Info

Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Marzec2 - 1
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Zupełnie dalekie wyprawy
Dystans całkowity: | 9630.83 km (w terenie 1381.48 km; 14.34%) |
Czas w ruchu: | 629:53 |
Średnia prędkość: | 15.08 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.20 km/h |
Suma kalorii: | 27101 kcal |
Liczba aktywności: | 166 |
Średnio na aktywność: | 58.02 km i 3h 53m |
Więcej statystyk |
- DST 18.35km
- Teren 13.00km
- Czas 02:07
- VAVG 8.67km/h
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa w Beskid Niski - dzień pierwszy
Czwartek, 30 lipca 2009 · dodano: 08.08.2009 | Komentarze 0
Zanim dojechaliśmy do celu naszej podróży postanowiliśmy zacząć od fragmentarycznego zwiedzenia Twierdzy Przemyśl. Ale od początku.
Skoro świt dotarłam do Warszawy Zachodniej, ponad godzinę przed odjazdem pociągu. Zbieg okoliczności i spóźnionej SKMki, która wjechała na Śródmieście akurat wtedy gdy weszłam na peron. Dziwne, zważywszy na to,że zazwyczaj docieram w ostatniej chwili i w histerycznym tempie ładuję się do pociągu.
Tomi podjechał później i razem wbiliśmy się do pociągu, rowerki zostawiwszy w przedziale rowerowych widmo (miało nie być żadnego a okazało się,że jest półtora). Oczywiście nie-tym-co-trzeba. W Lublinie trzeba było rowerki przetransportować do drugiego wagonu rowerowego, a właściwie części wagonu. Na szczęście się zmieściliśmy :)

Było potwornie gorąco od 11tej mniej więcej. O 14 w Przemyślu okazało się,że na zewnątrz jest równie gorąco jak w pociągu, a nawet bardziej. Pojechaliśmy więc na starówkę na mrożoną kawę. Tym razem Przemyśl był mocno przejazdowy, trzeba się będzie tam wybrać kiedyś poza sezonem :)
Potem pojechaliśmy na pobliski fort przerobiony na park i punkt widokowy z Tatarem w tle ;) Niestety gorąc dopiekł mi bardzo i parę razy musiałam ostynąć leżąc na trawie. Z czasem zrobiło sie chłodniej, zwłaszcza że następne zwiedzane przez nas fortyfikacje były położone w lesie. Tamteż zgubiłam okulary przeciwsłoneczne(podczas wymiany bakterii do aparatu). Okulary żadne, ale potem by się nie raz przydały.
Nocowaliśmy namiotowo w ruinach koszar fortu Prałkowce (pod dachem), a wcześniej zwiedzaliśmy Fort Helicha. Wieczerza z ogniska wzięta. Źle spałam z powodu jednego małego zwierzątka grasującego wokół namiotu.
Dokładna Trasa (za Tomim): Przemyśl i forty Twierzy Przemyśl - Fort XVI "Zniesienie", Bateria "Kruhel", Fort VI "Helicha", Fort VII "Prałkowce"
Na liczkiku dziejów Dziuńka 2711km
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 42.68km
- Teren 4.00km
- Czas 02:50
- VAVG 15.06km/h
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni dzień wyprawy
Piątek, 8 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 5
Ostatni dzień wyprawy za siódmą górę i rzekę. Z ośrodka wyruszyliśmy po małym śniadaniu, niedługo po 11. Było gorąco. Ze wsi Łacha wyjechaliśmy dość szybko mijając działkę na której w czasach studenckich lavinka projektowała "domek dla babci". Działka nadal pusta, można kupić o ile właściciel będzie chętny sprzedać... Projekt oddam gratis :)Kawałek trza było jechać tirówką na zachód, aż do skrętu na Nową Wieś, Kania Nowa, myk na zachód przez las piaszczystą drogą i potem znów asfaltem do wsi Popowo.
