Info

Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Wrzesień3 - 6
- 2025, Sierpień11 - 39
- 2025, Lipiec7 - 18
- 2025, Czerwiec2 - 8
- 2025, Maj2 - 2
- 2025, Marzec2 - 1
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
- DST 15.16km
- Teren 7.40km
- Czas 01:10
- VAVG 12.99km/h
- Kalorie 314kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
240/365 Manewry nizinne
Środa, 3 września 2014 · dodano: 03.09.2014 | Komentarze 3
Znów wybyliśmy z Kluską i Tomim w leśne ostępy, ale jakoś późno, po 18tej, więc zakładaliśmy, że wycieczka będzie krótka. Nie wzięliśmy pod uwagę planów Kluski, która wyhaczyła spora trasę pieszą. Jako eskapebol pół krwi oczywiście musiała mieć grupę do prowadzenia. Grupa się nieco rozlazła, bo tata się zgubił po drodze, ale mama okazała się bardzo dobrze wychowanym uczestnikiem i szła tam, gdzie trzeba. Zrobiłyśmy niezłe kółko, a że nie zabrałam komórki ze sobą, to Tomi się nieco denerwował. Zaczynało się ściemniać, a nas nie ma.W końcu dotarłyśmy z drugiej strony, a po zjedzeniu kawałka kiełbaski i wypiciu kompotu Kluska ruszyła tą samą trasą jeszcze raz. Na szczęście zdołaliśmy ją zawrócić. Ale i tak wracaliśmy po ciemku lasem. Rowerzysta z gatunku sportowych, który nas mijał po drodze miał zdziwioną minę widząc Kluskę w foteliku. A ta siedziała jak zaczarowana. Las w nocy, łoooo.
Musimy kiedyś zrobić jakieś nocne manewry ;) A spacer Kluski był na takiej trasie:
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 17.93km
- Teren 6.80km
- Czas 01:15
- VAVG 14.34km/h
- Kalorie 370kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
239/365 Na grzybki po raz kolejny
Wtorek, 2 września 2014 · dodano: 02.09.2014 | Komentarze 14
Dziś pojechaliśmy nieco inną trasą, na skróty, by szybciej dopaść grzyba. Tomi był jeszcze w ciągu dnia, a z Kluską pojechaliśmy tylko na dożynki. A i tak nazbieraliśmy siatę czubajek i chyba podgrzybków. Po drodze na miejsce trafiły się nam dwie sarenki, ale za szybko uciekły i zdjęcie wyszło niewyraźne. Tym razem nie padało, ale szybciej zrobiło się chłodno, to pewnie za sprawą bezchmurnego nieba, no i krótszego dnia. Kluska była czujna, jak tylko zbliżaliśmy się z lasu w kierunku naszych rowerów, od razu ciągnęła w przeciwnym kierunku. Jak chcieliśmy przejść na drugą stronę drogi, musieliśmy je szerokim łukiem ominąć. W końcówce prawie do rowerów dotarliśmy, ale wtedy Kluska wybrała wolność i potuptała drogą przed siebie. Przeszłyśmy tak kilkaset metrów, a potem powoli wracałyśmy. A tomi jeszcze buszował po krzakach szukając kolejnych grzybów.W końcu jakoś udało się wbić w rower i pojechaliśmy do asfaltu prowadzącego na Sokule i potem przez Działki, już o szarówce, wróciliśmy do Żyrka.
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 14.39km
- Teren 6.80km
- Czas 01:00
- VAVG 14.39km/h
- VMAX 24.00km/h
- Kalorie 297kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
238/365 Z Tomim i Kluską na grzybki
Poniedziałek, 1 września 2014 · dodano: 02.09.2014 | Komentarze 2
Prognozy tego dnia nie sprawdziły się zupełnie. Miało lać w środku dnia, a tu z deszczu nici. Po drzemce Kluski postanowiliśmy wybyć i oczywiście akurat jak się wyszykowaliśmy, zaczęło kropić. No ale przecież nie jesteśmy z cukru (niemniej na wszelki wypadek Klusce zabraliśmy ortalionową kurtkę i pelerynkę, a ja zabrałam kurtałkę). Po rundzie honorowej wokół bloku, która Tomi z Kluską odbywa w oczekiwaniu na mnie i mój rower z trzeciego piętra - doszliśmy komisyjnie do wniosku, że Klu nie można trzymac w samym polarze i włożyliśmy jej kurtkę. Pelerynkę ostatnio coś hejterzy, ale na wszelki wypadek zawsze ją zabieramy.Trasa zwykła do lasu przez Sokule. Tym razem kapeć bez żadnych obcasów.
W lesie deszczu nie było prawie czuć, Kluska latała bez kaptura a ja w polarze i z gołymi nogami. Dopiero później zaczęło padac jakby mocniej i nastąpiła walka z Kluskiem, który nie chciał być Kluskiem Hood'em. Ale w końcu został. Bo umówmy się, do Marion to ona niekoniecznie podobna, ale jakiegoś Robina z Sherwood wśród dalekich przodków mieć musiała. Las to jej żywioł. W końcu biegała za Tomim po "borowinie" i czasem po wrzosowiskach. A tu pełno grzybów wszelakich, więc odbyły się pierwsze oficjalne zajęcia Leśnej Akademii dla małych skrzatów pod wdzięcznym tytułem "Zbieraj grzyba do wiaderka". Mam dość pojętne dziecko, jak się okazuje. Grzyby wąchała, ale żadnego nie chciała zeżreć. Po godzinie latania po mokrym lesie byliśmy wszyscy dość ładnie przemoczeni, ja też mimo że miałam już na sobie kurtałkę. Na szczęście było dość ciepło - ok. 16 stopni (wracając mamy widok na publiczny termometr) i nie zmarzliśmy. Niemniej Kluskę z lasu jak zwykle trzeba było wyciągać siłą i nawet płynna marchewka nie dawała rady, dopiero śpiewający tata. W ogóle ostatnio ciągle śpiewamy na wycieczkach. Szlagiery typu: "wokół chodzi sobie mrówka, pa ram pam pam" lub "Robur, Robur, zabójca kur" niszowego zespołu Zacier :)
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 8.09km
- Czas 00:28
- VAVG 17.34km/h
- VMAX 22.00km/h
- Kalorie 167kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
237/365
Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 31.08.2014 | Komentarze 0
Minąwszy pana śpiącego na chodniku obok blokowej lumpławeczki podjechałam do śmietnika (tu na szczęście nikt nie spał) i dalej rundkę po mieście. Ruch nieduży, miasto senne zbierające siły na nadchodzący poniedziałek. Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 9.61km
- Teren 1.50km
- Czas 00:38
- VAVG 15.17km/h
- VMAX 24.00km/h
- Kalorie 198kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
236/365 Na wydmy do Międzyborowa z Kluską
Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 2
Mieliśmy ambitne rowerowe plany na ten dzień, ale zupełnie nie wypaliły. Ja obudziłam się z cichym globusem (brak bólu głowy w połączeniu ze światłowstrętem, zawrotami głowy i mroczkami), Tomi też był jakiś niewyraźny i poddał się podczas poszukiwań trzeciej butelki. Nawet na poranny spacer nie poszli z Kluską, bo ja nieprzytomna i jej nie wyszykowałam do wyjścia, a Tomi jak wyżej. Wszyscy byliśmy jacyś tacy nie do życia. Klu usnęła dużo wcześniej niż zwykle, przed 14tą. W międzyczasie nieco oprzytomnieliśmy i doszliśmy do wniosku, że szkoda marnować bezdeszczową pogodę. Postanowiliśmy małą obudzić po dwóch godzinach, konkretnie nakarmić i pojechać do Międzyborowa na wydmy, tam gdzie zawsze. Naiwne z nas łosie. Liczyliśmy, że uda się wrócić wcześniej niż wczoraj.Wyjechaliśmy rzeczywiście godzinę wcześniej niż wczoraj, a na wydmy mieliśmy bliżej niż do ulubionej dróżki w lesie. Na początku mały bunt, ktoś nie chciał zapiąć prawej nogi i ryczał. Kółko wokół domu przejechali z niezapiętą nogą. Ja to bym nawet machnęła ręką, ale Tomi stwierdził, że nie lubi być kopany i noga ma być unieruchomiona. Oj było trochę ryku pod blokiem, ale pomogła nam jakaś starsza pani i trochę zagadała Kluskę, dzięki czemu dziecię się nieco uspokoiło. Ale było w złym humorze do samych wydm. Jak zobaczyło ulubioną piaskownicę, z marszu rodzicom wybaczyło i ruszyło na podbój nawet nie oglądając się za siebie. Dopiero potem doniosłam jej wiaderko i foremki.
Byliśmy tam dłużej niż planowaliśmy. Tak zwana "zmienna Kluski". Im wcześniej wychodzisz, tym później wracasz. Przy okazji trochę zmoczył nas deszcz. Po kilku nieudanych próbach przywdziania Kluski w pelerynkę poddałam się i tylko niosłam ubranie nad nią w formie parasola. Poza tym poszłyśmy na chwilę pod drzewa, które nas osłoniły. Deszcz padał krótko. I to była połowa wycieczki. Druga połowa to zwiedzanie wydm. Już myślałam, że piechotą do domu wróci, ale na wydmy dotarła staruszka chyba zbierająca butelki i Kluska się jej nieco wystraszyła i uciekła mi na ręce. No i tak udało się wrócić do rowerów. Potem kolejna porcja zabawy, strzelanie selfie z Tomim i innych takich, aż przy tylko malutkim proteście udało się wsadzić dziecię do fotelika i zawieźć do domu.
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 19.04km
- Teren 8.00km
- Czas 01:17
- VAVG 14.84km/h
- VMAX 24.00km/h
- Kalorie 393kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
235/365 Pantofelek z Kluską i Tomim
Piątek, 29 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 0
Coraz gorzej mi idzie ostatnio codzienna jazda. Zwalił się w krótkim czasie wyjazd babci i natłok zleceń. Pod koniec dnia człowiek ma ochotę paść jak stoi, a nie rower dźwigać z trzeciego piętra. Dzisiejszy dzień okazał się być bezzleceniowy, to korzystając z dziury lepszej pogody pognaliśmy do lasu poniuchać jaka będzie zima. Zawsze niucham las pod koniec sierpnia i to mi wróży zimę. Jeśli wierzyć przeczuciom, zima zapowiada się raczej mokra. I na dwoje babka wróżyła. Czy ciepła i mokra (listopad przez 3 miesiące), czy dużo będzie padać, czyli śnieżna. Mroźna niemal na pewno nie. Jeszcze będę niuchać, ostatnie dwa dni sierpnia najważniejsze.A las jak to las po niedawnych deszczach nieco ubłocony, ale przejezdny. Dziecię wysadziliśmy przy drodze. Tomi poszedł na grzybki, a ja asystowałam przy pracach drogowych ;)
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 2.93km
- Czas 00:11
- VAVG 15.98km/h
- VMAX 18.00km/h
- Kalorie 60kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
235/365 Mgła
Wtorek, 26 sierpnia 2014 · dodano: 26.08.2014 | Komentarze 0
Przyjemnie się jeździ po nocy we mgle po starym mieście, tylko człowiek nasłuchuje czy jakiś pacan nie cwiczy silnika i nie robi rajdu... o dziwo tym razem było cicho jak makiem zasiał. Drugi dzień jeżdżę w nausznikach. Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 3.09km
- Czas 00:11
- VAVG 16.85km/h
- Kalorie 64kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
234/365
Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 · dodano: 25.08.2014 | Komentarze 0
Po mieście. Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 54.85km
- Czas 02:58
- VAVG 18.49km/h
- VMAX 33.00km/h
- Kalorie 1130kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
233/365 Po dwie skrzynki
Niedziela, 24 sierpnia 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 0
Pod koniec dnia przestało padac, więc pognaliśmy z Meteorem po dwie nowe skrzynki w okolicy. Ledwo wyszliśmy, znów zaczęło padac, ale zabrałam pelerynkę i zrobiłam z niej użytek. Niestety trochę wiało i pelerynka utrudniała mi jazdę. Na szczęście szybko deszcz się skończył i dalej jechałam już bez większych przeszkód, nie licząc bocznego mordewindu. Dotarliśmy do kościoła w Żukowie, znaleźliśmy skrzynkę i ogrzaliśmy się ciepłą herbatą z termosu. Sezon na kawę mrożoną uważam oficjalnie za zamknięty ;)Powrót przez Karolinę, ale wcześniej druga skrzynka na górce. Potem znów zaczęło kropić, ale wyjechaliśmy spod mokrej chmury i po dopiciu ciepłej herbaty po drodze, wróciliśmy do domu. Jakoś koło 21.30, więc po zmroku. Tylko że w drodze powrotnej znów wiało w pysk. Tu nie mieliśmy szczęścia.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 109.16km
- Teren 8.00km
- Czas 06:28
- VAVG 16.88km/h
- VMAX 31.00km/h
- Kalorie 2250kcal
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
232/365 Do najbardziej tęczowego miasta w Polsce
Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 24.08.2014 | Komentarze 4
Czyli pasiastego Łowicza.Trasa zaplanowana w ostatniej chwili. Znowu nie pojechaliśmy do Dęblina, prognoza na niedzielę nie była zachęcająca, a chcieliśmy wycieczkę dwudniową. Zatem została do zagospodarowania sobota. Padło na Łowicz, który jest w zasięgu 40km od domu i jest tam kilka keszy do złupienia. A poza tym miałam do odhaczenia trójkątny rynek. Na takim jeszcze nie byłam :)
Pojechaliśmy przez Bolmów, gdzie zrobiliśmy pierwszą rozwałkę śniadaniową. Nasza ulubiona ławeczka okazała się lokalno-menelską i była zajęta, więc usadowiliśmy się tuż za pomnikiem. Niestety nasze jadło zwąchały osy i trochę przeszkadzały jeść salami z serem i dżemem. I kawę z mlekiem pić. Do Łowicza podjechaliśmy od południa, w miejscu gdzie tańczą tory z różnych kierunków. A to wiadukt trasy z Sochaczewa, a to tory z Kutna do Łodzi, a to stacja Łowicz Przedmieście z bardzo starą i ceglaną wieżą ciśnień zamienioną na gołębnik. Tu minął nas samochód z dzieciakami na pokładzie. Nawet mi przyszło do głowy, że może geokeszerzy, kto inny z dziećmi pchałby się na takie zadupie ;)
Moje podejrzenia okazały się słuszne skrzynkę dalej, gdzie zrobiliśmy sobie kolejną rozwałkę śniadaniową, a oni nas znaleźli, bo szukali tej samej skrzynki, co my chwilę wcześniej. Rowerowo mieliśmy czas podobny do nich, po mieście rowerem jeździ się czasem nawet szybciej, bo odpada czas na parkowanie. Po miłej pogawędce, wymianie fantów, geokretów, wpisów w naszych skrzynkach podróżnych, każda ekipa udała się w swoją stronę. My - dalej zwiedzać Łowicz, oni - w kierunku Nieborowa. Większość skrzynek w Łowiczu znaleźliśmy, tylko przez moment mieliśmy czarną serię, ale te konkretne mogły po prostu zginąć, a do jednego kościółka nie mogliśmy dotrzeć z racji wysokiego płotu. Może w ciągu roku szkolnego da się doń dostać (przechodzi się tam przez ogrodzony parking dla studentów). Końcówka dnia to zwiedzanie czerwonej góry, która prawdopodobnie jest hałdą tlenku żelaza używanej do barwienia betonu. Tak przynajmniej wykazało prywatne śledztwo Meteora :) Odbył się też mały cyklogrobbing na cmentarzu prawosławnym i doklejonym do niego cmentarzu wojennym (rejon walk nad Bzurą). "Nasz" cmenatrz zadbany, prawosławny choć cywilny - szkoda gadać.
Wisienką na torcie okazała się opuszczona rzeźnia, zdaje się świnek. W zasadzie zupełna ruina, ale za to głóny budynek ceglany i bardzo stary. Kiedyś to nawet byle rzeźnię projektowano tak, że wyglądała jak pałacyk. A teraz - szkoda słów. Klient chce szopę, to ma szopę. Wracając do domu zahaczyliśmy jeszcze o cmentarz wojenny w Kompinie., dalej ładny ceglany kościół i drewniano-stalowy mostek na Bzurze z krzyżem postawionym na postumencie od Nepomuka (figura nie zachowała się, ale tablica tak). Jechaliśmy od Łowicza czerwonym szlakiem zwanym szlakiem szabli i bagnetów, ale potem skręciliśmy i wracaliśmy po swojemu przez Miedniewice.
Bardzo udana wycieczka, ale że dawno nie robiliśmy setki, to trochę mnie zmiętoliło i zrypało.
Jedno jest pewne - najadłam się podczas tego wyjazdu jabłek. Pierwszą jabłonkę znalazłam przy ceglanym budynku magazynowym w pobliżu wieży ciśnień, drugą przy czerwonej górze. Wszystkie jabłka mniam mniam, z pierwszej jabłonki pół skawy jabłek przywiozłam do domu.
Kategoria >100, Dalsze wycieczki po klopoty