Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48939.07 kilometrów w tym 8147.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dalsze wycieczki po klopoty

Dystans całkowity:26569.44 km (w terenie 5232.38 km; 19.69%)
Czas w ruchu:1706:25
Średnia prędkość:15.57 km/h
Maksymalna prędkość:41.70 km/h
Suma kalorii:56985 kcal
Liczba aktywności:619
Średnio na aktywność:42.92 km i 2h 45m
Więcej statystyk
  • DST 39.64km
  • Teren 0.20km
  • Czas 02:16
  • VAVG 17.49km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Radziejowic wycieczka wiosenna

Sobota, 4 marca 2017 · dodano: 04.03.2017 | Komentarze 15

W moim prywatnym podziale pór roku wiosna nadchodzi, gdy topnieją śniegi i robi się ciepło na tyle, że człowiekowi podczas jazdy kurtka robi się niepotrzebna. Sam polar wystarcza. I tak jest od początku marca w zasadzie. Aż się prosi o porządną wycieczkę. Wcześniej się niby dało, ale byłam zajęta zwożeniem w weekendy książek ze starego domu, dopiero w tym tygodniu zrobiłam sobie przerwę. Pomysł wycieczki był mój, a raczej kierunku, bo trasę jak zwykle obmyślił Meteor. Przybyło nowych asfaltów, samo dobro.

Na chwilę zatrzymaliśmy się pod Bieganowem, a potem już prosto do pałacu w Radziejowicach. W ciągu roku mijamy go na ogół naprędce jako miejsce piknikowe, ale nie zwiedzamy. Mamy swoją ulubiona ławeczkę z widokiem na staw, gdzie wypijemy kawę lub dopijemy resztki herbaty (gdy Radziejowice wypadają w drodze powrotnej) i zajadamy się plackami.  Dziś też tak było, ale dodatkowo zostawiłam Meteora na ławce i sama poszłam porobić zdjęcia głów i pałacu. Potem przeszliśmy na drugą stronę dworu do części z drewnianym dworem i arką Wilkonia. Arki nawet nie fociłam, bo ciągle za zasłonką (zdejmują ją latem), jest u Meteora we  wpisie jesiennym. Miło się zwiedzało, prawie nie było ludzi. Tylko matki z wózkami i jedna autokarówka, która jednak wbiła do pałacu i tyle ją widzieliśmy. Bardzo dobrze, nie plątało mi się tałatajstwo przed aparatem i mogłam spokojnie zająć się robieniem zdjęć.

Powrót nieco na okrętkę, żeby dokręcił jakiś sensowny dystans (byłoby 30, a tak jest 39).

Rzeźby w parku ciekawe, autorstwa między innymi Mariana Koniecznego, Gustawa Zemły czy Alfonsa Karnego (głowy przytwierdzone do kamieni i dziewczynka ze skakanką). Zawsze się śmiejemy z Meteorem, że dobrze, że stawiają tabliczki, bo czasem człowiek by nie wiedział, że to sztuka. Tak jest z "bramą husarską" jak ją lubię nazywać, a tak naprawdę z dziełem sztuki "brama teatru narodowego" Wilkonia. Bardzo lubię twórczość tego artysty, mimo że niektórym wydaje się infantylny czy w jakiś sposób niepoważny. A ja jednak lubię traktowanie świata przez sztukę z przymrużeniem oka, chyba nawet bardziej niż silenie się na nie wiadomo co za pomocą ambitnych opisów hałdy ziemi przy muzeum. No ale "de gustibus non est disputandum" i zakończmy temat.

A skoro już o łacinie mowa, to udało mi się na pałacu dostrzec łacińskie napisy. Jakoś wcześniej nie zwróciłam uwagi. Znalazłam trzy, może jest ich więcej. W ferworze focenia rzeźb straciłam zainteresowanie pałacem. :)

Wszystkie zdjęcia w albumie guglowym, a poniżej wybór.






Młyn.

Coś się rozbudowuje, czyżby nowa galeria?

Stanisław z wytrzeszczem

Smutny Szopę

I inne fotki.






Jeszcze smutniejszy Józef Chełmoński, malarski patron okolicy.





Wiadomo kto. Nieco współcześniejszy patron okolicy ;)















dddd




I kapliczka z tyłu przy bocznej bramie.


  • DST 55.57km
  • Teren 1.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 17.19km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Wólki Łasieckiej-odsłonięcie pomnika

Sobota, 5 listopada 2016 · dodano: 05.11.2016 | Komentarze 20

A się działo.

Przy okazji zapraszam do otwartej, nieformalnej grupy wolontariuszy - Wystarczy Chcieć (na fejsie).






  • DST 65.80km
  • Teren 1.20km
  • Czas 03:56
  • VAVG 16.73km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Zimno! Do Kozłowa Biskupiego i nie tylko.

Poniedziałek, 31 października 2016 · dodano: 31.10.2016 | Komentarze 11

Rano kołderka mnie ostrzegała. Jest zimno, nigdzie nie wychodź! Tu ci będzie najlepiej. Prawie posłuchałam, ale mi było żal Tomiego, że będzie marzł sam. No i placki mi zeżre. I kawusią nie poczęstuje. Toteż z wielkimi oporami, ale jednak, ubrałam się i przygotowałam do wyjścia. 
Rzeczywiście ziąb był okropny, nawet zimniejszy niż myślałam. Ale było już za późno na powrót. Jadę, to jadę, może nie zamarznę do końca. Na szczęście nieco się rozgrzałam jazdą. Łatwo nie było, bo lekkim mordewindem, ale ponoć popołudniu miało wiać gorzej, a wtedy już mieliśmy wracać. Więc myk myk do nowo odgrzebanego cmentarza wojennego pod Kozłowem Biskupim, co myśleliśmy, że wiemy, gdzie mniej więcej był, a okazało się, że jednak 50 m wcześniej. W krzakach, zaorany sadzeniem lasu. Dlatego też wiele płyt uległo zniszczeniu. Pomnik i niektóre z płyt jednak przetrwały. Archeolodzy trochę je odgrzebali i oczyścili, ale cmentarz wymaga uporządkowania. Na szczęście obok biegnie ścieżka przyrodnicza, w zasadzie przez jego środek, to może ludzie będą często tu zaglądać. Ale konno po grobach? Nu, zobaczymy, może uda się nieco zmienić przebieg ścieżki, by otaczała groby.

Potem jeszcze przejechaliśmy się tą ścieżką, ciekawa nawet. Obok przebiega ładny okop, znaleźliśmy też archeologiczną odkrywkę ziemianki, gdzie Tomi pokazał hełm pradziadka pana Mariana, co w nim na insurekcję kościuszkowską się wybierał, ale nie dotarł. 

Z Kozłowa udaliśmy się pod Kurdwanów, w rejon Grabówka, do kolejnego cmentarza. Tam policzyliśmy mogiły i poszukaliśmy płyt kujkami (bez kopania). Się trochę znalazło, to znaczy ok.28 na 48 mogił plus jedna w części z wałem. Zimno jak diabli, ale bieganie po cmentarzu tu i tam nas rozgrzewało.

Wracając zauważyliśmy, że na starym parafialnym cmentarzu w Kurdwanowie nieco uporządkowano krzyże i przybyła tablica. Reszta zdjęć z wycieczki  w linku.

Rzepak? Coś zimny maj tej jesieni. ;)




Okop

Ziemianka




I inne widoczki







Gradówek




  • DST 46.62km
  • Teren 1.20km
  • Czas 02:44
  • VAVG 17.06km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przez Grodzisk do Brwinowa

Niedziela, 30 października 2016 · dodano: 30.10.2016 | Komentarze 0

Mały keszing z wiatrem po okolicy. Ostatnio w Grodzisku przybyło murali, pojechaliśmy obejrzeć. Bonusowo obejrzeliśmy też mural w Brwinowie, z okazji stulecia urodzin znanego aktora, Wacława Kowalskiego, znanego z roli w filmie "Sami swoi". Obok jest też mała wystawa plenerowa.
Pogoda była śliczna, dopóki jechaliśmy, niestety się spsuła za Grodziskiem i zaczęło popadywać. Dlatego w Brwinowie nie zabawiliśmy długo. W końcu ja wsiadłam w pociąg, a Tomi pojechał nabijać rekordowe w tym roku kilometry. Jako że do pociągu miałam jeszcze kawałek czasu, to tylko zahaczyliśmy o wille na Turczynku i w pociąg wsiadłam w Milanówku.







A ten już był, ale ładny, to wrzucam po raz kolejny


Tuczenie i odchudzanie, dla każdego coś dobrego. ;)

Poezja z kładki w Milanówku

Po drodze do jednego z keszy odkryliśmy efekty prac archeologicznych, to czarne to pozostałość po dymarkach.



I pan Wacław



Turczynek chyba po raz trzeci w tym roku, tym razem w odsłonie jesiennej.





  • DST 14.86km
  • Teren 1.20km
  • Czas 01:06
  • VAVG 13.51km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Pruszkowa do Komorowa i nazad

Piątek, 28 października 2016 · dodano: 28.10.2016 | Komentarze 3

Wspomagając się ciapągowo w celach częściowo pracowych. Częściowo, bo miałam zapas między przyjazdem pociągu a godziną spotkania, to wpadłam do przypadkiem zoczonego urbeksiątka przy stalowej. Dziura w płocie wołała choooodź! ;)












I Komorów WKD. Bardzo dużo stojaków U-kształtnych, wypełnione na full. Było ich ze 20, a może więcej, rowerów 2x tyle, a to niejedyne miejsce, gdzie stały.



  • DST 54.97km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 18.22km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Wólki Łasieckiej

Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 26.10.2016 | Komentarze 6

Pracu pracu. Trochę kapało, ale poza chłodnym porankiem pogoda okazała się wyśmienita do pracy. Namęczyliśmy się srogo z jednym narożnikiem, ale płyt kolejnych nieco przybyło.



Te z zeszłego tygodnia

Krzyż postawiony przez Jacka jakiś czas temu.

Płyta wykuta przez Łukasza. Na żywo wygląda piękniej niż na zdjęciu.

Pomnik ukończony, pozostały prace porządkowe.

I takie tam jesienne powidoczki

















ccc





  • DST 15.36km
  • Czas 01:05
  • VAVG 14.18km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Do Włoch i Ursusa

Piątek, 14 października 2016 · dodano: 14.10.2016 | Komentarze 6

Ostatnio mamy z Meteorem robotę we Włochach. Tym razem wybraliśmy się rowerowo, by po mierzeniu tego i owego rozejrzeć się po okolicy. Tym bardziej, że pogoda dopisała.

Dzień wariacki, bo najpierw pobudka o 6, by zaklepać kolejkę po numerki w przychodni (Klusię chcieliśmy skontrolować oskrzelowo). myk do bankomatu, wyrzucić śmieci, odsiedzieć pod przychodnią w totalnym zimnie 45 minut, aż pani recepcjonistka przyszła i wpuściła, zapisać na 16 i jeszcze dotrzeć na dworzec. A potem po robocie wrócić do domu, wykąpać się, nie usnąć w wannie, dotrzeć z Klu do lekarza w trwodze, że może ma zapalenie płuc a ja zła matka myślałam, że to katar. A jednak nie. Kaszel powoduje glut, gluta pozbędziemy się syropami i kąpielami parowymi w nagrzanej łazience. Czyli zagrożenia póki co nie ma, organizm walczy, tylko mu to trochę czasu zajmuje. Poza tym ledwo widzę na oczy.





Meteor znalazł na mapie fajną ulicę, nawet zaopatrzył się w prowiant... tylko potem wyszło, że mu się literki pozajączkowały i ulica nie była Flaszki, a Fraszki. ;)

Dotarliśmy aż na Ursus Północny, a potem pojechaliśmy do stacji Ursus i dopiero tam w pociąg.

a

  • DST 21.01km
  • Czas 01:18
  • VAVG 16.16km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Mała wycieczka po krzaczkach

Piątek, 7 października 2016 · dodano: 07.10.2016 | Komentarze 2

Próbowaliśmy złapać finał bez wszystkich cyferek, ale pobieżny przegląd wytypowanych miejscówek dał nam tylko kilka smacznych jabłek. Chyba w obliczenia Meteora wkradł się jakiś błąd.








  • DST 54.48km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:04
  • VAVG 17.77km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Na cmentarz

Sobota, 24 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 1

Jak co tydzień prawie. Tym razem zaskoczyły nas dodatkowe ręce do pracy, dzięki czemu prace nad płytami poszył dwukrotnie szybciej. A może i trzykrotnie, bo tym razem Meteor nie był zajęty pomnikiem, tylko zajmował się narożnikiem wypukłym. Znaleźliśmy w sumie chyba 7 płyt, w tym jedną grupową z Rosjanami (plus wielokrotne ułomki i trochę gruzu). Bardzo dziękuję wszystkim przybyłym za pomoc. Sam pomnik wzbogacił się o kolejną warstwę kamieni. Termin październikowy goni, ale może się uda. Niestety agregat się psuje, a bez niego nie działa betoniarka. :/
Pod koniec dnia zaczął mi dokuczać kręgosłup i gardło, niestety jednak złapałam wirusa od Kluski. Wróciłam do domu nieco wcześniej, by w spokoju zacząć umierać z powodu wysokiej temperatury (37 i 4), która dopiero nad ranem spadła do nieco mniejszej, ale nadal tragicznej. Smark smark.






  • DST 22.17km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 12.55km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Dzień bez samochodu z Kluską i Meteorem

Czwartek, 22 września 2016 · dodano: 23.09.2016 | Komentarze 4

Sumuję trzy wycieczki, bo to zbyt skomplikowane.
Etap 1 - ja i Klu do przedszkola, ja z powrotem o domu
Etap 2 - ja i Meteor na dworzec, do warszawy ciąpągiem, serwisy skrzynek i szukanie, powrót pociągiem
Etap 3 - ja i Meteor do przedszkola po Kluską i potem razem we troje na dworzec, by pojechać dla odmiany do Skierniewic, na w miarę nowy (nieznany Klusce) plac zabaw. Powrót też pociągiem.

Po powrocie bałam się na chwilę położyć, bo bym chyba już nie wstała. ;)

W Warszawie jeździliśmy głównie oglądając Wielką Sztukę i naprawdę coraz trudniej ją pomylić z Nie Sztuką. Do tej pory nie wiemy, czy przypadkowo znaleziona nakrętka to był jej element, czy nie. Na wszelki wypadek nie ruszaliśmy. Tabliczka nie zawsze wisi w polu widzenia. ;)





Fotki będą się sukcesywnie pojawiać na Warszavce. Póki co przegląd. Dzień bez samochodu w Warszawie to oczywiście zakorkowane miasto w południe, jakżeby inaczej.


Jesień poznaje się po kasztanach i temperaturze, reszta jeszcze w letnim ubarwieniu.

Etap 3 - to przede wszystkim bieganie za Kluską, więc nie mam dużo zdjęć. :)