Popowo Kościelne - kościół 1900-04r, ceglany, uroczy.
Janki, Jackowo Dolne, piękny widok na wzgórza nadbużańskie.
Barcice - kościół drewniany, bardzo milutki.
Jasieniec i dalej do Somianki, gdzie trzeba podjechać pod strome wzgórze.
Somianka - kościół podobno zabytkowy ale szczerze mówiąc nie warty tej góry. A może upał dał się we znaki i mieliśmy omamy.
Michalin, znów kawałek Tirówką, ale można się przebić piaszczystym polem /*dla ambitnych */, w bok do wsi Kręgi, Tulewo, Stare Rybienko i ...
Nowe Rybienko - Pałac Klasycystyczny, niestety w remoncie, wiec można tylko cyknąć zdjęcie zza bramy. Ale chyba w rękach prywatnych, może nie być nigdy do zwiedzania.
Wyszków. Okazało się,że najbliższy pociąg jest dopiero o 17tej, a była 15. Poszliśmy więc na obiad do pobliskiej knajpki i zjedliśmy zupę oraz kurczaka z rożna. Zjadliwe, ale jadaliśmy lepsze. Koło 17 tej zaczęło padać,a że nie chciało się nam siedzieć na dworcu to chwilę mokliśmy pod drzewem. Pociąg przyjechał punktualnie i pierwszym wagonem razem z maszynistą jechaliśmy do Tłuszcza. Tam po deszczu wyszło słońce i kawałek tęczy. Przesiadka przez perony okrakiem do pociągu do Warszawy Wileńskiej. Podróż nie trwała długo i z peronów szybko myknęliśmy Pragą do domu, przez most Gdański i metrem do Słodowca. Dalej zwyczajowo Schroegera na Wawrzyszew.
Licznik 1427
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 61.41km
- Teren 31.00km
- Czas 04:07
- VAVG 14.92km/h
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Rano dość szybko się ociepliło.
Czwartek, 7 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0
Rano dość szybko się ociepliło. Kiedy tylko ogrzaliśmy się słońcem, zebraliśmy Maniot i sakwy do kupy i ruszyliśmy po przekąszeniu resztek jagodzianek i drożdżówek - asfaltówką w kierunku wsi Blochy. W międzyczasie minęło nas kilka ciężarówek i jeden czerwony kombajn. Ale się rozpychał!Blochy, Białebłoto, Nowa Wieś, tu skręciliśmy w las by dojechać nim do stawów rybnych Jegiel. Po małym krążeniu leśnymi ostępami udało się. Dalej zawróciliśmy by dojechać do głównej leśnej drogi na zachód. Była tak wygodna, na dodatek w cieniu, że nie pojechaliśmy równoległą asfaltówką - ale właśnie przez las /*Puszcza Biała*/ prosto do tartaku w Dalekiem. Tu kawałek asfaltem, który kończył się tuż za domkami letniskowymi. Na szczęście mieszkańcy podrasowali sobie nieco drogę i co prawda nie asfaltem, ale wygodnie utwardzoną nawierzchnią z ziemi i żwiru dotarliśmy aż do Cmentarza żołnierzy rosyjskich i niemieckich z 1916r. Dalej skręciliśmy na południowy zachód w podobno wygodną asfaltówkę. Niestety pamiętała chyba czasy przedwojenne bo była dziurawa jak sito, a na połowie to nawet nie było widać asfaltu, tylko kałuże i piach. Nie ma lekko, ale co to dla nas? :)
Dotarliśmy do wsi Nowe Wielątki i tam przez moment był wygodny asfalt, niemal jak nowy. Niedługo jednak tego, bo tuż za wsią skręciliśmy na południe a potem znów na zachód przed lasem - w piaszczystą drogę rozjeżdżoną przez traktory i inne maszyny. Pod koniec droga wiodła przez pola na wydmach. Sam piach. Nie dało rady jechać, trzeba było rowery przeprowadzić na piechotę. Odpoczęliśmy dopiero w Pniewie.
Pniewo - ceglany kościół, zapewne przełom XIX/XXw. Sprawdzę.
Potem Drwały, Zatory - znów kościół, tym razem tynkowany.
Postanowiliśmy nie ryzykować kolejnej zimnej nocy. Wypatrzyłam na mapie jakieś ośrodki pod Serockiem, więc ruszyliśmy za Zatorami leśną drogą, która niestety okazała się baaardzo piaszczysta. Kolejny raz we fragmentach trzeba było rowery prowadzić, a nie było łatwo, obciążone sakwami tylne koła mocno się zapadały. Droga wiodła przez Stawinogę i liczne osiedla domków letniskowych. Dopiero w Gąsiorowie trafiliśmy na asfalt. Z ulgą pojechaliśmy w kierunku wsi Łacha. Tu zatrzymaliśmy się w ośrodku wczasowym z drewnianymi domkami. Warunki spartańskie, ale w porównaniu do Maniotu jednak spory komfort. Toalety w stanie agonalnym, ale za to stołówka dobrze zaopatrzona we frykasy typu frytki, kurczak i naleśniki z serem lub dżemem. Była też do wyboru kiełbasa na gorąco. Poszliśmy w naleśniki.
Wieczór spędziliśmy siedząc wśród wędkarzy w nadnarwiańskiej przystani gapiąc się na rezerwat Kępa Dzierżenińska. Sporo pływało łódek, motorówek i czasem śmigał ktoś na nartach wodnych, co wkurzało wędkarzy. Łaciny było co nie miara :)
Na liczniku 1384km
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 47.20km
- Teren 13.00km
- Czas 03:02
- VAVG 15.56km/h
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Początek dnia bezrowerowy,
Środa, 6 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0
Początek dnia bezrowerowy, poszłam na piechotę do kościoła w Pułtusku, bliżej hotelu Baltazar. Było zimnawo,ale prognozy były obiecujące.Po zapakowaniu sakw na rowery ruszyliśmy nieco po 11. Najpierw przez centrum Pułtuska, a potem przez most północny i dalej zielonym szlakiem rowerowym, zwanym Narwiańskim. Jechaliśmy nim do okolic wsi Ponikiew. Dalej leśną drogą zwaną Gościńcem Pułtuskim aż do Zambsk Kościelnych.
Zambski Kościelne - ładny zabytkowy kościół, częściowo odremontowany. Biały tynk.
Dalej asfaltówką i z wiatrem boznym albo w plecy jechalismy przez Kalinowo, Gostkowo, Rozdziały na wschód, aż po Sokołowo Włościańskie
Sokołowo Włościańskie - drewniany kościół 1682r przy stawie.
Bielino i Nowy Lubiel - drewniany kościół, stary, bardzo ładny.
Nowa Wieś, Chrzczanka Włościańska, Stare Bosewo, potem przejazd przez tory i nieco pod górkę trasa wiodła do Długosiodła.
Długosiodło - kościół neogotycki, dąb Jan - najstarszy dąb na Mazowszu 1481r., na tyłach kościoła mini skansen kurpiowski.
Pogoda była idealnie rowerowa, trochę słońca, ale więcej chmur i lekki wietrzyk.
Nocowaliśmy na łące za lasem za Długosiodłem, w kierunku wsi Blochy. Po drugiej w nocy zrobiło się pioruńsko zimno, myślałam że zamarznę.
