Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 49543.51 kilometrów w tym 8297.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Bliskie wycieczki 3 stopnia

Dystans całkowity:11537.41 km (w terenie 1334.10 km; 11.56%)
Czas w ruchu:827:56
Średnia prędkość:13.94 km/h
Maksymalna prędkość:33.30 km/h
Suma kalorii:26331 kcal
Liczba aktywności:1408
Średnio na aktywność:8.19 km i 0h 35m
Więcej statystyk
  • DST 5.46km
  • Czas 00:22
  • VAVG 14.89km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Sprawdzanie czy da się Weehoo po torach

Poniedziałek, 15 czerwca 2015 · dodano: 16.06.2015 | Komentarze 0

No dało się, zygzakiem i z pomocą, więc następnego dnia wyprawa z dzieckiem. W drodze powrotnej spotkaliśmy Werronę z córeczką. :)

  • DST 4.98km
  • Czas 00:17
  • VAVG 17.58km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Zusu

Czwartek, 11 czerwca 2015 · dodano: 12.06.2015 | Komentarze 6

Przez ksero. Pod ksero kręcą film o Eugeniuszu Bodo, a raczej na przeciwko za parkiem, przy urzędzie miejskim.

  • DST 26.23km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 16.57km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Weehoo we am. Nam niam u wujka dziadka i cioci.

Wtorek, 9 czerwca 2015 · dodano: 09.06.2015 | Komentarze 11

Ubogie kręgi rodzinne wymagają odwiedzenia raz na jakiś czas. Wpadalibyśmy częściej, ale jakoś tak albo pogoda nie taka, albo ktoś ma co innego w tym terminie, albo albo. No ale w czerwcu musowo trza się z wujkiem i ciocią zobaczyć. I podeżreć im coś z lodówki ;)

Pora wczesna, więc Klu nie zapowiadała się na żrącą, ale po zjedzeniu czekoladki i ciasta naszedł ją apetyt na dania obiadowe, czyli zupę koperkową (a la żurek) z klopsikami i białą kaszę gryczaną z kurczakiem. Same zdrowe rzeczy, bo ciocia Ninka tak jak ja ma chory żołądek i każde mniej zdrowe jedzenie jej bardzo szkodzi i dość szybko kładzie do łóżka. Dlatego wiem, że cokolwiek Ciocia Ninka ugotuje, może nie będzie mi smakować, ale na pewno nic mnie po tym nie rozboli, żadnych rewolucji czy innych niepowołanych reakcji. A tu się okazało, że było przepyszne! Okazuje się, że można lubić białą kasze gryczaną nie lubiąc ciemnej. Nigdy białej nie jadłam, zostałam siłą nakarmiona przez Kluskę (na równi z klopsikami, których nie lubię, a te też mi smakowały). No naprawdę się obie najadłyśmy. Może to te czekoladki przed obiadem ;)

Potem długie zabawy dużą czerwoną piłką, koralikami na sznurkach przy wejściu i konewką. Kluska zużyła chyba całą wodę i utopiła wszystkie rośliny doniczkowe. I trochę cioci podeptała rabatki, za bardzo wujek małą zachęcał, by na nią wlazła ;)

Szałem była huśtawka na tarasie na piętrze, prawie tak fajnie jak w hamaku. Obmacano też kilka urządzeń elektronicznych. Kot z sąsiedztwa zawczasu dał nura w krzaki i się nie pokazał. Może się bał, że zostanie zjedzony?

Początek powrotu na syrence, bo się okazało, że w ogóle trzeba wracać, a poza tym piłka zostaje o cioci i wujka. Allllleeeeeeee maaaaaamoooo. W końcu Klu dostała kwiatek koniczyny i się dałą nieco udobruchać wafelkami. A potem odleciała i usnęła. Trochę walczyliśmy z jej majtającą się głową, ale jakoś się udało przy pomocy dwóch kocyków i nawet zrobiliśmy dłuższą pętelkę, by dłużej pospała. Stąd dystans o kilka km dłuższy niż zakładany. W pewnym momencie kask poleciał do sakwy, za bardzo się małej glowa majtała na boki i baliśmy się, że sobie uszkodzi szyję.

Ja zaś przywiozłam wiecheć jaśminu na bagażniku, by go w domu ususzyć i zrobić herbatę. :)

Na klatce schodowej kolejna mikroawantura, bo tatuś ŚMIAŁ wnosić swój rower przed Weehoo, a doczepka została w przedsionku. Na szczęście z góry przyszła babcia, bo już prawie Meteor musiał porzucić swój rower, bo byśmy chyba nie weszli na górę. Dziecię tak pokochało "piąte koło u wozu", że płacze, gdy ją pakujemy do zwykłego fotelika rowerowego.

Do abordażu!














  • DST 16.43km
  • Teren 8.50km
  • Czas 01:05
  • VAVG 15.17km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do lasu na 3/4 dnia z Klu i Meteorem

Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 9

Miała być standardowa wycieczka przedpołudniowa, ale dziecię nie wykazywało senności w żadnym stopniu, to po małej turze ze zbożówką podjęliśmy decyzję zostania w lesie, dopóki temperatura otoczenia nie zrobi się możliwa do wytrzymania w bloku. Czyli do wieczora. Meteor odpiął pałąk i pojechał po prowiant i kawę mrożoną, a ja zostałam z Klu w hamaku. W miarę spokojny czas sam na sam umożliwił mój telefon, wyżebrany na oczy ze Shreka. Po jakimś czasie musiałam hamak przepiąć, tak ze dwa razy, bo goniły nas plamy słońca. W końcu telefon się rozładował, wrócił Meteor i dopiero się zaczęło. Uważam, że Kluska powinna zostać piłkarzem. Ona tak kopie piłkę do nogi, no wręcz profesjonalnie. Pele-Kluska!

Z Kluską jest tak, że nawet jak się z nią siedzi w hamaku, to się nie odpoczywa. Bo ona cały czas wychodzi lub wchodzi, to wskakuje, to każe sp... znaczy wygania nas i każe zamknąć jak w kokonie i szaleje poruszając się wzdłuż od końca do końca - i wystawia głowę. Albo trzeba ją bujać. Albo nie można minuty w hamaku posiedzieć, bo nas wyciąga na bieganie za piłką, bieganie zwykłe lub tańczenie. Z nią to ja nie utyję, nie w najbliższym dziesięcioleciu. ;)

A wieczorem krokodylek i foczki miały popijawę na osiem kielonków! Laaaa laaa la la la la la. Laaaaa laa laa la la la la.











  • DST 13.74km
  • Teren 0.10km
  • Czas 00:45
  • VAVG 18.32km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Wiskitek po kesza (FTF!)

Wtorek, 2 czerwca 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 4

Szybka piłka z okazji rozwiązania Quizu przez Meteora. Na miejscu spotkaliśmy Werronę, która jednak przyjechała samochodem po nas. Jak widać czasem rower bywa szybszy ;)


  • DST 10.67km
  • Teren 0.30km
  • Czas 01:24
  • VAVG 7.62km/h
  • Sprzęt Veturilo
  • Aktywność Jazda na rowerze

Veturilo po Mokotowie

Piątek, 22 maja 2015 · dodano: 22.05.2015 | Komentarze 0

Tu i tam, raz się udało wypożyczyć, potem już niestety nie, więc na Bielany pojechałam autobusem z Zachodniej. No i kupa chodzenia, ale tego już nawet nie liczę.



  • DST 16.47km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 12.67km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na mokradełko z Klu i Meteorem

Wtorek, 19 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 17

Chcieliśmy połazić w OP1 po podmokłych łąkach małej rzeki, ale się nie dało. Dziecię w ręczniku wytrzymało minutę i w połowie baginka zaczęło mi uciekać. Trzymając ją jedną ręką wróciłam na suchy ląd. No cóż, to już nie żaczek-niemowlaczek, którego można wszędzie zabrać. Pomału przeszukujemy net w poszukiwaniu spodniobutów, czyli takich woderów na szelkach z kaloszkami, żeby mogła łazić razem z nami po płytszych łąkach. Do noszenia muszę sobie zrobić nowe dziecko ;)

A poza tym wycieczka nawet udana, tylko cztery awantury. Pierwsza, żeby w ogóle wyjść z domu. Druga już w lesie, przy okazji zalania kawą (tatuś nie wyrywaj mi filiżanki, a masz, uaaaaaaa). Po przebraniu w suche ciuchy były gonitwy z piłeczką, aż do utraty tchu i właśnie wtedy nastąpiło bęc twarzą w mamy nogę. Mam twarde nogi, zwłaszcza od kolana w dół, więc bolało. No to trochę sobie dziecię powyło, świat jest taki twardy i okropny. I ostatnia awanturka przy okazji wsadzania do fotelika, bo już było późno i zaczęły się gromadzić podejrzanie pachnące chmury. 

Tak naprawdę, to podejrzanie zaczęły mi pachnieć na osiedlu Żeromskiego, gdy wyjechaliśmy z lasu. Meteor mówił, że na icmie zlewy mają być wieczorem, ale ja czułam deszcz przez skórę. Ani chybi zaraz z tej chmury będzie deszcz. I faktycznie, zaczęło kropić tuż przed parkiem, 2 km od domu. A potem coraz mocniej. Na Limanowskiego to już padało całkiem konkretnie. Trochę bałam się reakcji Kluski, a ona nic, nawet się uśmiechała. Chyba jej się podobało, a kask chronił głowę od wody, przynajmniej częściowo. Dojechaliśmy do domu w stanie mocno nakrapianym i nawet nie było awantury o to, że idę na półpiętro z rowerem, tylko kilka złowrogich pomruków.

Dziecko wpadło do domu, pochłonęło ogromny talerz zupy i babcia zabrała je do usypiania w kojcu. A ja spojrzałam na swój pokój, który wyglądał jak po przejściu tajfunu (pakowałam się rano w pośpiechu) i westchnęłam. ;)










  • DST 4.87km
  • Czas 00:21
  • VAVG 13.91km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Z Klu i Meteorem na dworzec +focenie straży

Piątek, 15 maja 2015 · dodano: 15.05.2015 | Komentarze 2

Jako że Kluska była super grzecznym dzieckiem, ubieranie zostawiliśmy na ostatnią chwilę. A ona widząc kurtkę dostała szału, że nie chce. Jakoś siłą ją ubraliśmy, ale płaczu było, że hej. Na dodatek nie mogłam znaleźć kluczy, a Meteor zszedł już na dół. No nic, szłam za nim z Kluską, oczywiście na dole awantura o kask, ale dla nas 1:0, Kluska uspokoiła się, jak powiedziałam, że dostanie kwiatka. Wróciłam po rower, zostawiłam dom na pastwę (te 20 minut może nas nie okradną, uchodzimy raczej za biedną patologię) i pojechaliśmy śpiesznym pędem.

Pod dworcem byliśmy o 18:16, odjazd za 3 minuty, spoko. Podłazimy do przejścia na peron, a tu nadjeżdża kluskowy ciapąg. No to ja z babcią przeszłyśmy, Meteor nie zdążył, puścił pociąg i przyszedł na peron później. A tu się ciapąg śpieszy i musieliśmy w trybie ekspresowym wyjmować Kluskę, biegiem do babci w drzwiach, szybkie przekazanie dziecka z rąk do rąk, papa i do widzenia.

A w drodze powrotnej podjechaliśmy obejrzeć dokładniej wozy strażackie zaparkowane przy Narutowicza i placu. Jakaś wewnętrzna impreza straży, bo w mediach nic nie było.



  • DST 5.18km
  • Czas 00:19
  • VAVG 16.36km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zus

Środa, 13 maja 2015 · dodano: 13.05.2015 | Komentarze 0

Jak co miesiąc do ksero i z papiórem dalej.

  • DST 8.66km
  • Czas 00:29
  • VAVG 17.92km/h
  • VMAX 26.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Myk na wybory

Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 3

Na Wybory, do Werrony podrzucić to i owo i pożyczyć śpiwór dla Kluski. Powrót nieco dookoła, a tu zupa stygnie. Okazało się, że wcale nie stygła, tylko się dopiero zaczęła gotować.