Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49718.80 kilometrów w tym 8359.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 22.72km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 13.63km/h
  • VMAX 23.80km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mokro w Łodzi!

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 5

Pierwszy dzień weekendu w Łodzi, zaczął się ciepłym porankiem na peronie, niestety szybko pogoda się popsuła, jeszcze jak jechaliśmy do Kaliskiej pociągiem. Na Kaliskiej nie padało, ale się zanosiło i rzeczywiście zaczęło kropić. Ale i tak udało się złupić skrzynkę za pomocą skoku przez szczelinę.
Chwilę później spotkaliśmy przypadkiem Plebka i Efedrynę. Akurat wracali z keszowania i wpadli na nas na skrzyżowaniu. Wpis do naszych ownkeszy i dalej w urbeksowe klimaty. Tym razem mieliśmy łupić tylko skrzynki w starych budynkach, chciało by się krzyczeć: Więcej błota! Jeszcze więcej błota!
Mokre buty miałam już po godzinie, ale pomimo przelotnego deszczu nie zmarzłam. Po kilku skrzynkach kolejowych przyszedł czas na resztki fabryk. W jednej z nich zjedliśmy drugie śniadanie. Potem jeszcze dwa cmentarze w Parku Poniatowskiego. No i na koniec wisienka na torcie, czyli schron przeciwlotniczy!
Sęk w tym, że zaczęło lać. A wejście do podziemi błotnistą mazią. Ucapiłam się jak jasna cholera, toteż klęłam siarczyście, ale było warto.
Potem jeszcze w tym deszczu przemknęliśmy do jednej postfabryczki, gdzie trochę się podsuszyliśmy i ja znalazłam skrzynkę w niesamowitym pojemniku.

A deszcz padał i padał.

Poddaliśmy się, po połowie zaplanowanej trasy polecieliśmy na Bałuty przez Manufakturę. Ogrzać się i przebrać w suche ciuchy. Jeszcze się zastanawiałam, czy nie skoczyć gdzieś na piechotę, ale pizza mnie pokonała ;)




  • DST 5.72km
  • Czas 00:21
  • VAVG 16.34km/h
  • VMAX 22.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Myk do Zusu

Środa, 8 maja 2013 · dodano: 08.05.2013 | Komentarze 2

Taki sobie myk do ksero przy dworcu i do Zusu, z okazji znalezienia zapięcia i pięknej majowej pogody. Ale upał!

  • DST 40.57km
  • Teren 10.50km
  • Czas 02:24
  • VAVG 16.90km/h
  • VMAX 30.50km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z przyszłości do przeszłości koleją

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 3

Skoro nie da się dojechać naszą koleją z przeszłości do przyszłości, postanowiliśmy przejechać się trasą odwrotną i najpierw odwiedzić miejsce, gdzie szaleją duchy pociągów, których jeszcze nie ma (i diabli wiedzą jak długo jeszcze), potem przekroczyć istniejącą linię kolejową, by dostać się do terenów kolejki, której już nie ma. W międzyczasie znalazłam jeszcze skrzynkę, której nie powinno być, bo jest zarchiwizowana, a jednak jest. Właściciel myślał, że jej nie ma, bo ktoś jej nie znalazł, a okazuje się, że jednak była. :)
Byliśmy też w okolicy błękitnej kapliczki, otoczonej wymarłymi gospodarstwami, jedno posiada już tylko fundamenty zabudowań, drugie opuszczony dom i piwniczkę.
Wracając zahaczyliśmy o mostek nad Pisią Gągoliną, żeby nazbierać trochę czosnku na kanapki, no i popsuliśmy jednej młodej parze randce. Tomi stwierdził, że przez nas może spaść przyrost naturalny ;)
Wróciliśmy, zjadłam rosół i przyszykowałam sobie kawę. Nie zdążyłam, padłam jak stałam w sandałkach. Oj nie ta forma co kiedyś, choć już czuję dawnego powera w nogach :)






Więcej u Meteora na bikestatsie
p.s. Znów mój licznik zawyża, Tomiego zaniża, trza poprzestawiać dla uśrednienia. Póki co daję dystans ze swojego.

  • DST 35.12km
  • Teren 4.50km
  • Czas 02:02
  • VAVG 17.27km/h
  • VMAX 29.60km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Crash Test przyczepki

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 1

Słonik w funkcji Kluski i w drogę! Dystans przyzwoity, nawet ciut się zmęczyłam. Oj, gdzie moja forma sprzed dwóch lat...

Tym razem nieszafiarsko, ubrałam się w tak zwane "beleco", zresztą i tak szlajaliśmy się po jakimś wertepie, ładne ubranie by się zniszczyło. Za to dwie skrzynki znalazłam, wreszcie! W pierwszej nie mogłam odkręcić słoika, drugą musiałam podpokać, by dało się ją schować z powrotem, trzeciej nie mogłam spokojnie szukać, bo gapili się ludzie z pekaesu. Widać w tej okolicy każdej skrzynki szuka się dwa razy ;)






















Przyczepka też przeżyła, nie wywróciła się na wertepie, słonik nie wypadł, dziecko wozić można, aczkolwiek chyba dopiero w maju, no i na krótszym dystansie na początek.




  • DST 30.57km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:50
  • VAVG 16.67km/h
  • VMAX 25.50km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka mazowiecka kombinowana

Środa, 6 marca 2013 · dodano: 06.03.2013 | Komentarze 8

Kombinowana, bo składała się z dwóch etapów rowerowych i jednego środkowego kolejowego. Najpierw pojechałam założyć skrzynkę w Wiskitkach (zbierałam się dwa lata), potem zajrzeć do skrzynki w Sokulach. Zabrałam ją, bo teren ukrycia podejrzanie ogrodzony. Potem asfaltami i częściowo terenem przez Tomaszew i Jesionkę. Do Radziwiłłowa. Dlaczego tam? Ano Tomi był rano, ale zapomniał aparatu i miałam przy okazji dofocić stojaki rowerowe. Dworzec robi wrażenie, ale byłam tam krótko. Dojechałam tam dość późno, nadal nie zamontowałam przedniego oświetlenia, musiałam wrócić przed zmrokiem i bałam się, że nie zdążę.

Postanowiłam podjechać pociągiem, tak jak mi doradził Tomi. Ale nie do Żyrardowa, a do Suchej, dwie stacje dalej. Tam podjechałam do szybszej trasy i pognałam z wiatrem do domu.

Sesja szafiarska, ekhm, dziś byłam ubrana w rodzaj rowerowergo mundurku, klasyczna tunika i te same spodenki, żadnych dziwactw. Kolory bardzo maskujące :)

p.s. Zegar w Radziwiłłowie źle pokazuje godziny.











/1308122


/1308122

  • DST 25.50km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 11.86km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Keszobranie w promykach słońca

Wtorek, 5 marca 2013 · dodano: 05.03.2013 | Komentarze 8

Pretekstem do wycieczki miały być skrzynki, poza tym trzeba było przewietrzyć Pradziadka, odkurzyć mu hamulce, oj przydałby mu się serwis. Na szczęście Tomi go nasmarował i nieco oczyścił, to nie narzekał i nawet jedną skrzynkę znalazł ;)

Co do samej wycieczki, pogoda iście wiosenna, jeszcze nie ma pąków na drzewach ani kwiatów, ale ciepło było i przyjemnie. Poza tym dzięki obwodnicy moja trasa wiodła już nie chodnikiem przy tirach ale zwykłym, nieco koleinowym asfaltem, ale i tak jechało się dużo szybciej (weźmy choćby tunel). Najpierw podjechałam do skrzynki z pomnikiem (miejsce śmierci syna leśniczego Tymoteusza Tatara) i szukałam, szukałam, szukałam skrzynki i w końcu nie znalazłam. Albo zginęła, albo jestem ślepa (bardzo prawdopodobne).

Druga skrzynka przy Hamerni, zakopana, nie znalazłam, bo ostatnio Meteor chyba za dobrze zakopał, a ja zapomniałam łopatki i nie mogłam ryć. Albo też zginęła, ale tu akurat mam spore wątpliwości. Podjazd pod górę i kolejna skrzynka. Musiałam zrobić mikropiknik, żeby zwracać uwagę na siebie a nie na kryjówkę. Na szczęście skrzynka była. Jeszcze ;) Ale pech dał znać o sobie, tu zorientowałam się, że nie posłodziłam herbaty...



Ostatnia skrzynka na słupie, trzeba było się wspiąć dwa razy, bo mogła być w dwóch miejscach. Pradziadek stanął przy jednej nodze, ja przy drugiej i on wygrał ;) Niby lajtowo, ale szłam do niej przez krzaki, a mogłam drogą. Wracajac za to omal nie zaliczyłam gleby (zaliczył tylko Pradziadek), leśna okolica, jeszcze pełno śniegu i lodu na drodze. A Pradzaidek ma teraz opony do asfaltu i łatwo się ślizga. Ale przynajmniej nie zgubiłam okularów!
Powrót szybki, bo z górki i z wiatrem.



/1308122

  • DST 13.01km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 14.19km/h
  • VMAX 22.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka do Wiskitek z trupami

Sobota, 2 marca 2013 · dodano: 02.03.2013 | Komentarze 14

Spontaniczny wypad za miasto, początek podobną trasą jak poprzednio, ale zaraz za mostkiem na Pisi skręciłam do Wiskitek. Przed mostkiem jednak kolejna sesja szafiarska, tym razem kiecka ciążowa, która bardzo się nie wypchała z racji ciąży wklęsłej. Pięć minut wychłodziło mnie konkretnie, ale co tam, zimno konserwuje ;)


Potem jeszcze krótki postój na mostku i mozolne pedałowanie bocznym mordewindem do miasteczka z żółtym kościołem.















































Myślałam, że jeśli nie pojadę na cmentarz, to żadnych trupów nie spotkam, otóż nie, tradycja to tradycja, na placu wystawa poświęcona Żołnierzom Wyklętym, a tam fotki trupów... takich prawdziwych trupów, nie tylko stare zdjęcia ludzi, którzy zginęli. Jestem mało odporna na takie widoki, wystawa jest dość wstrząsająca. To okropne, z jakich durnych powodów ludzie się mordują (inna sprawa, czy może być jakiś mądry powód?)


























































W Wiskitkach krótki postój na herbatę i herbatniki. No i do domu, krótszą trasą, obwodnica wymiotła Tiry, więc lajtowo poboczem a nie kostką Bauma. Chyba tam jest na pewnym odcinku zakaz jazdy rowerem, ale znaku nie widziałam, więc olałam. Teraz tam jeden samochód na pięć minut przejeżdża.
Wróciłam do domu, a tu Tomi pyta, co tak szybko. No szybko, bo jednak jazda bez przerzutek daje w kość. Ale mam obiecane, że Pradziadek niedługo zostanie wyszykowany do jazdy, może nareszcie będą dłuższe dystanse. ;)

Jeśli chodzi o zdjęcia wystawy to wrzuciłam je TUTAJ. Nie ma wszystkich, bo się w trakcie zorientowałam z tymi trupami i mnie odrzuciło.

I mapka z trasą (jak zwykle gieps trochę mulił zanim złapał fixa)
/1308122

  • DST 10.10km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 12.12km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kółko żyrardowskie

Wtorek, 5 lutego 2013 · dodano: 05.02.2013 | Komentarze 10

Tym razem udało się nie zgubić, choć prawie wyjechałam z Żyrardowa. Fotki na tle pola były robione na granicy miasta. Wybrałam się tam po to, by zrobić wpis "szafiarski", czyli wygibasy w kiecce na tle roweru. Kiecka przykrótka, to została tuniką, sztruksy H&M, buty łamią konwencję - straszliwie sportowe. No niestety, nie mam żadnych szafiarskich butów, ani jednej pary na obcasie. Na rowerze może dałabym radę jechac, ale chodzić na pewno nie ;) Baleriny także odpadają ze względu na wrażliwość moich stópek.

Pogoda była świetna, ale nie na tyle by jeździć w kiecce cały czas. Jednak w parce najlepiej ;)












































Poza tym krążyłam sobie po Żyrku, tu i tam, bez celu. Najdalej na południe dotarłam do kapliczki











































A najdalej na zachód pod cmentarz

Kiedy wracałam, Tomi dojrzał mnie z daleka i sfocił :)






















































Endomodo złapało satelitę trochę za późno, toteż dystans ciut mniejszy
/1308122

  • DST 17.47km
  • Teren 0.50km
  • Czas 01:16
  • VAVG 13.79km/h
  • VMAX 16.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozpoczynam sezon rowerowy

Poniedziałek, 4 lutego 2013 · dodano: 04.02.2013 | Komentarze 14

Po dłuższej przerwie spowodowaną małą Kluską wracam do moich ukochanych pedałów. Dzisiejsza wycieczka miała być kilkukilometrową rozgrzewką przed dłuższymi wyprawami, ale jakoś najpierw zwiało mnie na Jaktorowską i nie miałam gdzie skręcić do domu, więc wylądowałam w Międzyborowie, a potem pomyliłam skrót i zamiast przy ciepłowni wylądowałam na opłotkach Żyrardowie tj. pod biurem budowy Autostrady w Feliksowie i stamtąd wracałam przez Kozłowice. Trochę inaczej niż zwykle, bo tym razem nie tyranizował mnie Tomi odradzając skrót przez osiedle, który wyhaczyłam jakiś czas temu. Nawet nie było dużo wertepu, ledwie kilkaset metrów (co akurat było ważne dla mojego Bauhausa). Nie zatrzymywałam się dużo po drodze, chyba żeby zrobić zdjęcie rowerkowi. Najbardziej zmęczył mnie odcinek pomiędzy Feliksowem a Kozłowicami, wmordewind i na dodatek nawierzchnia taka sobie. Ale nie narzekam. :)

A zatem - postój pod Kościołem



Wydmy Międzyborowskie (już myślałam, że zaraz będę w domu)











































A w efekcie wywiało mnie 10km za maisto, do Kozłowic. Na horyzoncie autostrada A2 :)



  • DST 4.55km
  • Czas 00:21
  • VAVG 13.00km/h
  • Sprzęt Bauhaus
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka do Zusu

Czwartek, 12 kwietnia 2012 · dodano: 12.04.2012 | Komentarze 8

Szybki myk do ksero przy dworcu i do Zusu. I z powrotem przez rynek. W Zusie dopadł mnie Tomi i podrzucił picie i drożdżówkę. Wskutek duchoty we wnętrzu łaknęłam piciu jak dżdżownica dżdżu i nawet wybaczyłam bidonowi, że zaserwował coś za mało słodkiego i chyba z tabletki witaminowej. :)