Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48978.88 kilometrów w tym 8158.36 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dalsze wycieczki po klopoty

Dystans całkowity:26609.25 km (w terenie 5242.98 km; 19.70%)
Czas w ruchu:1709:01
Średnia prędkość:15.57 km/h
Maksymalna prędkość:41.70 km/h
Suma kalorii:56985 kcal
Liczba aktywności:620
Średnio na aktywność:42.92 km i 2h 45m
Więcej statystyk
  • DST 14.20km
  • Teren 6.50km
  • Czas 01:01
  • VAVG 13.97km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Piknik w lesie

Czwartek, 7 kwietnia 2016 · dodano: 08.04.2016 | Komentarze 2

Kawa zbożowa, hamak, piłki, foremki i łopatki. Tak niewiele potrzeba do pełni szczęścia. :)

Tylko czasem piłka źle poleci i jest buuuu. Oraz WIELKI SMUTEK. Cóż, takie tam codzienne rozterki piłkarza. Chyba czas na trening z Tsubasą. :)

















  • DST 16.89km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 15.59km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nad Pisię z Klu i M.

Wtorek, 5 kwietnia 2016 · dodano: 06.04.2016 | Komentarze 5

Dawno się wybieraliśmy w to miejsce, ale przysłowiowe "zawsze coś". A to było za gorąco, a to za zimno, a to lało, a to Klu nie było, a to nas nie było, a to ja miałam robotę, a to Meteor był nie w humorze. W końcu udało się zebrać do kupy nasze dobre humory, wolny czas i dobrą pogodę w jednym czasie i miejscu.

Lato, totalne lato, w krótkim rękawie biegaliśmy, tylko ja przy wietrze zasłaniałam się czasem zawiązanym w pasie polarem, bo mi pęcherz ostatnio dokucza (starość) i muszę uważać na nerki.






Na górę!















  • DST 97.54km
  • Teren 16.50km
  • Czas 05:45
  • VAVG 16.96km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Prawie setka do Kampinosu i nie tylko

Niedziela, 3 kwietnia 2016 · dodano: 03.04.2016 | Komentarze 9

Dziś miało być krócej niż wczoraj, ale jak to zwykle bywa na wycieczkach z Meteorem - nie wyszło. Cyklogrobing standardowo, cyklokeszing i piękna średnia prędkość 19km/h, bo z wiatrem. Koniec tego dobrego, wjeżdżamy do Kampinosu, a tam tyrpu-tyrpu po piochach, bagnach i korzeniach. Sympatycznie, jak to na wiosnę, bo jeszcze nie ma komarów. Odwiedzamy Zamczysko, robimy sobie sesję zdjęciową na grobli pośrodku bagna i spotykamy grupkę osób w strojach wczesnośredniowiecznych. Zaczepiam ich na "bracia Słowianie" i namawiam na pamiątkową fotkę. Baaardzo pasowali do okolicy, choć moim zdaniem ciut za czyści ;)

Po wyjeździe z puszczy jeszcze podskoczyliśmy po finał pewnej wojennej geościeżki, zahaczyliśmy o na w poły umarłu PGR i hajda do domu. Tylko kawałek mordewindu, reszta to boczny, dało radę. Bałam się, że będzie gorzej. Jeden z ostatnich postojów - pomiar stanu rzeki i usuwanie chaszczy. :)

Co jedli? Jedli placki z jabłkiem i bananem, kanapki z łajt sejek i dżemorem, dwa pączki, po jednym na głowę i croissant dla lavinki już na pierwszej rozwałce w parku w Teresinie.   

  • DST 93.98km
  • Teren 5.50km
  • Czas 05:32
  • VAVG 16.98km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Postprimaaprilisowa wycieczka do Białej Rawskiej

Sobota, 2 kwietnia 2016 · dodano: 02.04.2016 | Komentarze 11

Prognozy bardzo ładne, ciepło, miło i wiosenne, na dodatek prawie bez wiatru. Tak to ja lubię jechać. Co prawda pierwsze 40 km głównie pod górę i spory kawałek dziurawym asfaltem oraz innymi wertepami, to jednak jechało się bardzo przyjemnie. Ciekawe obiekty architektoniczne, widywane już nieraz, ale co to szkodzi odwiedzić ponownie i sprawdzić stan faktyczny? Z tymi zabytkami to nigdy nie wiadomo. Do paru udało się podejść z bliska, choć kiedyś były mało dostępne. Pierwszy to dwór w Woli Pękoszewskiej, który wcześniej oglądaliśmy tylko zza płota, a także młyn w Chojnacie, który był mocno zarośnięty, na prywatnym terenie. Ale można było podkraść się pod skrzynkę i obejrzeć go z bliska. Minęło nas też po drodze zupełnie niezabytkowe Pendolino na cmk.

W końcu podjechaliśmy do Białej Rawskiej i zwiedziliśmy kilka obiektów dzięki lokalnemu keszerowi, który dość ładnie nas oprowadził po okolicy. W życiu bym nie wpadła na to, że budynek remizy był kiedyś synagogą. Albo w którym miejscu stała mykwa. Odpoczęliśmy w pobliskim parku wśród żab, ślimaków i łabędzi. Policzyliśmy wszystkie rzeźby na terenie kościoła (a było ich niemało). Wreszcie zrobiło się późne popołudnie i postanowiliśmy wracać, żeby nie jechać po ciemku. Wróciliśmy przez Rzeczków i młyn tamże, by odkryć po drodze jeszcze nie do końca zrujnowany dwór. Będzie skrzynka, o ile mnie ktoś nie ubiegnie. :)

Wszystkie fotki jak zwykle w albumie wiosennym.



  • DST 45.18km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 15.23km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Okolice Grodziska

Środa, 30 marca 2016 · dodano: 30.03.2016 | Komentarze 0

d rana słoneczko, a ja się budzę z Globusem i zawrotami głowy. No szlag. Prawie się nie zebrałam, ale wściekła mina Meteora nieco mnie otrzeźwiła. Wzięłam apap i w drogę. Trochę żeśmy zabalowali w okolicy gruntów rodziny Chełmońskich, obejrzeliśmy też świerki i odkrzaczoną bramę, pozostałość folwarku Chawłowo należącego do znanego przedwojennego zapaśnika, Teodora Sztekkera. Dziś już niewiele z folwarku zostało, można jednak pozwiedzać malowniczo obrosłe mchem fundamenty, a i przekąsić małe co nie co.
Powrót przez Jaktorów.

Już prawie prawie..

  • DST 79.04km
  • Teren 9.00km
  • Czas 05:03
  • VAVG 15.65km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wiosennie pod Sochaczewem

Poniedziałek, 28 marca 2016 · dodano: 28.03.2016 | Komentarze 4

Myk keszowo krajobrazowy, zanosił się na krócej, ale wyszło jak wyszło. Jechało się fajnie, bo po słońcu i z wiatrem. Nasmarowałam się filtrem 50, a i tak mnie spaliło. Po drodze kilka miłych rozwałek, w tym jedna mniej planowana nad Pisią, po drodze do mostu kolejowego, tamże spotkaliśmy dziewczyny na konikach (jakiś mniejszy i większy kuc chyba, nie znam się). Pociągi widzieliśmy w Sochaczewie, ale się nie złapały w kadr. Obiektem dnia stała się za to śliczna pani na postumencie z podkładów kolejowych. Bardzo pomysłowe!

Wszystkie zdjęcia w albumie Wiosna 2016



A pani wiosna wygląda tak:

I wersja ruska

  • DST 46.18km
  • Teren 9.50km
  • Czas 03:15
  • VAVG 14.21km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pani wiosna w białym poncho

Niedziela, 27 marca 2016 · dodano: 27.03.2016 | Komentarze 5

Dziś podróżowałam w charakterze pani wiosny, by dodać uroku wielkanocnej wycieczce. A poza tym testuję maseczkę przeciwsmogową od Respro, więc mała sesja "chic" też się przydała. Za tło robiły mury Bielnika, a maseczka ruszoffa, aż miło. Poza tym jadąc przez miasto wśród tłumów katolików jadących kilkaset metrów do kościoła miałam okazję nie wdychać wszystkiego z rur wydechowych ich pojazdów, a tylko kawałek. Maska zdecydowanie lepiej leży, gdy się jedzie w pozycji sportowej niż miejskiej, może powinni zrobić coś bardziej dla dam. Ale w sumie wygodne, tyle że grzeje, więc latem w upały nie przejdzie. Ale przez większość roku tak.

Po zwiedzeniu Bielnika i znalezieniu (wreszcie!) skrzynki Werrony z Marianem w tle, ruszyliśmy na podbój Mazowsza. Szosą główną, gdzie znów mi się maska przydała. Dopiero, gdy skręciliśmy w kierunku S-Łki, postanowiłam ją zdjąć.  Znów mały geocaching w opuszczonej chałupce, ale nie rozwałka, bo w pobliżu szczekały psy. W chałupce ktoś buszował, worek z prezentami zniknął, ale skrzynka z logbookiem nadal jest. Piękne meble w środku, aż szkoda, że pójdą na zatracenie. Szafę i jedno łóżko wzięłabym od razu, drugą białą szafę do kuchni też.

W końcu placki z jabłkami i kanapki z dżemem zjedliśmy przy torach. Tam dopiero był spokój. Dużo jechaliśmy pod wiatr, moja forma padłą na pyszczek i szorowała po ziemi. No ale trzeba się kiedyś rozjeździć, żeby w maju już śmigać setki (oby udało się gdzieś pojechać w długi weekend, może znów Podlasie?). Powrót przez malowniczą dolinką Pisi Gągoliny i dalej skrótem do dworca.


  • DST 18.12km
  • Czas 01:15
  • VAVG 14.50km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Warszawy

Poniedziałek, 21 marca 2016 · dodano: 22.03.2016 | Komentarze 4

Mój starzejący się telefon zrobił mi psikusa, przez co wydłużył mi trasę o kilka kilometrów błądzenia i szukania parku, którego zapomniałam nazwy, a lokalizację znalazłam mniej więcej. W końcu wbiłam do jakiejś knajpy na Grochowskiej, udało się uruchomić zawieszony i rozładowany próbami włączenia telefon, zadzwonić i przeprosić kogo trzeba, przyjechać w inne miejsce (już bez problemów, bo nawigacja tym razem nie padła), a potem wrócić na dworzec po drodze focąc to i owo. Plan dnia rozwalił się na cacy, ale najważniejsza sprawa załatwiona, czyli przyjęcie do testów superfajnej pelerynki rowerowej z sofshellu dla Kluski. Niech no wyjdzie słońce na dłużej niż 5 minut, jedziemy robić sesyję.



  • DST 47.58km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 16.13km/h
  • VMAX 27.70km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Trzy podbiałki wiosny nie czynią

Środa, 16 marca 2016 · dodano: 16.03.2016 | Komentarze 18

Ale kilkadziesiąt chyba już tak? Wchodzimy w sezon wiosenny, ignorujemy resztki śniegu w chłodniejszych miejscach i spożywamy kanapki oraz herbatę w miłych okolicznościach przyrody. Pierwsza dłuższa wycieczka w tym roku, na tak zwane rozruszanie. Plecy zaczęły nieco pobolewać w rejonie 40 kilometra, za mało rozwałek w drodze powrotnej. Albo jeszcze nie ustawiłam optymalnego poziomu siodełka.


Trasa pod S-Łkę i cmk, w celu obadania skryjówki na reaktywowanego kesza (udana, przy okazji miły trainspotting), przez Korytów (młyn wygląda coraz lepiej, ma już zarys nowej więźby), później do Mszczonowa i udana próba złupienia kesza w tamtejszej Izbie Pamięci (pierwsze znalezienie od 2013 roku) i powrót przez Radziejowice i Międzyborów. Chwilę wcześniej odłącza się Meteor, by zrobić dłuższe kółko, a ja wracam do domu, by posprzątać przed powrotem dziecka (zebrać do kupy chaos szyciowy z salonu i odkurzyć nitki). A tak naprawdę napiłam się kapuczinko i usnęłam na godzinkę. 

Pierwszy piknik czyli rozwałka! Tęskniłam.


Wiosna:lavinka 1:0 

Zima w sumie też, bo Meteor rzucił we mnie śnieżką! Aua!


  • DST 32.52km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 16.54km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Obiekty cmk północ

Niedziela, 20 grudnia 2015 · dodano: 20.12.2015 | Komentarze 7

Pierwsza po dłuższej rozkaszlanej przerwie wycieczka w celu sprawdzenia formy i możliwości. Pierwsza połowa ciepła, aż tak, że zdjęłam kurtkę, ale po dłuższym postoju kanapkowym dalej jechałam już w kurtce. Znów mnie trochę kaszel złapał, ale dużo lżejszy i szybko minął. Czyli jeździć mogę, tylko nie mogę doprowadzać się do wyziębienia. Szlaban na długie rozwałki!

Zaczęło się trochę pechowo, bo co prawda wzięłam aparat i baterie, ale za to nie wzięłam karty, która została na obudowie komputera. Komórki też nie wzięłam. Trochę fotek porobiłam aparatem Tomiego, a resztę dziennego światła poświęciłam eksploracjom betonowych przepustów i podpór wiaduktu. Umysł miałam zajęty rozważaniami duchowymi na temat mentalnego kopa. Wypróbowałam go na Tomim, ale nie poczuł. Najwyraźniej jest podobnie oświecony jak ja. To działa wyłącznie na osoby zamknięte energetycznie i mentalny kop dość szybko eliminuje je z naszego otoczenia (na tej samej zasadzie, na jakiej krytyka jest formą agresji). Nie, nie próbowała wyeliminowac Tomiego, na to są prostsze sposoby, np. utopienie w płytkim strumyku. ;)

Wróciliśmy w ostatniej chwili, w świetle zachodzącej pomarańczy. Na wycieczce było zdecydowanie za mało kotletów i drożdżówek. To znaczy w ogóle. Na taki ziąb kanapki i herbatniki popijane kawą z mlekiem i herbatą to ciut przymało. Na szczęście po powrocie do domu Tomi usmażył przepyszne placki ziemniaczane bez cebuli, więc udało się dożyć wieczoru i nie zdechnąć.