Na liczniku 1323km
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 48.05km
- Teren 15.00km
- Czas 03:23
- VAVG 14.20km/h
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Dzień zaczął się od morderczego
Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0
Dzień zaczął się od morderczego pakowania Maniotu, gorąco było już o 9tej. W międzyczasie dużo piliśmy wody i resztek soku,ale żadne z nas nie miało apetytu z przegrzania. Dopiero w Porządziu posililiśmy się lodami, parówkami i Kubusiami/*sok marchwiowy z dodatkami, pycha*/.Porządzie - Sanktuarium św. Teresy, malowniczo położony drewniany kościółek. Baaardzo fotogeniczny :)
Tego dnia jechaliśmy głownie na zachód i południowy zachód, więc było pod wiatr i po słońcu. Mordęga 14km/h najszybciej. Rząśnik, potem na południowy zachód do wsi Dąbrowa, za wsią skręt na zachód w las i nieco oddechu leśną drogą zwaną Drogą Nadleśniczego. Mrówek na niej co nie miara. Dalej...
Sadykierz - drewniany kościółek, niedawno odbudowany po spaleniu na początku tego wieku.
Obryte - kościół klasycystyczny, 1851r
Za Obrytem skręciliśmy na południe i lekko terenową droga jechaliśmy aż do skrzyżowania przed Bartodziejami. Dalej krążyliśmy po lesie w kierunku Pułtuska, ale trochę myliła się nam droga, więc ciężko mi ocenić na mapie - którędy dokładnie. W międzyczasie napatoczyła się burza, ale jakoś jej uciekliśmy. Nieco tylko nas zmoczyło, ale ortalionowe kurtki starczyły. W międzyczasie dotarliśmy do wygodnej asfaltówki prowadzącej do Pułtuska i nią pojechaliśmy aż do mostu południowego. Tamże przejechaliśmy na drugą stronę Narwi i dalej pojechaliśmy na północ, na starówkę.
Jak się okazuje Pułtusk przypomina nieco Wenecję, jako że jego centrum mieści się na kilku wyspach. W Pułtusku jest wiele zabytkowych kościołów, najdłuższy rynek w Polsce (400m), zamek oraz wyspa z zaginionym miastem. Na początku zwiedziliśmy kościoły po drodze oraz rynek. Jako że robiło się zimno i wietrznie, postanowiliśmy znaleźć wygodny hotel i przenocować, a zwiedzanie dokończyć następnego dnia. Prognozy nadesłane przez wujka Tomiego okazały się na tyle wietrzne, że zostaliśmy dzień dłużej i Pułtusk zwiedzaliśmy we wtorek pieszo, bez rowerów. Wiatr głowę urywał, zepchnęło by nas z drogi. Hotel nazywał się Baltazar, niedrogo i wygodnie, kolację można zamówić do pokoju, śniadanie w stołówce ale za to wliczone w koszt noclegu/dwójka 120zł za pokój, nie za osobę/.
Na liczniku 1275km.
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 50.14km
- Teren 25.00km
- Czas 03:27
- VAVG 14.53km/h
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedzielę zaczęliśmy od moczenia
Niedziela, 3 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 0
Niedzielę zaczęliśmy od moczenia się w Bugu /*wujek Tomi*/ i obserwowaniu tegoż czy się nie utopi /*ciocia lavinka*/ oraz spaniu dalej /*Finito*/. W końcu spotkaliśmy się na śniadaniu. Potem wszyscy troje moczyliśmy kostki w rzece/*wujek Tomi nieco więcej*/, ale tylko z brzegu - dalej szybko robiła się głębina. Po zapakowaniu się do sakw pojechaliśmy do wału i dalej wzdłuż niego piaszczystą terenówką aż do mostu przed Brokiem. Było słonecznie i gorąco. Brok przywitał nas pięknymi drewnianymi wiatrakami z ośrodka letniskowego w stylu słowiańskim.Brok - kościół gotycko-renesansowy z XVIw oraz na wschodnim krańcu miejscowości ruina wieży, pozostałość po pałacu biskupim. ToMi oczywiście wlazł nań, ale osy go dość szybko przepędziły z powrotem na dół.
Z Broku pojechaliśmy żwirową drogą na zachód wzdłuż Bugu, z czasem zamieniła się na piaszczystą. Po drodze mijaliśmy Bojany, Udrzyń i Udrzynek i las między nimi. Przed przegrzaniem ratowała nas mrożona kawa wujka Tomiego. Dalej ruszyliśmy Traktem Napoleońskim /*masakra w upale i pod wiatr*/ do miejscowości Brańszczyk.
Brańszczyk - kościół klasycystyczny z 1833r, plebania też niczego sobie. Styl dworkowy.
Potem na chwilę pojechaliśmy na przystań nad Bugiem. Dalej z powrotem i tu rozdzieliliśmy się, Tomi wrócił do Wyszkowa a my pojechaliśmy na północ do wsi Trzcianka /*trzeba było jakoś przejechać przez tirówkę do Wyszkowa*/ i dalej w Puszczę Białą. Wygodny leśny trakt, przecinający w pewnym momencie tory na trasie Tłuszcz-Ostrołęka. Na nocleg zatrzymaliśmy się pod lasem, w okolicy wsi Porządzie. Tam rozbiliśmy Maniot.
Na liczniku 1227km.
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 63.99km
- Teren 26.00km
- Czas 04:56
- VAVG 12.97km/h
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Zaczynam relację z tygodniowej
Sobota, 2 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 2
Zaczynam relację z tygodniowej wyprawy na Kurpie Białe na północ od Bugu, na południe od Narwi), rejon Puszcz Białej i Kamienieckiej. Na północ od Wyszkowa.Będąc w okolicy najpierw postanowiliśmy z bratem zwiedzić dolinę Bugu, stąd wybór Wyszkowa, jako miejsca startowego.
Ale najpierw z Wawrzyszewa trza było dojechać do metra Słodowiec >>> metro Dworzec Gdański, myk na Pragę mostem Gdańskim i przez remonty kombinowanie do dworca Warszawa Wileńska >>> Tłuszcz >>>Wyszków.
Wyszków - kościół św.Idziego i Plebania 1920r.
Od mostu nad Bugiem zaczyna się rowerowy szlak nadbużański. Pojechaliśmy nim do Skuszewa by skręcić na Kółko i zgubić tam szlak żółty z powodu budowy obwodnicy Wyszkowa,której oczywiście nie ma na mapie (bo po co ludziom ułatwiać podróże). Trza będzie napisać mejla do producenta map z aktualizacją, jako że to nie ostatnia niespodzianka jaka nas po drodze spotkała :)
Szlak nadbużański znaleźliśmy wreszcie /*i tu zadzwonił wujek ToMi, że jednak do nas dołączy,ale później*/.w piaszczystej i niewygodnej drodze prowadzącej do miejscowości:
Kamieńczyk - kościół neogotycki z końca XIXw. i zdaje się podobna wiekiem śliczna plebania.
Dalej pojechaliśmy szlakiem do mostu na rzece Liwiec blisko jej ujścia do Bugu, jest tam całkiem sympatyczne kąpielisko, woda po kostki, ale nie skorzystaliśmy łudząc się,że zdążymy ominąć burzę. Niestety ta miała co do nas spore plany :) Ale najpierw za mostem skręciliśmy w lewo zielonym szlakiem, który urwał się pod lasem nie wiadomo gdzie. Jechaliśmy więc łąkami w kierunku Bugu. Dotarliśmy nawet. Potem kawałek wzdłuż Bugu szukając nadal tego przeklętego szlaku... a gdzie tam, nie znaleźliśmy. No to przebiliśmy się przez domki letniskowe i polecieliśmy jakąś polną drogą w las, gdzie zielony szlak sam się odnalazł... niestety odnalazła też się burza... pioruny waliły gdzie popadnie, a zwłaszcza kilkanaście metrów od naszych rowerów. Było gorąco, ale schowaliśmy się w jakichś chaszczach przy drodze (na otwartym terenie było gorzej). Zmoczyło nas w 90%, nawet mapa zamokła w mapowniku. Nauczka na przyszłość, jeśli mapa nie jest zafoliowana to na deszcz lepiej chować ją do sakw. Czekaliśmy aż burza sobie pójdzie ze 20 minut albo i dłużej. W końcu mokruteńcy ruszyliśmy lasem /*Puszcza Kamieniecka*/, na szczęście dość szybko wyszło słońce i trochę się podsuszyliśmy. Na tyle by nie kapać. Chwilę jechaliśmy szlakiem, chwilę leśną przecinką w kierunku miejscowości Szumin by dalej wlec się piaszczystym niebieskim szlakiem rowerowym aż do Wywłoki /*fajne domki letniskowe, kupić jak będziemy bogaci*/.Wywłokę to nawet przejechaliśmy, ale mi się przypomniało że TAM się przeca skręca na wał przeciwpowodziowy. Toteż pojechaliśmy Wywłoką i dalej na północ. Chmur było dużo, ale nie padało. Za to wiało nieco dzięki czemu udało się nam szybciej przeschnąć. W miejscu gdzie wał gwałtownie skręca na wschód, ponownie zadzwonił wujek ToMi, że rusza właśnie z Wileńskiej. Mieliśmy się spotkać w okolicy Sadownego albo wcześniej. My ruszyliśmy dalej drogą wzdłuż wału, błotnistą i z kałużami, ale nie było tak źle. Krążąc po starorzeczu Bugu dojechaliśmy do malowniczo położonej wsi Rażny. Od wsi leciała piękna asfaltówka, się zastanawialiśmy jaki minister kupił sobie tu daczę :) Za wsią zatrzymaliśmy się na moście, gdzie spotkaliśmy młodego autochtona zaciągającego przepiękną wschodnią polszczyzną, aż miło było słuchać. Oczywiście pozdrawiamy serdecznie :) I właśnie wtedy ponownie zadzwonił wujek Tomi. Był już całkiem blisko, pod Sadownem. Nie zwlekając polecieliśmy dalej mijając po drodze wsie Zalesie i Zarzetkę. Wujka Tomiego spotkaliśmy po drodze do Sadownego, w międzyczasie udało się sfocić całkiem zgrabną drewnianą kapliczkę. Potem jechaliśmy już razem czyli w trójkę.
Sadowne - kościół neogotycki, 1909r.
Postanowiliśmy nocować nad Bugiem /*pomysł wujka Tomiego*/, jechaliśmy tam m.in. przez Sadoleś, szlakiem bocianich gniazd, których w okolicy jest rzeczywiście bardzo dużo. Nad Bugiem znaleźliśmy przemiły zakątek, rozbiliśmy się z namiotami nieco dalej, na stosie mrowisk, jak się potem okazało. Maniot przeżył, my też. Niestety pod wieczór przyjechała młodzież okoliczna, ale deszcz nadciągający z zachodu ich przepędził. My imprezowaliśmy w Maniocie do późnych godzin nocnych.
MAPKA TRASY NASZEJ I WUJKA TOMIEGO
Na liczniku 1177km /* od czerwca zeszłego roku, ciągle mam w planach dodanie wycieczek z Warmii, jak znajdę ten cholerny zeszyt*/
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 10.70km
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa na Warmię - dzień óśmy
Poniedziałek, 13 sierpnia 2007 · dodano: 08.07.2010 | Komentarze 0
Z Dębowa do Biskupca, potem pociągiem do Olsztyna, z Olsztyna do Warszawy, z centrum metrem do pl.Wilsona i dalej do Wawrzyszewa znów rowerowo Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa na Warmię - dzień siódmy
Niedziela, 12 sierpnia 2007 · dodano: 08.07.2010 | Komentarze 0
Rower wodny cdn. Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy
- DST 44.17km
- Sprzęt Dziuniek
- Aktywność Jazda na rowerze
Wyprawa na Warmię - dzień szósty
Sobota, 11 sierpnia 2007 · dodano: 08.07.2010 | Komentarze 0
... Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy