Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:231.25 km (w terenie 15.10 km; 6.53%)
Czas w ruchu:18:07
Średnia prędkość:12.76 km/h
Maksymalna prędkość:32.70 km/h
Suma kalorii:82 kcal
Liczba aktywności:31
Średnio na aktywność:7.46 km i 0h 35m
Więcej statystyk
  • DST 2.12km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:12
  • VAVG 10.60km/h
  • VMAX 13.50km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

21/365

Wtorek, 21 stycznia 2014 · dodano: 21.01.2014 | Komentarze 6

Póki co wyszła najkrótsza w tym roku. Pokonał mnie śnieg padający w twarz w drodze powrotnej. W koleinach mokrej słonej brei jeździ się średnio. Terenowe odcinki wyszły lepiej, bo choć telepało, to jednak zwykły śnieg jest mniej śliski. Pojechałam skrótem przez Haberlak i okazało się, że trafiłam na kumulację rowerzystów. Razem ze mną w przeciągu pięciu minut przejeżdżała siódemka :)
Udało się też zrobić jedną fotkę podczas jazdy niemal nieużywaną ulicą. O dziwo da się jechać 9,5km/h trzymając kierownicę jedną ręką, a aparat drugą. Gdyby nie wiatr, spokojnie dałoby radę z parasolem. Problem, że przy wietrznej pogodzie parasol bardziej przeszkadza niż pomaga (śnieg i tak leci z każdego kierunku poziomo).

  • DST 3.44km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:22
  • VAVG 9.38km/h
  • VMAX 13.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

20/365

Poniedziałek, 20 stycznia 2014 · dodano: 20.01.2014 | Komentarze 8

Pogoda stopniuje mi poziom trudniejszy od najłatwiejszego do najtrudniejszego. Dziś było teoretycznie gorzej niż wczoraj, nawet się wahałam czy nie pojechać wieczorem, skoro padał śnieg z deszczem i wiał wiatr. Ale zobaczyłam przez okno rowerzystę i stwierdziłam, że skoro inni mogą, to ja też. Po drodze minęłam jeszcze paru, w tym jedną starszą panią, którą udało mi się złapać w kadr. Temperaturowo -6, ale jak się jedzie pod wiatr, trochę gorzej. Dobrze, że pożyczyłam komin od Tomiego.

Trasa przez cmentarz, gdzie trochę błądziłam szukając dróżki na wprost drugiej bramy (okazało się, że jej po prostu nie ma i trzeba jechac zygzakiem przez groby), wreszcie objechałam lodowisko i minąwszy przychodnię zdrowia dojechałam pod osiedlowy śmietnik. I tam musiałam kilkanaście metrów podprowadzić rower, bo szklanka już dwudniowa. Nikt nie posypał piaskiem. Tutejsi cieciowie chyba nie istnieją.



  • DST 3.31km
  • Czas 00:18
  • VAVG 11.03km/h
  • VMAX 13.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

19/365 po lodzie

Niedziela, 19 stycznia 2014 · dodano: 19.01.2014 | Komentarze 3

Bałam się wyjść w ciągu dnia, bo ledwo doszłam chodnikiem do śmietnika i ledwo wróciłam. Tak zwana szklanka. Tego się najbardziej obawiałam podczas jazdy zimą. Ale okazało się, że o ile chodniki czyhają na me życie, o tyle jezdnie przez samochody całkiem są do rzeczy. Przekonałam się o tym wieczorem jadąc na łysych oponach po oblodzonej nawierzchni. Tu i ówdzie był goły asfalt, na rzadziej uczęszczanych drogach z boku zwykłe lodowisko. Ale że trochę wiem, jak się po lodzie (nie) jeździ, więc ani przez moment nie straciłam równowagi. Po prostu prawie nie używałam hamulca, skręcałam powoli i dużym łukiem, starałam się jechać maksymalnie prosto i równo, wtedy rower nie ma prawa się przewrócić choćby po gołym lustrze jechał.

Tym razem myk po osiedlu, trochę mnie umordował wschodni wiatr, ale ja twarda jestem na krótkich odcinkach ;)



  • DST 3.61km
  • Czas 00:19
  • VAVG 11.40km/h
  • VMAX 16.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

18/365 Żyrardów in the mist

Sobota, 18 stycznia 2014 · dodano: 18.01.2014 | Komentarze 9

Zemgliło Żyrardów o poranku. Najgorsza pogoda zimą. Aż mi się przypominają lata 90te, kiedy to śnieg padał 10razy w roku z czego 9 razy topniał od razu, a raz dwa dni później. Pamiętam, bo notowałam. I teraz jest tak samo byle jak.

Wycieczka podczas spaceru Tomiego z małą, dogoniłam ich na Limanowskiego i porobiliśmy sobie pare zdjęć. Potem oni pojechali na rynek, a ja do loftów. I tu zaczęły mi marznąć paluchy od wilgoci, więc się wyniosłam z powrotem do domu, dlatego dystans taki sam jak pogoda.


  • DST 6.15km
  • Czas 00:29
  • VAVG 12.72km/h
  • VMAX 16.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

17/365 jazda w deszczu

Piątek, 17 stycznia 2014 · dodano: 17.01.2014 | Komentarze 1

Chciałam być sprytniejsza i nie jechać w deszczu. Przełożyłam przejażdżkę na wieczór. Faktycznie jakby przestało padać. Niestety nie przestało. Siąpił zbyt drobno, by można było dojrzeć przez szybę na tle dalekiej latarni. Nie chciało mi się wracać na górę po pelerynkę przeciwdeszczową i pierwszy kilometr miałam średni. Kolana mi mokły. Ale potem kolana się ogrzały, organizm przystosował, jeździło się całkiem przyjemnie. Minęłam nawet dwójkę rowerzystów (a było grubo po 21). Tylko z kałużami trzeba było tu i ówdzie slalomem. Na szczęście o tej porze ruch samochodowy znikomy.

Enodmondo urwane z początku, bo mi się nie chciało czekać na deszczu na złapanie fixa.




  • DST 3.87km
  • Czas 00:22
  • VAVG 10.55km/h
  • VMAX 14.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

16/365 Drugi dzień ze śniegiem

Czwartek, 16 stycznia 2014 · dodano: 16.01.2014 | Komentarze 9

Tym razem w ciągu dnia nie padało, więc jazda to była czysta przyjemność. No może poza omijaniem kałuż. Pochodziłam też sobie po parku, by zrobić co ładniejsze ujęcia Bauhausika.

Sfociłam też ponownie budynek dla Wariaga, ale dziś na miejscu poprzedniego kadru stał zaparkowany samochód, więc zrobiłam zdjęcie z innego miejsca, gdzie jeszcze mniej widać. I teraz mam zagwozdkę, skąd było zrobione stare zdjęcie? Po drugiej stronie ulicy jest wysoki mur. Z dachu? Bardzo możliwe.






  • DST 3.91km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:24
  • VAVG 9.78km/h
  • VMAX 12.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

15/365 Pierwszy śnieg!

Środa, 15 stycznia 2014 · dodano: 15.01.2014 | Komentarze 12

Powiem szczerze, obawiałam się tego dnia. Zwłaszcza jak w porze mojego wyjazdu sypało straszliwie. Ale i tak nie mogłam wyjść, bo Klusięciu spać się nie chciało. Jak wreszcie usnęła, to zrobił się wieczór i śnieg przestał padać. No to w drogę!

Miałam plan awaryjny z parasolem. Co prawda jeszcze nigdy nie jeździłam z parasolem w śnieżycę, ale kto wie, może kiedyś uda się spróbować. Tym razem omijałam szerokim łukiem ruchliwe ulice i dlatego pojechałam skrótem przez Haberlak. Godziny szczytu a mi życie miłe. Co prawda nie było na jezdni lodowiska, ale nigdy nic nie wiadomo. Okazało się, że na łysych oponach też da się jeździć po śniegu. Tylko mi się dynamo nieco ośnieżyło, a poza tym luz blues.

W drodze powrotnej postanowiłam sprawdzić miejsce, gdzie Wariag (w poprzednim wpisie) doszukiwał się na zdjęciu kadru z Żyrardowa. Miejsce z latarnią z poprzedniej wycieczki to nie było to, zupełnie inny układ okien. Ale miałam inny trop, żołnierze na bank szli główną ulicą miasta. I rzeczywiście, znalazłam TEN budynek. No to mogłam już wracać do domu. Spora część trasy ciągiem pieszorowerowym, część chodnikami (w czasie takiej pogody wolno jeździć rowerem po chodniku).

Najczęściej jechałam 10km/h.



Budynek dla Wariaga przy ulicy 1 Maja.

A na wariagowym zdjęciu wyglądał tak:

  • DST 5.20km
  • Teren 0.20km
  • Czas 00:21
  • VAVG 14.86km/h
  • VMAX 24.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

14/365

Wtorek, 14 stycznia 2014 · dodano: 14.01.2014 | Komentarze 23

Przymroziło nieco, więc założyłam cieplejsze rękawiczki i zaplanowałam nieco krótszy dystans. I tak wyszło ciut dłużej, bo się zamyśliłam i skręciłam nie w tę stronę co trzeba. Tak ze trzy razy ;)

Endomondo jak zwykle niedokładne, za późno gieps złapał fixa.




  • DST 6.04km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:26
  • VAVG 13.94km/h
  • VMAX 21.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

13/365 Z Kluską i Meteorem na podleśne wojaże

Poniedziałek, 13 stycznia 2014 · dodano: 13.01.2014 | Komentarze 7

Bardziej spontanicznej wycieczki z Kluską chyba nie mieliśmy. Rano nam się wszystko pomajtało, cały plan dnia diabli wzięli. Meteor w takich wypadkach zamyka się w sobie jak ślimak i nawet rogu nie wystawi. Chociaż sera na pierogi mu nie proponowałam, kto wie czy by nie zadziałało, bo był przed drugim śniadaniem. Ja natomiast dostaję nowej krwi, wszystko się wali czyli trzeba improwizować! Ciśnienie rośnie, zaspane oczęta zaczynają widzieć powiązania przedmiotów z czasem i przestrzenią, zwoje mózgowe intensywnie kalkulują ryzyko i ewentualne powikłania. Efekt był taki, że pod jedną pachę wzięłam Kluskę, pod drugą wózek i poszłam na spacer. Jest to ważny element dzisiejszego dnia i ma bezpośredni wpływ na powyższą wycieczkę. Ponieważ na spacerze dziecko mi usnęło jak kamień. I spało od 11-12.30 mniej więcej. Jeszcze ją z wózkiem wtargałam do domu i śpiącą zostawiłam w salonie. Z braku wertepów obudziła się po góra 10 minutach.

Szybka rozmowa z Meteorem, wyjaśnianie wątpliwości i... już nie pamiętam kto rzucił pomysł, by pójść na rower z Kluską. Było piękne słońce, nie zmarzniemy przecież. Spakowaliśmy się, wyszliśmy i ze zgrozą dotarła do nas naga prawda. Przyszła gwałtowna zmiana pogody, słońce schowało się za ścianą chmur, która przyszła z zachodu. Nie zrażeni tym drobiazgiem postanowiliśmy jednak nieco się przejechać, skoro mała spała półtorej godziny w wózku, to pół godziny na rowerze wytrzyma. I rzeczywiście, acz trzeba ją było dokarmiać wafelkami. Powietrze morskie zaostrza apetyt! Jak mawiali piraci z książki Broszkiewicza. A że Kluska urodzony pirat, to do stu piorunów żreć podczas wycieczek musi i basta :)

A i pobiliśmy rekord temperaturowy Kluski. Jechała na rowerze przy oficjalnej temperaturze 0 stopni Celsjusza. Tak przynajmniej pokazywał termometr na stacji benzynowej, gdy go mijaliśmy w drodze powrotnej. Ale odczuwało się zimniejszą, spokojnie -1. Sporo kałuż było zamarzniętych.


  • DST 5.07km
  • Czas 00:20
  • VAVG 15.21km/h
  • VMAX 21.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

12/365 Dookoła do sklepu

Niedziela, 12 stycznia 2014 · dodano: 12.01.2014 | Komentarze 1

Dziś pogoda z rana wydawała się okropna, nawet tata Kluski zrezygnował z porannego spaceru z małą. Deszcz, ziąb, błeh. Popołudniu się polepszyło, to wyskoczyłam po chleb, banany, serki, włoszczyznę, soki i norweskiego łososia. Wiatr w osadzie niemal niewyczuwalny, na blokowisku miejscami porwisty. Zwłaszcza za basenem, gdzie nie ma drzew, a gdzie postanowiłam dokręcić z kilometr, bo mi mało wyszło. Na szczęście wiało nieco z boku i noga się nie zmęczyła. Boli coraz mniej, więc kuracja Pradziadkiem działa :)

Czas z endomondo się nie liczy, bo nie wyłączyłam apki wchodząc do sklepu.

A i może na zdjęciu nie dość dobrze widać. Tak, to drzewo zostało ścięte na wysokości ogrodzenie (to zielone nad nim to tuja w oddali). Nie narzekam, bo mi odsłoniło ładny kadr, ale wygląda ciekawie.