Info
Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Dalsze wycieczki po klopoty
Dystans całkowity: | 26474.77 km (w terenie 5193.78 km; 19.62%) |
Czas w ruchu: | 1700:09 |
Średnia prędkość: | 15.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.70 km/h |
Suma kalorii: | 56985 kcal |
Liczba aktywności: | 613 |
Średnio na aktywność: | 43.19 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 49.22km
- Czas 02:37
- VAVG 18.81km/h
- VMAX 34.40km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do parku Bajka w Błoniu
Czwartek, 4 sierpnia 2016 · dodano: 04.08.2016 | Komentarze 3
Rano było chłodno i przyjemnie, ale jakoś długo nie mogliśmy się zebrać i w efekcie zaraz po tym, jak ruszyliśmy z domu - wypogodziło się i wyszło słońce. No szlag, miało kropić deszczem i wiać! Nu, ale jednak w parku trochę cienia było, mrożona kawa i tak dalej, daliśmy radę. Jakim cudem w kółko biegająca latorośl nie doznała udaru, nie mam pojęcia. Może uratowały ją hektolitry picia wciskane przez tatusia, może śniada cera i dobre geny (po tatusiu, ja niestety upały znoszę średnio), może po prostu było za fajnie, żeby się przejmować jakimś słońcem.Zanim dojechaliśmy na miejsce, na postoju w celu krzaczkowym mieliśmy okazję obejrzeć kombajn przy pracy i wytłumaczyć, jak się robi chlebek.
Dziecię oszalało ze szczęścia na punkcie fabryki/kopalni piasku - nowości w Wiosce Indiańskiej oraz nowej zjeżdżalni ustawionej na szczycie najwyższej górki.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 68.40km
- Teren 1.50km
- Czas 04:17
- VAVG 15.97km/h
- VMAX 30.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Warszawska wycieczka
Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 31.07.2016 | Komentarze 5
Wyprawialiśmy mikro rodzinny event urodzinowy, ale przedtem zabraliśmy młodą do parku. Ja do Warszawy podjechałam pociągiem, Tomi przyjechał rowerem. Zapakowaliśmy dziecię i z wujkiem i babcią spotkaliśmy się na miejscu. Piknik urodzinowy z hamakiem zrobił się krótszy niż zakładaliśmy z powodu przelotnej burzy. Burza minęła szybko, ale trawa mokra i się rozdzieliliśmy. Kluska zabrała babcię i wujka na zakupy do Wola Parku, a my wróciliśmy do domu we Włochach, by tam chwilę odsapnąć. Potem tort, prezenty, siedmiokrotne dmuchanie świeczek i znów prezenty.Koło 18tej zebraliśmy się do domu w Żyrardowie. Dziecię zostało u wujka, bo następnego dnia inne atrakcje, a my rowerowo na zachód, przez Ursus. Przy okazji chcieliśmy łupnąć jedną skrzynkę przy misiowym Zagłobie, ale tłum ludzi to uniemożliwił. To tylko cyknęłam misia i fontannę. Kolejna skrzynka i krzaki wzrostu człowieka. Skrzynki nie znaleźliśmy, za to po drodze ja zgubiłam Tomiego i ledwo odnalazłam z powrotem.
Wreszcie dalej na zachód. Za Pruszkowem przymusowy postój, okazało się, że złapałam gumę. Kolec z krzaków na granicach Warszawy wbił się w oponę i przedziurawił dętkę. Powietrze schodziło kilka ładnych kilometrów, aż zwróciłam uwagę, że jadę na totalnym kapciu. Na szczęście Tomi miał zapasową dętkę i nie musiałam łatać na miejscu. Ja, hihi, Tomi by pewnie łatał, ale jakby co, sama też mam łatki i klej. Miałam kiedyś i zapasową dętkę, ale gdzieś posiałam.
Po drodze robiliśmy mało postojów, ale coś tam jedliśmy. Głównie kanapki i herbatniki. Za Grodziskiem zrobiło się chłodno i tylko dzięki jeździe nie zamarzłam. Ale polar i kurtkę musiałam włożyć. Dopiero, gdy wjeżdżaliśmy do Żyrardowa, zrobiło się cieplej. Ogromna różnica w nagrzanym betonem mieście, a wsią. Wróciłam strasznie złojona, nie wiedzieć czemu. To pewnie przez tort. ;)
Kluska jak zwykle w formie
I inne fotki z Warszawy
I powrót
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 54.37km
- Teren 1.20km
- Czas 03:11
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 34.50km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Warszawy
Piątek, 29 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 8
Plan maksimum obejmował rowerowe dotarcie do Warszawy przed burzą (z postojem w Guodzisku) i udanie się na Masę Krytyczną. Plan minimum obejmował olania Masy o dotarcie w miarę suchym do domu wujka we Włochach.Z planami tak to bywa, że raz wypalą, a raz nie. Tu burza przyszła o ponad godzinę szybciej niż zakładały radary wcześnie rano. Udało się rowerowo dotrzeć na plac zabaw w Grodzisku i tam posiedzieć nieco ponad godzinkę, większość w paskudnym skwarze, na szczęście są tam zacienione miejsca. Zbliżająca się burza wygoniła nas z placu, ale nie zdołaliśmy jej utknąć. Zlało nas konkretnie, gdy dojeżdżaliśmy do Milanówka. Tam schroniliśmy się pod wiaduktem przy torach i po przeczekaniu większej zlewy doskoczyliśmy na sam dworzec.
A deszcz padał i padał.
Dlatego też stwierdziliśmy, że jedziemy z Milanówka ciapągiem do Włoch, tam się wysuszymy i zobaczymy, co dalej. Kluska się zbiesiła w pociągu i jęczała straszliwie, potem zarobiła w twarz z łokcia mamy podczas zapinania i się już zupełnie rozwrzeszczała. Doprawdy współczuję współpasażerom, bo moje dziecię jak włączy syrenkę... to aj waj.
Trzecia awantura była o to, że dziecko nie chciało wysiadać, a już na pewno nie jechać do domu ejt (osiem), jak nazywa dom wujka, tylko "jechać dalej". A potem jeszcze zamiast niej włączyłam przycisk w windzie. Wyjec wył całe pięć kondygnacji jazdy windy, aż przejął go wujek i nieco udobruchał nowym luziowym kucikiem.
Masę sobie odpuściliśmy.
Powrót rowerowo do Brwinowa, tam okazuje się, że mam pół godziny do pociągu i nie chce mi się siedzieć na peronie, to podjechałam jeszcze do Milanówka, a Meteor sam dalej.
A poza tym miało być z wiatrem, a było pod wiatr. Nawet pogodynki przeciw człowiekowi.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 57.95km
- Teren 15.30km
- Czas 03:29
- VAVG 16.64km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Śladami archeologicznych wykopków
Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 24.07.2016 | Komentarze 7
Jako że nie chcę dawać podpowiedzi ludziom, którzy rozkopują groby, nie napiszę, gdzie dokładnie byliśmy. Ot takie wycieczki po lesie. Zdjęcia z odkrywek archeo w tajnym albumie (kto ma link, ten wie), a tu poniżej "bezpieczne" okopy, las i grzybki.Lej podwójny po czymś, co wybuchło. ^^
I znów okopy, grzybki etc.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 21.36km
- Teren 8.50km
- Czas 01:21
- VAVG 15.82km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do lasu na jagody i odwieźć Klu na dworzec
Środa, 20 lipca 2016 · dodano: 20.07.2016 | Komentarze 2
Sama wpadłam na pomysł, żeby Kluskę zabrać testowo na jagody, to nie powinnam narzekać. Jednak moje lekkie obawy się potwierdziły, młoda zebrała całe trzy jagody i się jej znudziło. W ogóle taka trochę markotna była i co chwila jęczała, albo wydziwiała. Stare grzyby jesteśmy i nic nie rozumiemy. No ale chichranina jakoś równoważyła krzyki i jęki. W ferworze pakowania zapomnieliśmy zabrać dla niej picia, ale na szczęście mieliśmy trochę własnego, więc piła z mojego bidonu, o dziwo bez żadnego zalewania się.W lesie jej się trochę nudziło, no bo co tu do roboty, tylko zbieranie grzybów i jagód. Trochę pobawiła się zabranymi z domu zabawkami, trochę pograła w piłkę, trochę powygłupiałyśmy się na drodze i trzeba już było wracać. To wtedy rozsiadła się w hamaku i stwierdziła, że nigdzie nie jedzie. ;)
Jakoś wróciliśmy z małym postojem na mijankę z "tjaktojem" i krótki stopik w celu obejrzenia dużego i małego mrowiska. Mamy w domu od dawna książkę o mrówkach, ale Kluska jej do tej pory nie lubiła. Dziś jak tatuś jej pokazał, początkowo udawała, że ma w nosie, ale w końcu kazała sobie przeczytać od końca (twierdząc, że koniec to początek) i chyba się jej podobały obrazki.
Dodatkowe 5km na dworzec i z powrotem. Jestem zmęczona, warczę, bez kija nie podchodź.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 73.85km
- Teren 19.50km
- Czas 04:14
- VAVG 17.44km/h
- VMAX 34.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowy patrol geokeszerski czyli łażenie po krzakach po Puszczy Bolimowskiej
Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 18.07.2016 | Komentarze 9
Ostatnio w naszej okolicy powstało kilka nowych skrzynek, sęk w tym, że zakładał je "niebawiący się" amator i miały kilka błędów formalno-technicznych, np. miały kordy wystrzelone w kosmos z powodu błędnego formatu i nieumiejętnego przeliczania współrzędnych. Też jestem zdania, że łatwiej byłoby systemem dziesiętnym, a nie w minutach i sekundach, ale trudno. Tak wymyślono, trzeba się dostosować. Pojechaliśmy szukać gps free na oko, tam gdzie się nam wydawało, że skrzynki rzeczywiście się znajdują lub po przeliczeniu współrzędnych tak, jak "chyba" powinny być przeliczone.Bardzo zielona trasa, z jagodami, grzybami, jedną mogiłką po drodze, okopami, bobrzymi tamami i krzyżem z "armaty".
Większość skrzynek udało się znaleźć. Polegliśmy tylko na jednej przy cmentarzu w Samicach (kolejna sprawa, założyciel nie sprawdził, czy w danym miejscu jest już skrzynka i założył duble).
Krater po bombie
Grzybki, jagódki i kwiatuszki
Prawdopodobna mogiłka (nic nie widać, wiem)
Rzeka Korabiewka
Cmentarz nad Rokitą
Wujek Tomi poszedł w krzaczki na pięć minut, zginął na kwadrans, wrócił z grzybkami (niestety okazały się w domu robaczywe)
Ciapąg! Zobaczyłam małe światełko na horyzoncie.
I kościół z keszem w drodze powrotnej
Na tyłach intrygująca Golgota. Czyżby też mogiłka?
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 55.10km
- Teren 0.30km
- Czas 03:05
- VAVG 17.87km/h
- VMAX 27.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota na cmentarzu
Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 16.07.2016 | Komentarze 4
Wypad na cmentarz, trasa z postojem w Miedniewicach.Zrobiliśmy mikro event pod Bolimowem, kolejny etap "prac porządkowych". Nie mieliśmy dostępu do kłujek, ale i tak znaleźliśmy dwie płyty w kawałkach (a może i trzy, straszne puzzle, na dodatek niekompletne). Meteor jedną, George drugą. Ja asystowałam i oczyszczałam patykami i pędzelkiem, później pomagała mi córeczka Werrony - Esterka. Można powiedzieć, że ekipa była wielopokoleniowa i dobrze. :)
Późnym popołudniem zaczęło trochę kropić, więc musiałam schować hamak, ale poza tym atmosfera była ciepła i przyjemna.
Zainteresowanych "tajnymi" fotkami z prac - zapraszam na prv.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 90.07km
- Teren 4.00km
- Czas 04:39
- VAVG 19.37km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Spotkać Huanna i przy okazji pojeździć
Niedziela, 10 lipca 2016 · dodano: 10.07.2016 | Komentarze 16
Odpowiednio wcześniej Huann zawiadomił Tomiego, że znów zmierza do Warszawy i że możemy go złapać po drodze. Nie mieliśmy specjalnie pomysłu na niedzielną wycieczkę, zapowiadało się przyjemnie i chłodno, to pojechaliśmy. Niestety zrobiło się mniej chłodno, a więcej gorąco, a tu mrożonej kawy brak. W efekcie kupiłam sobie małą colę, żeby nie zejść po drodze, ale to dopiero w Kaskach, jak Huann przyjechał. Wcześniej udało się wbić do MOPów przy autostradzie, bo furtka ma już do końca popsuty pzrez lokalsów zamek (i dobrze, bo mogliśmy kilka skrzynek znaleźć, z dóbr gastronomii nie skorzystaliśmy).Trasa przez Błonie do Ożarowa, w międzyczasie geocaching i pożegnanie Huanna, który w sprawach rodzinno cmentarnych pognał w swoją stronę, a my dorżnęliśmy skrzynkowe zaległości w tym rejonie.
Wszystkie zdjęcia dorzuciłam do albumu lato2016
Mop.
Wiatka w kaskach, tu spędziliśmy duuużo czasu.
Krótki postój w parku bajka w Błoniu
Pchła szachrajka zza płota. Czas wydrukować wierszyk z sieci dla Klusencji.
Kuźnia
A to chyba jęczmień. Ostatnio czytałam o ziarenku jęczmienia jakąś bajkę Klusce.
Park w Ożarowie Mazowieckim
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 58.76km
- Teren 4.50km
- Czas 03:20
- VAVG 17.63km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Lajcik przedupalny po skrzynkę
Niedziela, 3 lipca 2016 · dodano: 03.07.2016 | Komentarze 2
Tomi z rana namówił mnie na wycieczkę, przy czym "namówił" oznaczało propozycję nie do odrzucenia, jako że na próbę zostania w domu zareagował takim milczeniem, że już na wszelki wypadek od razu zaczęłam szukać polaru i w panice szykować herbatę, a nuż zdążę przed wyjściem? Zdążyłam, bo Tomi łaskawie tym razem nie poganiał. Nawet kocyk wzięłam.Droga lajtowa, raczej asfalt, bo w lesie błoto po nocnych deszczach, to sobie nie skracaliśmy. Zresztą rano było przyjemnie chłodno, nie trzeba było chować się wśród drzew.
Po okazjonalnym cyklogrobbingu wpadliśmy na kawę do Radziwiłłowa (tym razem w ostatniej chwili przypomniałam sobie o smsie do Huanna) i pojechaliśmy po quiz Meteora, który rozwiązałam nawet dość samodzielnie (z jednym bykiem, który w porę został mi wytknięty). Pan Marian wsiadł do złego pociągu i były z tego powodu różne problemy. Ale w końcu trafił do domu. ;)
Od skrzynki dalej poserwisować inne kesze na SŁce, niestety słońce wylazło i zatęskniłam do domu z lodem w zamrażalniku, tym bardziej że skończyła się mrożona kawa. Na jednym postoju podżarłam na w poły zdziczałe śliwki, ale za to "prawie słodkie". A może to były czereśnie? No a na koniec dłuższy postój pod wiaduktem SŁki nad CMK i udany trainspotting, choć z początku się nie zapowiadało. Jeden towarowy, dwa pasażerskie, w tym przepędziło Sredndolino, ale nie za szybko, bo tam w okolicy remonty i remonty.
Powrót do domu opłotkami Mszczonowa. Wszystkie fotki w albumie lato 2016
p.s. - cały tekst z tablicy:
Opis wydarzeń z 2 lipca 1943 r.
(na podstawie wspomnień Kazimierza Leśniewskiego)
"Życie mieszkańców wsi Franciszków, pow. Skierniewice, położonej pomiędzy lasem puszczańskim i bolimowskim, upływało w pierwszych latach okupacji na ogół spokojnie. Tylko po torach kolejowych, prowadzących przez sam środek wsi, przejeżdżały liczne pociągi w stronę Warszawy i z powrotem, wioząc wojsko i sprzęt wojenny.Pierwsze nieszczęście przyszło dopiero w pierwszych dniach lipca 1943 r.
Pewnego wczesnego poranka zjechali do wsi żandarmi z Żyrardowa i wyciągnęli z łóżek kilku mężczyzn, posądzonych o przynależność do organizacji podziemnej i o posiadanie broni. Jak się później okazało, wydani zostali przez miejscowego volksdojcza, Karola Kranycha.
Żandarmi zebrali aresztowanych w szkole, gdzie zaraz przeprowadzili śledztwo, przy czym dwóch tak strasznie skatowali kijami, że nie mogli iść o własnych siłach. Następnie wyprowadzono wszystkich na pole i rozstrzelano. Od kul żandarmów zginęło sześciu mieszkańców Franciszkowa. Kierownika miejscowej szkoły, Stanisława Czepielińskiego, i jego dwóch synów, po torturach – rozstrze-
lano pod Międzyborowem. Dwa dni potem hitlerowcy przyszli po 18-letniego żołnierza AK Kazimierza Leśniewskiego, ps. „Mały” oraz po
jego ojca Jana Leśniewskiego, ps. „Cietrzew”. Był świt. Wszyscy domownicy spali jeszcze twardymsnem, gdy nagle zbudziło ich ujadanie psów. Kazik wyskoczył z łóżka, wyjrzał oknem na podwórko i zobaczył żandarmów. Było już za późno, żeby uciec do lasu. Po chwili Niemcy wkroczyli do mieszkania i kazali natychmiast ubierać się Kazikowi i jego ojcu. Gdy ojciec chciał ze zdenerwowania zapalić papierosa, jeden z żandarmów uderzył go trzciną po rękach. Następnie zrewidowali obu i przywiązali sznurkiem rękę Kazika do ręki ojca. Ojciec miał złe przeczucie i nie zważając na Niemców powiedział do syna:
– Już po nas.
– Może jeszcze nie – odezwał się Kazik.
Wyprowadzili ich na podwórko i ustawili pod płotem. Jeden z żandarmów stanął naprzeciw z karabinem maszynowym gotowym do strzału, a pozostali przeprowadzali rewizję w domu. Kazik w tym czasie zaczął myśleć o ucieczce i korzystając z chwilowej nieuwagi żandarma, próbował rozluźnić sznur krępujący ręce. Popędzili ich zaraz przez wioskę wstępując po drodze po innych, lecz – ku radości
obydwu – nikogo już nie znaleźli. Kiedy szli przez wieś Kazik spojrzał na pobliski las i szepnął do ojca:
– Tato, ja ucieknę.
– Rób, jak uważasz – odparł po cichu ojciec. – Myśl o sobie, ja już jestem stary.
Przyprowadzili ich do szkoły i rozwiązali. Czekało tam już trzech innych mieszkańców: Kazimierz Kaczorowski, Henryk Kowalski i Tadeusz Markuszewski, których żandarmi sprowadzili z drugiego końca wsi. Nie badano ich, lecz po pewnym czasie wyprowadzono
wszystkich nadrogę ipopędzono wstronę toru kolejowego. Żandarmów również było pięciu, więc każdy – jadąc z tyłu na rowerze – wziął jednego aresztowanego przed siebie. Po dojściu do toru kazali iść ścieżką przy szynach w kie-
runku stacji Radziwiłłów Mazowiecki. Kazik wciąż myślał o ucieczce – znał przecież w okolicy każdą ścieżkę, każdy
bo rozkazali zawrócić. Pognali ich znowu nad torem, jednak w przeciwnym kierunku – w stronę Żyrardowa. Kazik w dalszym ciągu myślał tylko o ucieczce. Powoli zbliżali się do lasku gdzie znajdował się rosyjski cmentarz z czasów pierwszej wojny. Pierwszy żandarm zatrzymał swego konwojowanego w pobliżu cmentarza, tuż przy torze. Inni dołączali ze swoimi. Kazik wiedział, że oto nadchodzi
ostatnia chwila, bo zaczęli odbierać im dowody osobiste. Gdy więc dwaj pierwsi oddali swoje dowody, a z trzeciego spisywano nazwisko, Kazik – sięgając do kieszeni rzekomo po dowód – wszedł na nasyp i w jednej chwili wykonał błyskawiczny skok. Zanim usłyszał: „Halt! Halt!” był już w rowie po drugiej stronie toru. Nie zważając na wołania, rzucił się w stronę lasku. Do pokonania miał około 150 metrów. Gdy dopadł do pierwszych drzew i zmienił kierunek biegu, usłyszał pojedynczy strzał i jakby ciężki tupot. Jedna z odtrąconych gałęzi uderzyła go w twarz i skaleczyła pod okiem. Skok Kazika tak zaskoczył oprawców, iż nie zdążyli posłać za nim więcej kul. Prawdopodobnie jeden z żandarmów przygotowując broń do strzału pobiegł za nim, ale po zmianie przez uciekiniera kieruku, zasłonił pozostałym żandarmom pole strzału. Po dobiegnięciu do lasu Kazik poczuł się już bezpieczniej. Las był jednak rzadki i – co gorsza – poprzecinany ścieżkami. Postanowił więc przedostać się na pole, w żyto. Jego siły były już na wyczerpaniu. Ostrożnie wyjrzał zza drzewa. Niemców nie było widać. Uczynił jeszcze jeden wysiłek i długim skokiem wpadł w żyto, żeby nie zrobić śladu przy brzegu,
a następnie odczołgał się jakieś 10 m i rozłożył na ziemi. Był cały spocony i umazany krwią. Początkowo myślał nawet, że jest ranny, ale było to tylko skaleczenie gałęzią. Leżąc, rozważał co robić dalej. Ponieważ żyto było jeszcze małe, postanowił nigdzie się nie ruszać, by nie zdradzić, gdzie się znajduje. Po chwili usłyszał szelest jadących rowerów. Wiedział, że to żandarmi go poszukiwali. Po kilkunastu minutach usłyszał dwie serie z automatów; gdzieś dalej krzyk kobiet... Tamci czterej już przestali się bać...Pomyślał w tym momencie o ojcu, który na pewno cały czas wierzył, że chociaż jemu jednemu się udało... Kazik przeleżał w swojej kryjówce do zmroku. Klucząc
po polach dotarł do wsi, do domu wujka, prosząc, by powiadomił matkę, że udało mu się ocalić życie. Następnie ciemnym puszczańskim lasem doszedł do wiosek położonych po jego drugiej stronie, do dobrych ludzi, którzy udzielili mu schronienia.
* * *
W tym miejscu od kul hitlerowskich oprawców zginęli:
• Leśniewski Jan, ps. „Cietrzew” (ojciec Kazika)
• Kaczorowski Kazimierz, ps. „Konar”
• Kowalski Henryk, ps. „Pakosław”
• Markuszewski Tadeusz, ps. „Sokół”
* * *
Kazimierz Leśniewski szczęśliwie doczekał wyzwolenia i choć ciała rozstrzelanych po wojnie zostały ekshumowane – zbudował tę mogiłę jako Pomnik Pamięci Narodowej.
Odznaczony Krzyżem Partyzanckim, Złotym Krzyżem
Zasługi oraz Odznaką Grunwaldzką zmarł 12 sierpnia 1999
roku, w wieku 74 lat."
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 55.20km
- Czas 03:07
- VAVG 17.71km/h
- VMAX 28.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do cmentarza pod Wólką Łasiecką
Sobota, 11 czerwca 2016 · dodano: 11.06.2016 | Komentarze 7
Pojechaliśmy pomóc w ogarnianiu chaosu na cmentarzu. Dotarliśmy na miejsce koło południa. Na miejscu działała już intensywnie ekipa archeologów. My dostaliśmy odpowiedzialne zadanie nakłuwania wału wokół cmentarza, może znajdą się jakieś płyty nagrobne (niedawno odnaleziono parę w podobny sposób, więc istniało podejrzenie, że jest ich więcej). Nakłuwając tu i ówdzie zjechałam trochę za daleko od ogrodzenia i znalazłam płytę tam, gdzie w teorii miało już niczego nie być. To się nazywa fart. Jakiś czas później Meteor znalazł inną, z 10 cm pod ziemią, od mogiły zbiorowej (prawdopodobnie pochowanych tu żołnierzy przeniesiono z innego cmentarza).Później znajdowaliśmy już tylko korzenie.
Popołudniem ekipa zajęła się pomnikiem, a ja tam nie byłam do niczego potrzebna poza patrzeniem, więc poszłam poleżeć w hamaku. Zawołali mnie dopiero do pamiątkowego zdjęcia. Archeolodzy odjechali, zostało jeszcze kilku miłośników spędzania soboty na cmentarzu, w końcu i dla mnie znalazła się jakaś praca.
Wracaliśmy po zachodzie słońca, ale dość długo było jasno, bo to czerwiec. :)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty