dużo, to nie ma czasu jeździć. Pogodnie, ciepło, pojechałam bez kurtki i rękawiczek, ale wiatr zimny i na dłuższej wycieczce by mnie przewiało.


  • DST 5.15km
  • Teren 0.40km
  • Czas 00:21
  • VAVG 14.71km/h
  • VMAX 21.50km/h
  • Kalorie 112kcal
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

90/365 Na posterunek

Poniedziałek, 31 marca 2014 · dodano: 31.03.2014 | Komentarze 3

Żyrardów to piękne miasto. Człowiek obcuje z piękną architekturą na co dzień. Chyba, że musi pojechać na posterunek, którego nie będę pokazywać, bo wygląda strasznie. Za to wrzucam coś na jego tyłach, funkcja ongiś również nieco policyjna, jakieś archiwum tu było. A poza tym eksperymanetalne studio filmowe Karola Marczaka (to ten co filmował grzyby i porosty, fascynujące!).
Wizyta na posterunku trwała z godzinę, po raz drugi skłądałam zeznania w tej samej sprawie. Tym razem już poważnej, albowiem takie życie bywa przewrotne, że pacana złapali. To znaczy tego, który włamał się na konto sklepu na alledrogo, w którym kupowałam lampkę dla Kluski i przez który sklep stracił 23,50. Ja wyszłam na tej transakcji na zero, ale miałam żal. I pewnie dlatego się to na nim zemściło. Ja już tak mam, że jak kto mi próbuje w życiu zaszkodzić, albo dupę mi obrabia niegrzecznie za plecami, to los mści się na nim okrutnie.
Trasa w kształcie dinożarła.



  • DST 34.95km
  • Teren 12.70km
  • Czas 01:58
  • VAVG 17.77km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Kalorie 765kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

89/365 Na mrówki!

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 16

Dziś króciutko jak na tę pogodę, bo musieliśmy z Meteorem wrócić do 13tej. W zasadzie się udało, Meteor poleciał szybciej, żeby zdążyć, ja go goniłam, a potem machnęłam ręką i pojechałam na skróty przez Haberlak, dzięki czemu byłam minutę po nim w domu i kilkanaście sekund przed wujkiem z Kluską. W domu ostatnio ciasno w przedpokoju, bo wujek przybył rowerem. A tu jeszcze jeden rower trza będzie niedługo upychać. Chyba zamienię miejscami przyczepkę z moim holendrem, którego wiosną latem i jesienią prawie nie używam. Będzie robił po staremu za stojak na książki, albo suszarkę na pranie pod oknem.

Trasa do apis geocache i innych owadzich spraw. Przy okazji cyklogrobbing. W zasadzie powodem wizyty przy trzech skrzynkach Meteora był wysyp geokretów w okolicy. Średnio po trzy na skrzynkę. Zrobiliśmy więc małe machniom, jakieś herbatniki, jakaś herbata z termosu, ale szybko szybko, bo czas goni. Do keszy jechaliśmy wertepem przez las, powrót w zasadzie bez postojów (nie licząc apsików) już asfaltami i wiaduktami przez różne obwodnice i inne "strady".




  • DST 60.04km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:26
  • VAVG 17.49km/h
  • VMAX 33.00km/h
  • Kalorie 1314kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

88/365

Sobota, 29 marca 2014 · dodano: 29.03.2014 | Komentarze 8

Dzisiejszy dzień był zupełną niewiadomą. Wycieczka do znajomych odwołana/przełożona, ja spałam słodko do 10. Gdy wtem wpada do mnie Meteor i mówi, że jednak czuje się lepiej i gdzieś pojedziemy. Pogoda rzeczywiście cudowna i nic nie mogło nas powstrzymac przed wycieczką. Co tam, że oboje co kilka kilometrów musieliśmy się zatrzymywać, by się wysmarkać. Potem już nawet smarkaliśmy jadąc na rowerze ;)
Pierwszy przystanek niedaleko krzyża na Krzyżówce i okazyjny serwis (w sumie niepotrzebny, o skrzynka w dobrym stanie), za to Meteor wypatrzył motylka cytrynka, a mnie udało się go sfocić. Jeszcze się uczę obsługiwać nowy obiektyw, który prócz zwykłego zooma ma tryb makro i w zasadzie dopiero dziś nauczyłam się go właściwie obsługiwać. Cytrynek sfocony w trybie tele, bo z bliska mi gałgan uciekał.
Potem pojechaliśmy na rozwałkę do Radziwiłłowa, gdzie kazałam Meteorowi wysłać pozdrowienia dla werrony, która wracała z innej wycieczki. Może byśmy się spotkali, ale planując Meteor nie uwzględnił wycieczki Werrony, albowiem w mejlu przysłała dziwną miejscowość. To znaczy domyśliłam się, że zrobiła literówkę, ale nie potrafiłam się domyślić, o jaką miejscowość chodzi. Dopiero później wydało się, że to były Giżyce, a nie Gożewice.
Celem wycieczki było odnalezienie pewnej mogiły, a potem dotarcie nad esełkę. Tu i ówdzie rozwałki, dwa kesze znalezione, bardzom była szczęśliwa. Ząb nie boli, katar jakby mniejszy, Meteor karmił od rana dobrze, więc głodna nie byłam. Jak dotąd chyba najlepsza wycieczka w tym roku.

Recepta na najlepszą wycieczkę roku? Musi być piękna pogoda, nie za ciepło i nie za zimno, musi być dobre jedzenie (kanapki, czekolada, kawa, herbata), musi być nitowana kratownica, musi być urbex i dużo rozwałek po drodze :)

Fotki z wycieczki od motylka w albumie S-Ł i okolica. Wybór poniżej.



  • DST 6.64km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:28
  • VAVG 14.23km/h
  • VMAX 18.00km/h
  • Kalorie 142kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

87/365

Piątek, 28 marca 2014 · dodano: 28.03.2014 | Komentarze 3

Dziś w ciągu dnia miałam dwa dłuższe spacery po Żyrardowie z Hrabią Piotrem i częściowo z Kluską, trochę mi to zmęczyło stopy. Parę godzin przeznaczyłam na jaką taką regenerację i pod koniec dnia, gdy okazało się, że quiz z bryczkami jest trudniejszy niż się wydawał, odpuściłam dłubanie w guglach i zrobiłam małe kółko po mieście. Trochę piratów drogowych się trafiło, ale w normie, to znaczy jak na tę godzinę miasto było ciche, spokojne i bezpieczne. Ale też cholernie ciemne, to zdjęcia wrzucam ze spacerów :)

Trasa wyszła w kształcie głowy Johnnego bravo, a przynajmniej z nim mi się skojarzyła.


A spacery bardzo udane, choć przeszliśmy tak ze 30% tego, co powinniśmy. Chyba następnym razem muszę sobie zrobić mapkę z miejscami, do których koniecznie trzeba dojść, bo mi umyka po drodze. Udało się też przyuważyć nieplanowane ufoki ;)



  • DST 6.24km
  • Czas 00:24
  • VAVG 15.60km/h
  • VMAX 21.00km/h
  • Kalorie 133kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

86/365 Do Lidla po zapałki

Czwartek, 27 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 7

Wysłałam rano Tomiego po zapałki i chusteczki, bo nadal smarczemy. Kolektywnie, całą rodziną, bo Tomi też zachorzał. Ale zapałek nie przywiózł, bo nie był w Lidlu. Sama się ich naszukałam, bo nie było ich przy kasach, tylko na przeciwko ryżu(tako rzekła pani od kasy). Ryżu nie mogłam długo znaleźć. Jak znalazłam, to nie mogłam znaleźć zapałek. Wreszcie znalazłam, na dnie pustego pudełka, to wzięłam trzy paczki, skoro są takie puchy. A poza tym jeszcze dwa serki, jogurt i croissanty. A i mleko 3.2% w kartonie.

Miałam robić zdjęcia po wyjściu ze sklepu, ale zaczął kropić deszcz, a potem nic ciekawego w kadr nie wpadło. Na Środkowej był wypadek, jedna pani stuknęła drugą panią. Tak mocniej stuknęła, przód wozu wyglądał jak do kasacji. Bok wozu drugiej pani tylko wgnieciony. Nie odważyłam się robić im zdjęć. Potem jeszcze chciałam sfocić wieżę obserwacyjną na jednym domu, ale akurat podjechał właściciel. No i w końcu nic nie sfociłam. To daję coś z domu :)

Trasa w kstzałcie pana Hilarego szukającego okularów na podłodze. :)



  • DST 42.78km
  • Teren 8.20km
  • Czas 02:32
  • VAVG 16.89km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Kalorie 901kcal
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

85/365

Środa, 26 marca 2014 · dodano: 26.03.2014 | Komentarze 3

Rano Tomi poszedł przewietrzyć Kluskę na spacerze, a ja zaczęłam się pakować na dzisiejszą wyprawę. Oczywiście w tym samym momencie przyszło zlecenie, chyba znów będę nocki zarywać, bo za dnia trudno przy Klusce pracować.

Trasa wyglądała z początku na krótszą, skok po mobilniaka i mały serwis multaka (spadł daszek ze studni, ale go postawiliśmy z powrotem). Potem odłożyłam mobilniaka w inne miejsce licząc że może trafimy na jakikolwiek pociąg. Normalnie by nas minął przynajmniej jeden. A tu nic, cisza. W związku z "problemami na wschodzie" zawieszono transporty? Dziś w okolicy esełki było ciszej niż zwykle. Tylko raz było słychać z daleka pociąg na CMK. W drodze powrotnej mijaliśmy dawną Wiedenkę i choć tu się nam poszczęściło, bo korzystając z okienka słońca zarządziłam krótki postój na dopijanie herbaty. No i myk myk do domu, żeby zdążyć przed pobudką Kluski. Nie zdążyliśmy, ale prawie, prawie, obudziła się może z pół godziny przed naszym powrotem.

Trasa w kształcie gadającej głowy.

Więcej fotek od  tego miejsca