Info
Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Dalsze wycieczki po klopoty
Dystans całkowity: | 26474.77 km (w terenie 5193.78 km; 19.62%) |
Czas w ruchu: | 1700:09 |
Średnia prędkość: | 15.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.70 km/h |
Suma kalorii: | 56985 kcal |
Liczba aktywności: | 613 |
Średnio na aktywność: | 43.19 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 15.83km
- Teren 7.70km
- Czas 01:06
- VAVG 14.39km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Powtórka z ogniska
Wtorek, 28 sierpnia 2018 · dodano: 28.08.2018 | Komentarze 5
daleko, nie za blisko. Grunt, że chyba całe osiedle się dowiedziało, gdzie jedziemy, bo Kluska obwieściła w trakcie przejazdu przez podwórko wszystkim obecnym. Że na kiełbaski jedziemy. ;)Z tą różnicą wszakże, że po drodze mieliśmy kilka krótkich postojów. A to na grzyba na ścieżce, a to znaki drogowe obejrzeć i poznać ich znaczenie. Oraz drugi problem, to jest mokre drewno. No dobra, wilgotne, bo padało parę dni temu, a że było dość chłodno, to nie miało kiedy wyschnąć. Ale co to dla eskapebola, Meteor rozpali w trymiga, jeszcze mu Kluska pomagała ze świeczką i patyczkami. Kiełbasa tym razem toruńska, smaczniejsza smakowo, ale miała ciut przygrubą skórkę i była za słona jak na moje standardy. Ale nie narzekam, każdy zjadł swoją porcję. Odbyło się kilka wycieczek po leśnej drodze, raz Kluska złapała zająca podczas gry w piłkę nożną (od dawna powtarzam, że ona jest za mała i przez to niebezpieczna, Meteor wozi tak naprawdę miniaturkę piłki). Graliśmy również w rzucanie plastikowym talerzem oraz mieliśmy rozgrzewkę, czyli na zmianę wymyślaliśmy sobie ćwiczenia. Meteor ledwo się trzymał na nogach, ja też chwilę odpoczywałam. Kluska jak zwykle w formie, czyli każdego wykończy. ;)
Szybki film z rozpalania pod tym adresem.
Roślinki rosnące na polanie
Jedna, dosłownie jedna dojrzała jeżyna. Poświęciłam się i dałam do zjedzenia Klusce. Na szczęście nie wypluła. ;)
O początku lipca sporo porosło ziela wszelakiego
A to droga spacerowa
Pokrzywa. Kluska się ich boi i z nimi walczy. Trochę złagodniała, gdy wytłumaczyłam, że to w gruncie rzeczy bardzo zdrowa roślinka i można z niej zrobić szampon. :)
Ciąg dalszy drogi
Hamak musi być
Wyprawa po drewno
Kiełba cierpliwie czeka
Kapelusz z łopianu (czy czegoś) i bukiecik z krwawnika.
Czytaj dziecku 20 minut dziennie. Taaa, chyba 20 minut na godzinę w przypadku Kluski. ;)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 16.10km
- Czas 01:06
- VAVG 14.64km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Warszawie
Piątek, 10 sierpnia 2018 · dodano: 10.08.2018 | Komentarze 2
Głowna trasa to między dworcem zachodnim a centrum handlowym, gdzie Kluska miała występ i potem przejazd przez okolicę mordowni zwanej dla niepoznaki Alejami Jerozolimskimi i potem już urokliwe uliczki Włoch. Pewnie nie byłyby tak urokliwe, gdyby nie wszędzie spowalniacze zniechęcające auta do prucia. Na zachodnią pojechałam znów z Włoch (bo stacja nadal nieczynna) i w ostatniej chwili, stojąc już na peronie trzecim, zobaczyłam pociąg do Żyrardowa wjeżdżający na peron szósty wraz z ogłoszeniem, że nadjeżdża. Zebrałam się szybko z rowerem, biegu biegu i zdążyłam. Okazało się, że to było coś w rodzaju spóźnionej o 10 minut Wiedenki, czy innego przyśpieszonego lecącego po torach w dalszej części dworca. Tym sposobem dotarłam do domu kwadrans wcześniej niż planowałam. I dobrze, przynajmniej jeszcze nie musiałam zapalać lampek.Piętrus w przeciwnym kierunku
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 18.05km
- Teren 7.00km
- Czas 01:09
- VAVG 15.70km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do lasu po jeżyny
Niedziela, 5 sierpnia 2018 · dodano: 08.08.2018 | Komentarze 4
Jeżyny coś nie wyszły, mały kubek się nazbierało. I kilka dzikich jabłek (zdaje się papierówki). A poza tym awaria komputera (piszę z nowego, ale mam problemy ze starym dyskiem), więc trzymajcie kciuki.Postój na kawę i kanapki w Sokulach.
Nowe fotki tajemniczego drzewa z pęknięciem w korze
Z drugiej strony nic nie ma
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 9.99km
- Czas 00:35
- VAVG 17.13km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad Zalew z Klu i Meteorem
Środa, 18 lipca 2018 · dodano: 19.07.2018 | Komentarze 8
Obiecaliśmy Klusce wyprawę na nową plażę w okolicy, to pojechalim, bo miało być chłodniej i pochmurno. Akurat jak wystawiliśmy rowery na zewnątrz, wybuchło słońce i nękało nas przez całą trasę. Na miejscu ukryliśmy się w jedynym dostępnym, niezakrzaczonym cieniu i stygliśmy. Na szczęście wiał wiatr od wody. Meteorowi jednak i tak było o wiele za ciepło, więc opalał się światłem odbitym od nieba. Mnie było akurat, a jak raz zaszło słońce, to wręcz włożyłam polar. Nawet ciepłolubnej Klusce momentami było za ciepło. Prócz plaży zwiedziliśmy plac zabaw i podmokły kałużowy zielony labirynt (po drodze do toalety nie wzięłam aparatu, więc nie mam zdjęć). Większość pobytu to jednak plażing i żarełko plus kawa zbożowa. Jakoś przetrwaliśmy. Przez chwilę udało mi się odpalić radary z pogodynki i zauważyłam, że znad Warszawy wali na nas niezła burza. Poza tym zaczęło przybywać letników i w naszym zakątku zrobił się niewielki tłok. Ewakuowaliśmy się więc do domu i w samą porę, bo z pół godziny po naszym przyjeździe zaczął padać deszcz, a z map wynikało, że największa zlewa poszła właśnie nad zalew.Po drodze mieliśmy jeszcze jedną przygodę, w zasadzie na samym starcie Klusce spadł łańcuch w przyczepce i jechała na luzie, bo na szybko nie dało się go założyć. Dopiero na miejscu usiadłam spokojnie i sposobem wrzuciłam go na właściwe tory.
Poprzednie ulewy zalały boisko do piłki plażowe robiąc z niego boisko do piłki wodnej. ;)
Wielka piaskownica
Ledwo ledwo udało mi się rozpiąć hamak. Jednak zakup wyjątkowo długich linek był dobrym pomysłem. Tak wyglądało nasze stanowisko dowodzenia, na resztka trawnika z rolki, które tu ktoś podrzucił.
Budowa wulkanu z jaskinią
Woda w charakterze lawy
Wyprawy po wodę. Z czasem wulkan obrósł piórkami, a Meteor z Kulską zaczęli robić model Mirmiłowa z fosą.
Czytanie wiecha czyli strawa duchowa
Niektórzy mają taki wstręt do słowa rower, że zamiast roweru wodnego mogą wypożyczyć auto wodne. Niestety nadal na pedały. ;)
Do domu
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 11.86km
- Czas 00:39
- VAVG 18.25km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na dworzec, nad zalew i po skrzynkę
Czwartek, 12 lipca 2018 · dodano: 12.07.2018 | Komentarze 11
Jak w tytule w sumie. :)Nad wyremontowanym zalewem zrobiono nawet przyzwoite stojaki rowerowe.
Niestety nie wiadomo, do czego służy wiatka, bo tam stojaków już nie ma. :)
Jest też zatoczka autobusowa i DDR (widać w tle poprzednich zdjęć, niestety wąziutka 2m, ale zasfaltowa)
Ponieważ remont został mocno okrojony, to wyszło co wyszło, ale nie ma tragedii. Tylko drzew brakuje, a te co posadzono, dadzą cień najwcześniej za 10 lat.
Dwa budynki z toaletami, wypożyczalnią dupereli, stoiskiem z lodami, ale bez porządnej restauracji (cytując klasyków: "a po co").
Na szczęście jest zadaszony taras, gdzie da się wytrzymać w upale.
Przystań mniejsza
Przeszliśmy się po plaży i chyba mamy wakacje zaliczone. Może wracać jesień. ;)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 11.80km
- Teren 4.00km
- Czas 00:55
- VAVG 12.87km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Trainspotting
Niedziela, 8 lipca 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 3
Wycieczka na opłotki Żyrardowa by pofocić pociągi. Meteor pojechał najpierw, bo mnie gardło pobolewa i umieram na katar, przez co się trochę dłużej zbierałam. Jechałam inną trasą niż on i trafiłam na zakamuflowaną budowę nowej dedeerki, o dziwo asfaltowej. Na miejscu hamaczek i robienie zdjęć. Jeszcze chłodnawo po burzy o świcie, ale koło południa wrócił upał i się zebraliśmy do domu. Tylko wcześniej złupiłam jedną skrzynkę, bo była blisko. ;)Inny impuls
Dart
Zwykłe wagonowe IC
Czasami przerwa między pociągami trwała dłużej i wtedy robiłam zdjęcia innym rzeczom.
I reszta lasu
Meteor czyta instrukcje gry karcianej z pudełka z 90 grami. W praktyce to są warcaby, chińczyk i karty tylko. ;)
I znowu pociągi
Po drugiej stronie torów krzyż. Ktoś tu przebiegał i zginął? Czy to jakaś zapomniana mogiłka?
ŁKA przemknęło
A z tyłu bajkowo
A to nieplanowany bonus czyli krótki towarowy. A już się zbieraliśmy.
Ciągnięty przez Byka
Przejście dla zwierzątek z fotopułapką
Po drodze jeszcze kilka pociągów
A w Żyrardowie trafiliśmy na wyprowadzanie wielbłąda na smyczy. Jak podaje lokalna prasa: "Stefan ma dwa garby, waży dwieście kilogramów i uwielbia się przytulać." ;)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 16.13km
- Teren 7.70km
- Czas 01:09
- VAVG 14.03km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do lasu na kiełbaskę
Środa, 4 lipca 2018 · dodano: 05.07.2018 | Komentarze 13
Już dawno temu obiecaliśmy Klusce kiełbasę z ogniska, ale jakoś nie mogliśmy się zebrać. A przecież do tak zwanego miejsca wyznaczonego nie mamy daleko. W końcu pojechaliśmy licząc, że może do 14 nie będzie jeszcze upału w leśnym cieniu i rzeczywiście, nawet było czasem chłodnawo, że aż żałowałam niezabrania bluzy i ukradłam Tomiemu na chwilę flanelkę.Zanim zrobi się ognisko, trzeba skombinować drewno, co też uczynił Tomi z małym pomocnikiem.
Kiedy ojciec i córka byli zajęci kursami z drewnem, ja sobie fociłam makro kory i znalazłam dziwne drzewo przeorane na bardzo dużej wysokości szczeliną, z której sączyła się żywica. Dziwne.
Ognisko zrobiliśmy malutkie, ot tyle by upiec kiełbaski. Wzięłam dokładkę. Klusce jedna wystarczyła. Twierdziła, że na wyjeździe z dziećmi z przedszkola kiełbaska była smaczniejsza. Może inny gatunek, a może tamta była grillowana? Nie mam pojęcia.
Nasz nowy pojemnik na żarcie. Bardzo praktyczny.
Hamak musi być, chociaż odległość między drzewami była trochę za duża i musiałam z jednej strony zawiązać pojedynczo, co skutkowało zsuwaniem się w dół pod naszym ciężarem.
Graliśmy też w grę kostkową z biblioteki, wyrzuca się dowolne obrazki i trzeba z nich wymyślić historię o panu Marianie, hihi.
Wracaliśmy przez las i skrzynkę Filipsa, baaardzo szybka skrzynka ze względu na komary, które omal nas żywcem nie pożarły. Mała wymiana fantów i wrzuciłam geokreta. My już mieliśmy skrzynkę znalezioną dawno temu, ale Kluska jeszcze nie. Ze względu na gryźlice zrezygnowaliśmy z szukania czegoś innego po drodze.
Skrzynka
A wieczorem Kluska jeszcze poszła na rower i naprawdę sporo jeździła, najpierw sama, potem z przyjaciółką, którą wyciągnęła na dwór z pomocą domofonu (sama sięga do przycisków).
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 51.75km
- Czas 02:54
- VAVG 17.84km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Jeść, pić, Cośtam!
Wtorek, 3 lipca 2018 · dodano: 03.07.2018 | Komentarze 13
Trochę spóźniona wycieczka do Parku Bajka w Błoniu, gdzie co roku jeździmy na totalne wybawienie. Zdarzył się jeden chłodniejszy dzień, ale nie zimny i bez deszczu, to trzeba było rzucić wszystko i pojechać, bo zaraz upał będzie, a to jeszcze gorsze. Byliśmy w upalny dzień w zeszłym roku i nieco się umordowaliśmy, choć Kluska jak zwykle przeszczęśliwa. Trasa ta sama z lekkim objazem, bo gazociąg się remontuje. "Ten" gazociąg. Dzięki temu wiemy, którędy leci. ;)Kluska zgłodniała po zjedzeniu pierwszych racji żywnościowych już w Baranowie, więc zrobiliśmy krótki popas żarciowy. Ostatnio Tomi wozi kawę i warzywa w specjalnym plastikowym pojemniku, który dostał na dzień taty. Bardzo przydatny, można go łączyć, można trzymać oddzielnie od drugiego. To tu Kluska zaczęła skandować hasła "Jeść! Pić! Coś tam! Jeść! Pić! Coś tam!" - spodobało mi się i dlatego nazwałam wycieczkę właśnie tym mianem. Jak zwykle Kluska jadła niemal bez przerwy. Gdzie ona to mieści?
Przejazdem pomachaliśmy też Pisi Tucznej ze smutkiem przyznając, że kiedyś tu będzie lotnisko. Le bu.
W Błoniu odwiedzamy pomnik Pchły Szachrajki i czytamy fragmenty wiersza o niej. Kiedyś już tu byliśmy z Tomim, ale w weekend, a w weekend teren jest zamknięty, bo to jakaś poradnia. Dziś wtorek, to się udało.
Wokół był miły ogródek, więc jeszcze pofociłam Klusencję. Tylko mi ostrość zabiło.
W Parku Bajka nieco zmian, naprawili fabrykę piasku, za to ogrodzili wszystkie wieloryby z trawy, które odrastają powoli. Zielona zjeżdżalnia nadal niedostępna (w remoncie jest też kącik muzyczny, działają tylko jedne rury i bębny bez jednego), ale nie marudzimy, bo i tak Kluska siedzi głównie w wiosce indiańskiej z fabryką. Odwiedza też często gabinet luster. Ciekawe, za pierwszym razem się ich bała. Biegamy jeszcze kilka razy po terenie, a to wielkie leżaki, a to szachy, a to sieć dla starszych dzieci, a to fontanna i tak robi się późne popołudnie, czas się zbierać.
Pacman!
A to nasze ulubione rybki po drodze.
W drodze powrotnej utykamy na przejeździe kolejowym. Jeden pociąg. Drugi pociąg... minęło 10 minut i nadal czekamy na trzeci. Tomi zauważa, że przejazd na horyzoncie jest otwarty i auta jeżdżą, tylko my stoimy. Postanawiamy obejrzeć go z bliska i przejechać tamtędy. Co prawda w międzyczasie pociąg nadjeżdża i oba szlabany się otwierają, ale odkrywamy, że na pozornie ruchliwszej trasie ruch jest jednak mniejszy niż po otwarciu szlabanów na tej mniej używanej.
Jedziemy dalej wśród coraz wyższej kukurydzy i krowich pastwisk. Widzimy kilka bocianów, krów, kury, koguta i słyszymy pasikoniki. Na wiadukcie nad autostradą Kluska namawia Tomiego na ponowny zjazd, ja zostaję na przystanku i czekam na nich. A oni mi uciekają. Ale niedaleko. ;)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 27.55km
- Teren 7.70km
- Czas 01:51
- VAVG 14.89km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Guzowa zreaktywować skrzynkę
Sobota, 30 czerwca 2018 · dodano: 02.07.2018 | Komentarze 4
Blisko, to nigdy nie ma kiedy się wybrać z serwisem. Od wielu miesięcy miałam gadanie, że skrzynka się rozpadła i coś tam coś tam. Wreszcie pogoda miała być do luftu i popadywać przelotnie, to pojechałam do Guzowa zreaktywować pudełko i zmienić kryjówkę (bo obecna z logów wynikało, że się popsuła na równi z pojemnikiem). Niestety padło na mordewind i to silny. Trudno, kilkanaście kilometrów się przeżyje, za to powrót będzie z wiatrem.Przy okazji podbiłam do pałacu w Guzowie, sprawdzić jak z dostępnością. W sobotę byli na terenie budowlańcy, poza tym postawili płot z siatki, więc można oglądać tylko zza niego, nadal wchodzi się przez kościół. Od trasy szybkiego ruchu buduje się czterometrowy mur-wał ograniczający decybele. Mam nadzieję, że tylko tam będzie.
Trzeba pałac oglądać, póki jeszcze można, potem będzie prywatny folwark "nie dla plebsu".
Dalej do skrzynki przy brukowanej alei, gdzie musiałam przeczekać parę samochodów, ale się udało skrzynkę schować. I dalej sobie pojechałam przez Oryszew, gdzie dopadła mnie krótka ulewa. Tak krótka, że ledwo zdążyłam wyjąć i włożyć pelerynkę, przestało padać. Wracałam nieco naokoło, przez skrót w Henryszewie.
Ulewa na horyzoncie, która mnie ominęła.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 32.97km
- Teren 0.50km
- Czas 02:05
- VAVG 15.83km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka po Warszawie - piknik japoński Matsuri i słoń na Bielanach
Sobota, 16 czerwca 2018 · dodano: 18.06.2018 | Komentarze 4
Gdzieś w internecie wynorałam informację o rodzinnym pikniku japońskim Matsuri w służewskim domu kultury. Spodziewałam się czegoś, co będzie bardziej przyswajalne kluskowo i zaplanowałam wycieczkę. Przy okazji połączyłam ją z wizytą u babci EL. Niestety pechowo piknik odbywał się wprost przeciwnie do lokalizacji babci, więc musiałyśmy obskoczyć dwie imprezy jednego dnia. Trochę było mało czasu, więc w połowie drogi wsiadłyśmy do metra, żeby chociaż przebić się przez centrum i Żoliborz. Ale najpierw spory kawałek przejechałyśmy rowerem.Link do trasy porannej
Link do trasy popołudniowej
Rano pobudka, ale bez pośpiechu, bo pociąg mamy o 9.40. Szybko się zebrałyśmy, nawet Meteor nam pomógł i pojechaliśmy na dworzec w trójkę. Dzięki temu bylo komu popilnować rowery, kiedy ja z Kluską kupowałam bilety. Wyszło niewiele ponad 30zł z biletem powrotnym, lubię zniżki rodzinne w Kolejach Mazowieckich. ;)
Pociągiem do Zachodniej, a dalej przez Ochotę i Mokotów w kierunku Służewca. Po drodze Kluska zauważyła dinozaura przy Banacha (zapomniałam o nim, dobrze że spojrzała), więc miałyśmy krótki fotostop. Kolejna przerwa na focenie w miarę nowej Dedeerocepeero trasy wzdłuż Żwirki i Wigury oraz kolejna na cmentarz żołnierzy radzieckich. Kluska stwierdziła, że jest chyba największy w Polsce i kto wie, czy nie ma racji. Dalej nie było za bardzo atrakcji, ale zrobiłyśmy przerwę na mały posiłek na jakimś pustym przystanku autobusowym przy ulicy Cybernetyki. Dalej do Dolinki Służewieckiej (która czasami ma inną nazwę) i podjazd do budowy przejazdu rowerowego pod KEN (która tu też ma inną nazwę, ale wszyscy ją tak nazywają po całości, analogiczna sytuacja występuje na Wisłostradzie). Asfalt już leżał, ale w rejonie budowy szalały koparki i kręcili się panowie od budowy, więc machnęłam ręką i zawróciłyśmy do schodowego przejazdu po drugiej stronie ślimaka. Ale sobie przynajmniej jeziorko obejrzałyśmy.
Piknik był fajny, akurat wyrobiłyśmy się na rozpoczęcie. Punkt dwunasta na miejscu i zaczynamy od origami. Po wybraniu koloru papieru (u Kluski nadal różowy jest najłatwiejszym wyborem) wspólnie układamy gołębia wg instrukcji. Jako że we dwie mamy trzy lewe ręce, nie wychodzi idealnie, ale "pigeon" jak żywy.
Dalej wpadamy do sali z grami. Tłum dziki i nie ma szansy na załapanie się do stolika z panią/panem objaśniaczem, więc tylko oglądamy i robimy zdjęcia. Patrz Kluska, Anpanman. Oooo Anpanman! Rozlega się na sali. Chyba tylko my na sali się emocjonowałyśmy faktem odkrycia znajomej gęby. ;)
Załapujemy się na sam początek pokazów karate. Klusce się podoba, chociaż chyba momentami się trochę boi i pod koniec chce wychodzić. Ale pokaz nie trwał długo. W każdym razie Kluska mówi, że ona też się tak bije. Ooo, a podobno w przedszkolu jest bardzo grzeczna. ;) Po pokazie uciekamy na zewnątrz, do sceny plenerowej, gdzie kończy się taniec z wachlarzami. Skręcamy w lewo do stoisk żarciowych i łapiemy się na pyszny sorbet z melonem i ciastka z wróżbą.
Mniam za 8zł
Następny punkt programu to stanowisko Komatsu, każdy kto kocha koparki, zna tę firmę. Kluska najpierw długo i dzielnie koloruje koparkę, a mama organizuje dwa modele do samodzielnego składania. Dalej krótka kolejka do posiedzenia chwilę w koparce i jest.
Na finiszu załapujemy się jeszcze na stoisko z rękodziełem, kota obiecałam uszyć podobnego, bo cena nas trochę zabiła (65zł za kawałek polaru nieco drogo) i podchodzimy do dzwonu pokoju. Nie wiedziałam, że tu jest, ostatnio hasło kojarzyło mi się z innym dzwonem pokoju, przy metrze Wilanowska, który ukradli złomiarze (witamy w Polszy). Gorąco! Jeszcze zerkamy na plenerowy pokaz karate i podejmuję decyzję odwrotu do metra. Wszak mamy być na obiedzie u babci i nie wyrobimy się jadąc przez całe miasto.
Zatem jedziemy metrem do Słodowca w grupie innych "sprytnych" rowerzystów w ostatnim wagonie bagażowym. Na Słodowcu wybijamy w górę i jedziemy koło AWFu, bo przypomniało mi się, że jest tam przecież dziewczynka ze skakanką, rzeźba-kopia oryginału z Radziejowic. Dalej już dziurawymi kostkowymi dedeerami przebijamy się pod Lasek Lindego, gdzie wracamy na asfalt i podbijamy do babci na posiłek. Dalej mamy spacer do słonia - nowej zjeżdżalni na placu zabaw (ale i oglądanie nowego placu zabaw przed moim starym blokiem).
Czas w drogę powrotną, na Zachodnią jedziemy przez Bemowo, ale w jednym miejscu zapomniałam skręcić i w efekcie przebijamy się remontowaną Górczewską i błądzimy po tamtejszych labiryntach infrastruktury. Docieramy na peron o 18. Pociąg mamy 18.18, czasu sporo, a tu okazuje się, że o 18.07 jedzie taki, którego nie brałam pod uwagę, bo miał być kibel. No faktycznie, ale kibel okazuje się klimatyzowany, nawet w części rowerowej jest całkiem chłodno. To jedziemy. W międzyczasie dziecko twierdzi, że jestem jej ulubioną mamą. No to się chyba podobało. ;)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty