Info
Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Dalsze wycieczki po klopoty
Dystans całkowity: | 26474.77 km (w terenie 5193.78 km; 19.62%) |
Czas w ruchu: | 1700:09 |
Średnia prędkość: | 15.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.70 km/h |
Suma kalorii: | 56985 kcal |
Liczba aktywności: | 613 |
Średnio na aktywność: | 43.19 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 104.20km
- Teren 9.00km
- Czas 05:49
- VAVG 17.91km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Setka w krainie Jeziorki
Sobota, 24 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 1
Dożynki keszowe. Pogoda z rana okropna, ale nie padało, więc nie ma co narzekać. Mimo wszystko dość ciepło i bez silnego wiatru, który do końca dnia wręcz zanikł. Popołudniu pojawiło się słońce. Zwiedziliśmy okolicę rzeki Jeziorki, odwiedziliśmy kilka młynów i wracając zahaczyliśmy o skrzynkę Meteora w dworze w Jeżewicach.Zrobiła się szybka setka. Po powrocie do domu padłam jak stałam (ale zdołałam zdjąć kurtkę i buty). W sumie Kluska robi to samo po powrocie z wycieczki z tatusiem. Pada na łóżko w czym stoi i trzeba ją cucić piciem i jedzeniem.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 61.68km
- Teren 2.50km
- Czas 03:30
- VAVG 17.62km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Oglądanie murali w Grodzisku
Poniedziałek, 19 października 2015 · dodano: 20.10.2015 | Komentarze 35
Pomyślałam sobie, a - baterie wytrzymają i radośnie nie naładowałam ich w nocy. Oczywiście padły w pierwszej połowie wycieczki. No trudno, za gapowe się płaci, ale przynajmniej się nie napracowałam przy obracaniu i docinaniu. Po zmarnowanym deszczowym weekendzie udało się zagospodarować większą część poniedziałku. Tradycyjnie przez Izdebno Kościelne ominęliśmy duży ruch samochodowy i wbiliśmy się do Grodziska od północy. Tunelem pod torami i myk na dworzec. Tu miały być namalowane dwa murale, jeden z retro stylem owszem - był, fociłam go już na innej wycieczce po okolicy, drugiego - nie ma. Ale za to w tym miejscu zbudowano pochylnię dla rowerów, wózków i niepełnosprawnych, miło że o tym pomyślano. To znaczy zejść z peronu zrobiono parę, a nie tylko jedno przy dworcu. Poza tym przy budynku dworca przybył pomnik kolejarza.Przy okazji oglądania murali keszowaliśmy, ale jak to miejski geocaching, dużo płotów i zielska, parę skrzynek nie udało się znaleźć. Murali było jednak sporo i nie wiem, co mi się najbardziej podoba. Czy foka, czy jednak minimalistyczne żaglówki, czy brzydko namalowana, ale jednak pomysłowa orkiestra 50 muzyków? Każdy był na swój sposób ciekawy. A przecież była jeszcze "ławeczka", która bardzo mi się kojarzy z dowcipem o latarni przed domem sołtysa Wąchocka, albo inne trafo z morskimi żyjątkami.
Na uwagę zasługuje mini centrum kulturalne czyli Pawilon Kultury w Grodzisku Mazowieckim, z bardzo nowoczesnymi rzeźbami udającymi ławki, siedziska i stół do gry w warcaby ;)
Miałam też okazję wypożyczyć rower miejski, o tej porze raczej mało używany przez grodziszczan, raz że godzina w środku dnia, dwa że większość mieszkańców i tak woli swoje rowery. Coś w tym jest, jazda rowerami od next bike to sport na granicy hazardu. Czy hamulce będą działać? Czy siodełko da się podwyższyć? Czy lampki świecą? Czy w ogóle da się wypożyczyć rower, bo terminal nie zawsze działa, a czasem pin trzeba wklepać trzy razy, bo pierwsze dwa nie zaskakują i program wraca do poziomu logowania... a czy w ogóle mamy odpowiednio dużo kasy na koncie, bo od pewnego pułapu nie można wypożyczać? Ojoj. Jednak udało się za drugim podejściem. To znaczy już przy drugiej stacji, pierwsza była rozwalona, najprawdopodobniej czyjąś pięścią (ewidentne uszkodzenie mechaniczne), resetowała się co chwila. No i pin wszedł za drugim razem. Oczywiście oddanie roweru to kolejny wysiłek, jeszcze nigdy nie udało mi się go wsadzić na miejsce od razu. Czasem zmieniam miejsce i wciskam go w inne, ale to zawsze szarpanina.
Byliśmy też pod grodziskim kirkutem (niestety zamknięty) i tu między innymi szukałam skrzynki GC. Problem, że jej nie było tam, gdzie powinna być. Gieps mi szalał, więc przeszłam na drugą stronę ulicy i zaczęłam ponownie się namierzać. I zobaczyłam ją. Skrzynkę. Na wysokości prawie czterech metrów (miała być na dwóch i w innym miejscu). Uuuu! Odwróciłam się na pięcie i poszłam szukać narzędzia do podjęcia pojemnika. Główka pracuje! Gdyby takie zadania były na testach inteligencji, może miałaby nareszcie wynik powyżej 50, khe, khe. No jakoś często wg testów jestem upośledzona umysłowo. A wg innych ponadprzeciętnie inteligentna. Coś z tymi testami jest nie tak. ;)
Wracając wpadliśmy do podgrodziskiego grodziszcza zwanego "Szwedzkimi Górami". Swojej skrzynki nie przeserwisowałam ze względu na pałętającą się młodzieć, ale tak czy siak wizja lokalna zrobiona. Wycięli wszystkie krzaczki i drzewa, przez co teren stracił na malowniczości. Ale z drugiej strony lepiej widać zarys grodziska, coś za coś. Za to bardzo podobały mi się tablice informacyjne o ludziach żyjących w takich miejscach. Fascynujące.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 43.43km
- Teren 9.50km
- Czas 02:42
- VAVG 16.09km/h
- VMAX 31.50km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Radziejowic, Mszczonowa i na Esełkę.
Poniedziałek, 5 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 7
Tak zwany wolny poniedziałek, a raczej pół, bo trzeba w porę wrócić i doprowadzić mieszkanie do stanu używalności. To znaczy pomyć gary z trzech dni i umyć blat, żeby babcia po wejściu do mieszkania się nie załamała. Zatem tylko krótka wycieczka do pobliskiego miasteczka, przy okazji po drodze serwis jednej Meteora skrzynki (wszystko jak trzeba) oraz zerknięcie do Radziejowic do skrzynki Wallsona (niestety ktoś źle odłożył i zaginęła).W Mszczonowie odwiedzanie kilku znajomych cmentarnych miejsc znanych z poprzednich wycieczek, multak znaleziony, kasztany nazbierane, jesienna wycieczka zaliczona. Ale, ale, w pobliżu esełka i mój multak, którego Meteor nie może zrobić od roku, bo ciągle coś. Tym razem się zawziął i wszystko policzył, zsumował, mi podał kordy, żebym mu podała odległość i znalazł finał. Przy okazji odkryliśmy nowy asfalt w okolicy. Ciekawe, dokąd prowadzi. Tym razem było nie po drodze, ale kiedyś się sprawdzi. Po skrzynce Meteora czas na serwis mojej w pobliżu łącznika z cmk. No niestety, może skrzynka gdzieś jest, ale w takim natężeniu krzaków i ściętych gałęzi znalezienie jej możliwe by było tylko fartem. Odpuściłam, czas znaleźć nową kryjókę, do tej nawet dojść trudno.
Szybki powrót przez Wręczę i tunel w Żyrardowie. Załapaliśmy się na korek. Tu się zaczynają wcześniej, jeszcze koło 15tej.
Z nowinek: Pod Mszczonowem przybył nowy wiatrak.
Wszystkie fotki w albumie jesiennym
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 54.64km
- Teren 6.50km
- Czas 03:06
- VAVG 17.63km/h
- VMAX 35.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Cyklogrobbing po Milanówku, Brwinowie i cyk do Podkowy
Niedziela, 4 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 4
Robota czeka na poniedziałek, więc Meteor wymyślił mi traskę półdniową, żebym w porę wsiadła w ciapąg i podjechała do domu dłubać szafy. Wyszła martyrologicznie, bo jak nie kwatera wojenna z 1939, to pomnik, to inne "trupy". Lubię jeździć po cmentarzach poza świętem listopadowym, jest cisza, spokój, można na chwilę się zatrzymać i podumać nad liczbami. Tyle bezsensownych ofiar, tylu młodych ludzi. Na zmarnowanie. Wzdech.W międzyczasie odwiedziliśmy budynek tymczasowego szpitala wojennego w Brwinowie mieszczący się w pałacu Wierusz-Kowalskich (cały czas kampania wrześniowa), a w połowie dnia liczyliśmy pociągi, bo mieliśmy dobrą miejscówkę. Trafiło się Piendolino, osobówka zwana kiblem i cacko od Newaga, Impuls.
Miłym akcentem okazała się wycieczka do miasta ogrodu - Podkowy Leśnej, choć większość trasy przebiegała przez rejon nieogrodowy, to znaczy już zwyczajny urbanistycznie. Miasto ogród w swym założeniu miało lecieć po okręgach wokół stacji. To satelickie położenie względem miasta - matki, czyli Warszawy. Zasmrodzonej spalinami, ale będącej miejscem do pracy i zabawy. Miasta ogrody były wolne od spalin, dymów z kominów itd. I chyba nadal są, nie dziwota, że ceny za grunty są w tej okolicy olbrzymie. Fajnie byłoby zamieszkać przy Parowie sójek. Wiewiórki też się trafiają.
Jeszcze ciekawostka - kontrapas w Brwinowie. Z gładkiej czerwonej kostki. To znaczy nie wiadomo, czy kontrapas, bo zero znaków, ale wygląda że chyba tak, bo rowerki malowane tylko w jedną stronę.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 108.76km
- Teren 6.00km
- Czas 06:18
- VAVG 17.26km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Myk pod Brochów
Sobota, 3 października 2015 · dodano: 04.10.2015 | Komentarze 7
Gdzie mieliśmy jechać, dowiedziałam się po drodze. Meteor coś tam wcześniej wspominał, ale go słabo słuchałam. W każdym razie odwiedziliśmy dużo ciekawych miejsc, w tym Muzeum Pożarnictwa (i nie tylko) na terenie klasztoru w Teresinie i cmentarz pod Sochaczewem, dokładniej mogiła pod miejscowością Orły - Cesin. Tu niespodzianka, wycięto krzaki, cmentarz jest odnawiany, nawet postawiono pomnik - kopię tego w Bielicach. Po miłej pogawędce z panem, który się zajmował pracami pojechaliśmy dalej. Skrzynki cmentarnej nie szukaliśmy, żeby nie spalić. Do Sochaczewa wjechaliśmy przez opłotki, najpierw rozwałka przy młynie, w rejonie Chodakowa (niedaleko od Chemitexu). Tam też odwiedziliśmy ruinki dworu za płotem. Później jeszcze najstarsza parafia w Sochaczewie (ordynarnie rozbudowana w latach 90) i parę innych keszowych miejsc. Wyjechaliśmy od północy przez Żuków.Robiło się coraz później, więc szybko jak się dało jechaliśmy do kolejnych skrzynek. Udało się zdobyć multaka Geo-rga przy cmentarzu z I wojny (oj, te jałowce będę długo pamiętać, dały nam w kość) i obejrzeć kościół w Brochowie. Tu natknęliśmy się na japońską wycieczkę, więc Meteor zabawił się w mikroprzewodnika i zaczął mi pokazywać pociski wbite w ściany kościoła. Jeden czy dwa znalazłam, ale on mi pokazał wszystkie. No prawie, bo jeszcze później znalazłam jeden, ale ułamany, w dziurze. Japońska wycieczka wesoło fociła mi obiekty zza pleców. Niestety sobie poszli, zanim Meteor pokazał mi gąsienicę. Chyba widziałam ją przy okazji samotnej wycieczki w ten rejon w zeszłym roku, ale nie pamiętałam dokładnie gdzie. To teraz już pamiętam. :)
Krótki spacerek na skarpę, by sfocić łęgi oraz kościół od spodu... i w drogę powrotną. Tylko mały myk po skrzynkę przy kapliczce.
A zaraz, jeszcze szukanie quizu przy mogile wśród pól, niestety nieudane. Ale miejsce zacne, na końcu świata. Słońce wtedy zaczęło zachodzić, więc musieliśmy się śpieszyć, by jak najkrótszy dystans jechać po ciemku. Udało się tak przejechać kilkadziesiąt kilometrów mimo lekkiego mordewindu.
Wszystkie fotki z wycieczki (dużo zdjęć z muzeum pożarnictwa) tutaj.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 49.54km
- Czas 02:47
- VAVG 17.80km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na plac zabaw do Grodziska
Czwartek, 1 października 2015 · dodano: 02.10.2015 | Komentarze 2
Myk tam i z powrotem, najbardziej męczyło bieganie za Kluską na placu zabaw, a robiliśmy to na zmiany! Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 21.85km
- Teren 2.50km
- Czas 01:45
- VAVG 12.49km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień bez samochodu w pociągu i rowerem
Wtorek, 22 września 2015 · dodano: 23.09.2015 | Komentarze 5
Pociągiem dlatego, że dziś Koleje Mazowieckie woziły na trasie do Skierniewic za darmo, to skorzystaliśmy popołudniem. Zresztą sporo ludzi skorzystało, pociąg w tę i we w tę nie jechał pusty, jak na godziny międzyszczytowe.W Skierniewicach niespodzianka, buduje się trzeci peron do skrętu na Łowicz i rozbudowuje kładka do niego. Chwilowo schody są donikąd. Meteorowi to popsuło szyki, bo zmieniła się numeracja torów, piąty jest teraz trzeci, a poza tym wywalili mu drewnianą budkę ze wskazówką do kesza. Zresztą sam kesz też zaginął. Ech!
Potem już było lepiej, wszystkie kesze podejrzewane o zaginięcie były na miejscu. Zreaktywowaliśmy też kesz samolotowy, z MiGiem. Tylko teraz będzie multakiem typu offset, czyli w bezpiecznym miejscu kawałek od samolotu. Zwiedziliśmy też okolicę nad rzeką odkrywając skrót dołem, takie obejście garnizonu skarpą (górą od dawna nie da się przejść, bo zarosło). Znalazło się też kilka dziur w płocie do odgrodzonej części poza uczelnią. To już wiemy, którędy się wbijać do reszty serwisów, które odłożyliśmy na inną okazję.
Powrót na dworzec przez cmentarz i kwaterkę wojenną (której część chyba zabudowano cywilnymi grobami jeszcze w latach 60) i dalej parkiem.
Tą wycieczką zaczynam mazowiecką jesień.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 79.30km
- Teren 3.00km
- Czas 04:50
- VAVG 16.41km/h
- VMAX 37.50km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Wisłę, dzień pierwszy
Sobota, 5 września 2015 · dodano: 07.09.2015 | Komentarze 4
Trasa przez Guzów, drożdżówki w Czerwonej Niwie, Kozłów Biskupi, gdzie ja jedną zeżarłam, a Tomi zostawił sobie swoją na później, Rybno z cmentarzem, kościołem i dworem (tu dziękujemy dozorcy za wpuszczenie na teren, dzięki temu mogliśmy zrobić zdjęcia z bliska). Dalej Ruszki, Giżyce, Iłów (tu reaktywacja jednej skrzynki cmentarnej), dalej na północ pod Wisłę i skręcamy tam i ów na cmentarz ewangelicki. Kilka cmentarzy sobie odpuszczamy, bo są tuż przy gospodarstwach i nie bardzo daje się dojść niezauważonym (nie wiemy, czy cokolwiek po cmentarzach zostało, może kiedy indziej). Wisienką na torcie Kępa Sępławska i wyprawa dookoła pod słup wysokiego napięcia, gdzie skrzynka. Piękne miejsce przy niskim stanie Wisły. Nocujemy tam, gdzie zwykle stoi woda.Zdjęcia z obu dni tutaj.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 22.88km
- Teren 7.50km
- Czas 01:24
- VAVG 16.34km/h
- VMAX 30.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kluskę na dworzec i małe kółko w drodze powrotnej
Piątek, 28 sierpnia 2015 · dodano: 28.08.2015 | Komentarze 7
Podrzucilim z Meteorem w zasadzie zdrowe dziecko na dworzec do babci, niezupełnie zdrowej, ale na lekach, więc mniej obolałej niż z rana. Korzystając z wolnego wieczoru podjechaliśmy do Międzyborowa sprawdzić, co tam w skrzynce Meteora piszczy i przy okazji ocenić postępy prac z planszami przy ścieżce przyrodniczej. Jest już nie tylko konstrukcja, ale i treść. Dzięki temu wiemy gdzie jest środek lasu oraz gdzie stacjonowali ludzie-słonie czyli panowie w maskach gazowych podczas strasznych walk z użyciem gazów bojowych. No faktoza, tuż obok jest okop.Zamiast wrócić do domu, podjechaliśmy jeszcze na północ, ale straszliwym wertepem. Trza od czasu do czasu sprawdzić, czy czego nowego w okolicy nie wyasfaltowali. Niestety przeciwnie, wysypali żwirem i jeździli często traktorem (dup dup dup). Nowe opony po piachu średnio, zarzuca tylnym kołem, ale poza tym da się jechać, więc nie ma dramatu. Po bardziej ubitym szlaku terenowym tylko dłonie lekko cierpią. Po drodze odkryliśmy przyjemny mostek wśród pól i przejechaliśmy malowniczym skrótem między jednym wiaduktem nad autostradą a drugim.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 91.35km
- Teren 13.50km
- Czas 05:23
- VAVG 16.97km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Warszawy
Poniedziałek, 24 sierpnia 2015 · dodano: 25.08.2015 | Komentarze 5
Wyprawa w celach spożywczych, to znaczy po dwie paczki hibiskusa zamówione u mamy (wie, gdzie dostać dobry i tani) oraz książkę z przepisami kucharskimi, takimi kalorycznymi, z mięsem, smalcem i takimi rzeczami. Przy okazji wreszcie przywiozłam mikroskop. Ale od początku.Jechałam bez analogowej nawigacji pod postacią Meteora, więc wydrukowałam sobie ogólną mapę, żeby nie pomylić kierunków. Oczywiście zapomniałam zabrać. Postawiłam sobie na wierzchu krem z filtrem, bo miała być lampa. Oczywiście przed wyjsciem zapomniałam się nasmarować. I jeszcze zgubiłam jedną rękawiczkę, w efekcie czego jechałam w zapasowej parze. Koloru czarnego. Na szczęście gorąco zrobiło się dopiero po 12.30, a o tej porze miałam przejechaną ponad połowę dystansu. Po drodze podskoczyłam tu i tam do kesza tego i owego, mapa z keszami akurat nadawała się do nawigacji typu "gdzie do cholewy mam skręcić na tym rondzie". Rond mi wybudowali na trasie od metra, bardzo dobrze, tylko trochę nie zawsze wiadomo, jak jechać.
Jakaś czarna seria, nastawiłam się na sklepik w Izdebnie Kościelnym, żeby kupić sobie tam lody albo picie, albo cokolwiek i... był zamknięty. Otwarty był w Stanisławowie, ale się tam nie zatrzymałam. No szlag. Na trasie dorwałam sklep dopiero za Żukowem, gdzie zrobiłam sobie postój pod kościołem i zeżarłam kanapki z masłem orzechowym. Ciacho i colę z lodówki dorwałam dopiero w Rokitnie. Cola dlatego, że doszlam do wniosku, że potrzebuję jakiejś chemii, która utrzyma mnie przy życiu przed dotarciem do ławeczki w Ołtarzewie, na cmentarzu wojennym. Tam nieco ochłonęłam i jakoś dojechałam do większego cienia, czyli lasów bemowskich. Tu przyjemnym chłodem dojechałam w rejon górki śmieciowej i dalej do Arkuszowej. A tędy już prosta droga do mamy na Wawrzyszewie, gdzie zostałam porządkie nakarmiona kalafiorem z zasmażką i kanapkami z szynką.
Plany powrotne były ambitne, na zachód tak długo jak się uda, a potem najwyżej do pociągu (po drodze jeszcze na Cmentarz Wawrzyszewski po skrzynkę). Przejechałam przez las, ale kolejne kilometry mordewindu mnie zmęczyły i zdecydowałam się od razu skoczyć na południe, akurat padło na stację w Piastowie. I tu sobie połaziłam po schodach w celu nabycia biletu z biletomatu, kupowałam akurat jak miał nadjechać pociąg do Skierniewic. Ale na szczęście dwie minuty się spóźnił i dzięki temu pojechałam właśnie nim, a nie następnym. W bagażówce tłoczno, z 6 rowerów i dzieci. Ale daliśmy radę. Wysiadłam w Międzyborowie, żeby podjechać do Parku Procnera zobaczyć, jak tam budowa ścieżki zdrowia. Budowa na etapie kołków wokół dołów w ziemi, nic ciekawego.
Trochę byłam schetana, ale w pociągu odpoczęłam. Naładowałam się witaminą D chyba na cały rok naprzód. ;)
Poniżej opuszczona chałupka, kwatera wojenna w Rokitnie, kościół w Rokitnie, miejsce bohaterskiej śmierci Artura Radziwiłła w Ołtarzewie i dworek tamże, orzełek z Warszawy, z kwatery wojennej cmentarza wawrzyszewskiego.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty