Info
Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48819.95 kilometrów w tym 8106.56 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Dalsze wycieczki po klopoty
Dystans całkowity: | 26474.77 km (w terenie 5193.78 km; 19.62%) |
Czas w ruchu: | 1700:09 |
Średnia prędkość: | 15.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.70 km/h |
Suma kalorii: | 56985 kcal |
Liczba aktywności: | 613 |
Średnio na aktywność: | 43.19 km i 2h 46m |
Więcej statystyk |
- DST 60.28km
- Teren 14.20km
- Czas 03:45
- VAVG 16.07km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Misja Staw zakończona sukcesem.
Sobota, 5 sierpnia 2017 · dodano: 05.08.2017 | Komentarze 6
Dawno temu na satelicie odkryłam sztuczny staw w okolicy. Tylko pierońsko nie po drodze. Powstał przy okazji budowy autostrady. Zalew w zasadzie, wpływa doń woda z rzeczki obok i wypływa z powrotem. Tama a tyle radości. Tylko jak się tam dostać?Wybrałam zacząć od północy, bo na satelicie nie było tam za dużo krzaków ani samochodów. To była stara satelita. Dojazd asfaltem malowniczy, ale pokonało mnie ostatnie 50m. Bez szans. Pole, las z krzakami, jeszcze rów z wodą. Postanowiłam użyć innego dojazdu z mapy na komórce (wydawał się nieco lipny, ale co mi szkodzi, mam blisko). Niestety słusznie z podejrzeniami odbiłam się od prywatnej bramy. Kiedyś tu chyba była przystań, ale teraz nie wygląda zbyt turystycznie. Do trzech razy sztuka. Kolejne, najbardziej pewny dojazd, to narysowana ścieżka pod samą wodę od południa. Ulica nazywała się spacerowa i widniał na niej znak, że kończy się ślepo. Może i tak, ale nie zawadzi sprawdzić. W tym momencie zatrzymał się przy mnie spory wóz. Okazało się, że młoda para od jakiegoś czasu prowadzi podobne poszukiwania do moich. Z podobnym skutkiem. Zaśmiałam się i powiedziałam, że Spacerowa to mój ostatni typ i jak się nie uda dotrzeć nad staw, to wracam do domu. Oni pojechali dalej, a ja tur tur po betonce.
Trzeci typ okazał się słuszny. Nad wodą niemal sami wędkarze, ale trafiło się trochę plażowiczów i rowerzystów. Jak na taki obiekt właściwie pusto. Objechałam z jednej strony, trafiłam na ścieżkę do mostku przez rzekę i postanowiłam nim przebić się do drogi wiodącej do Bolimowa. Było za gorąco by siedzieć nad wodą, może innym razem w rejonie 20 stopni. W Bolimowie kupiłam sobie picie i zaczęłam wracać. Było mi za ciepło i skręciłam w las przed Miedniewicami. W lesie zrobiłam sobie 1,5h rozwałkę na czytanie nowego tomiku Wiecha. W końcu zapakowałam się z hamakiem i wróciłam do domu.
A i na pierwszym odcinku do stawu, tj. do Miedniewic z hakiem towarzyszył mi Meteor, który odbił po drodze na grzyby.
Wszystkie zdjęcia w albumie lato.
W lesie chłodniej
Pierwsze podejście
Tędy się nie da.
Jeeest!
kkkk
Żniwa w pełni.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 29.34km
- Czas 01:47
- VAVG 16.45km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na dworzec i do Warszawy
Piątek, 4 sierpnia 2017 · dodano: 04.08.2017 | Komentarze 0
Pojechałam do Warszawy między innymi po podróbki klocków lego dla Kluski, jako że może potrzebować nieco zwykłych do rozbudowy. Trochę zostało po bracie. Zaoszczędziłam 5zł i pojechałam z centrum na Bielany, a potem z Bielan przez Chomiczówkę i Bemowo do Ursusa. Pojechałabym dalej, ale zrobiła się duchota i zaczęło mnie dziwnie w sercu uciskać. Mam słabe serducho i nie mogę się forsować przy takich objawach, zatem zaległam na 35 minut na peronie i odpoczęłam. Trochę było żal, bo temperatura wreszcie zrobiła się normalna, ale trudno. Zawsze jakiś przyzwoity dystans (jak na lato). Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 32.90km
- Teren 3.50km
- Czas 02:19
- VAVG 14.20km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótka wycieczka po Milanówku
Sobota, 29 lipca 2017 · dodano: 29.07.2017 | Komentarze 4
Tomi poleciał na grzyby, a ja miałam pojechać na zachód w celach wypoczynkowo hamakowych. Ale jak z balkonu mnie zachodnim mordewindem zawiało, zmieniłam spontanicznie plany. Postanowiłam pojechać z wiatrem. Ale jakoś się długo zbierałam i w końcu do Milanówka podjechałam pociągiem. I tam kręciłam się focąc zaznaczone na mojej giepsmapie wille z nazwami. Mapa nie była do końca aktualna, nie było też na niej wszystkich (niektóre odkryłam przypadkiem, zamiast innych stał nowy budynek lub ziała ciemnością dziura w ziemi - od razu widać, że konserwator zabytków nie jest specjalnie wredny i jak tak dalej pójdzie, to za 30 lat w Milanówku będą same nowe budynki). Niektórych willi nie dałam rady sfocić ze względu na gęste i wysokie żywopłoty lub ogólną roślinność.Jako że w okolicę sprowadzili się moi znajomi, po znalezieniu właściwej ulicy (ale już nie byłam pewna budynku, bo zapomniałam numeru), zadzwoniłam do nich, czy są. Otóż byli, ale w Grodzisku. Zgadaliśmy się, że jeśli za godzinę będę jeszcze w okolicy, to się złapiemy. Zostało mi jeszcze kilka przecznic do przejechania, więc skorzystałam z okazji i pokrążyłam przez ten czas tu i tam. Bez gps nie dałabym rady, straszny labirynt uliczek. Złapali mnie po drodze i trochę sobie u nich posiedziałam podżerając ziarna słonecznika i fasolkę szparagową.
Miałam wracać z Grodziska pociągiem, ale okazało się, że do pociągu jeszcze dużo czasu i pognałam do Jaktorowa "skrótem lavinki". Czyli już po kilometrze skończyła się droga i jechałam ścieżką szerokości 10cm przez jakieś pole, potem znów jakieś wertepy, potem kilka asfaltów i kolejne wertepy... na dodatek padła mi mapa w telefonie nr 2 (a tel 1 się na gps momentalnie wyładowuje, więc nawet nie włączałam), więc jechałam na czuja i na czuja dotarłam do Jaktorowa na 8 minut przed odjazdem mego pociągu. Czyli plan wykonano. :)
Cały album pod linkiem.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 11.25km
- Teren 4.50km
- Czas 00:50
- VAVG 13.50km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do lasu w Międzyborowie
Czwartek, 27 lipca 2017 · dodano: 27.07.2017 | Komentarze 6
Miałam pomysł udać się dziś rowerowo do Radziejowic, ale to jakieś pechowe miejsce. Zanim się obudziliśmy, zazakupowaliśmy i ogarnęliśmy, słońce stało w zenicie. A wieczorkiem miało popadywać. W efekcie Tomi zastrajkował, a ja spakowałam siebie i Klu do sakw i wyskoczyłyśmy niedaleko od domu do lasku w Międzyborowie. Przy okazji zwiedziłyśmy okoliczne nowe asfalty. Ruch zerowy w tygodniu, najeździłyśmy się.W lesie jak to w lesie, natura atakuje. Obyło się bez komarów i kleszczy, za to stada much. Mimo wszystko wolę muchy, a że obie miałyśmy okulary, nie bardzo nam przeszkadzały.
Na miejscu (rejon ścieżki dydaktycznej, przystanek okopy, na górce wydmowej) odpaliłyśmy piknik z kawą, hamak i fabrykę lodów czekoladowych (z ziemi rozkopanej przez dziki). Pogoda dopisała, ale na krótko, nad nami zaczęła powstawać ciemna chmura pachnąca ulewą. To się nieśpiesznie spakowałyśmy i na okrętkę pojechałyśmy do domu. A tu chmury zaraz się rozeszły. Trzeba było jednak zostać.
Kluska koniecznie chciała dotknąć drewna, ale najpierw się spytała, czy one są "dotykalne". :)
Po lewej za drzewem okop (w terenie lepiej widać).
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 91.77km
- Teren 7.00km
- Czas 05:09
- VAVG 17.82km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Leszno, Zaborów, Płochocin czyli myk pod Kampinos
Poniedziałek, 17 lipca 2017 · dodano: 17.07.2017 | Komentarze 11
Piękne i nie za gorące lato. Uwielbiam. Przez ponad połowę dnia nad głową ciężkie, ołowiane chmury i wiatr, który częściej pomaga niż przeszkadza. Wokół kukurydza wzrostu człowieka i łany pszenicy oraz innych zbóż. Tak sobie jechaliśmy w kierunku Leszna zygzakiem i nieco dookoła, żeby nie przebijać się przez Błonie. Ostało się kilka skrzynek do znalezienia w okolicy (geocaching), więc korzystając z chwili wolnego oraz śpiesząc się przed nadchodzącą falą upałów - trza zad z domu ruszyć. Jedziemy na lekko, z kocykiem, kanapkami i piciem.Sprzed Domu Kultury w Lesznie zniknął wiklinowy łoś. Bu. Strasznie łyso tam bez niego. Za to jest gong z kawałka blachy. W Lesznie po małym popasie zwiedzanie kościoła. Jedziemy dalej do Zaborowa, gdzie dla odmiany też kościół, ale i cmentarz i pałacyk za płotem i komary i łabędzie i... przed szkołą zbudował się Park&Ride dla osób chcących przesiąść się do autobusu linii podmiejskiej. Który jeździ raz na godzinę, no czasem dwa razy. Już widzę, jak się ludzie do niego pchają. ;)
Po keszowaniu wracamy między innymi przez Płochocin, gdzie odkryłam Biedronkę a zaraz za nią fajną poczekalnię na dworcu. Niestety długo tam nie zagrzaliśmy miejsca, akurat przyszedł ochroniarz zamykać, bo ona do 15.30 (i tak była otwarta ciut dłużej). Dalej Rokitno i kościół drewniany w Żukowie, gdzie często się zatrzymujemy. Zaczyna już ciemnieć. Za Żukowem zaczynają się porządne dziurdzioły i mocny wiatr, który męczy. Jakoś docieramy do domu, ale jestem zmęczona. Kawa stawia mnie na nogi, a zaraz Tomi podrzuca pod nos talerz z obiadem (młode ziemniaki, pomidor i duszone kurki) i już jestem jak nowo narodzona. Fajnie było!
I mostek na Pisi Tucznej z widokiem na dziurawą kładkę.
Trainspotting na linii Warszawa - Sochaczew
Niektóre rzeki wylały po ostatnich opadach. Utrata przeciwnie do nazwy nieco zyskała w objętości.
Ziemniaki pod prądem. W sam raz na bimberek.
No dobra. Leszno i gong zamiast łosia.
Kościół w Lesznie. Jest jeszcze mariawitów, ale nie znaleźliśmy go na mapie. Była tam swojego czasu niezła heca.
Mieliśmy do wyboru podjechać kawałek szlakiem rowerowym i pieszym. Wybraliśmy pieszy, który był ciut zarzucony konarami drzew. Na szczęście większość uprzątnięto. Tu zaczęło nieco kropić, ale przestało zanim wyjechaliśmy z lasu.
Zaborów i dużo keszowania. Pod Madonną liczyliśmy kordy multaka. To znaczy Tomi liczył, a ja mu przeszkadzałam. ;)
Kwatera '39
Park&Ride
Rodzina łabędzi spotkana przy bajorku
Płochocin i stacyjka. Dach trochę zniszczyły drzewa.
I Żuków
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 70.36km
- Teren 1.10km
- Czas 03:59
- VAVG 17.66km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótki myk przez Izdebno, Grodzisk, Milanówek, Turczynek i Brwinów
Niedziela, 9 lipca 2017 · dodano: 09.07.2017 | Komentarze 7
Opłotkami, omijając duże miasteczka, więc nazwy tylko orientacyjne, do większości dobrze nie wjechaliśmy. W Izdebnie dłuższy postój, gdzie spotykamy dwie grupy rowerzystów. Jedna to znane nam z widzenia Jaktorowskie Towarzystwo Cyklistów, druga to dwuosobowa grupka sakwiarzy z nie wiadomo skąd. Podzieliliśmy się z nimi skwerkiem, KTC obległo przystanek i tablicę informacyjną ze szkoły w Izdebnie.My dalej do Grodziska, a oni chyba do grodziska (nie miasta, tylko grodziska grodziskowego, takie miejsce ze Średniowiecza) sądząc z nieco bardziej południowego kierunku. W Grodzisku tylko mural chcieliśmy zobaczyć i zaraz z niego wyjechaliśmy w kierunku Milanówka, gdzie w zasadzie też wjechaliśmy tylko po to, żeby przedostać się jakoś na drugą stronę torów za pomocą kultowej kładki. Przez Milanówek wiedzie sympatyczny skrót do Turczynka, gdzie są dwie ładne wille i moja skrzynka, która była ciut zamokła (schody przeciekają) i tam zrobiliśmy dłuższy popas na poduszenie fantów, kawę mrożoną, kanapki i inne tego typu codzienności rowerowe. Wcześniej jednak odwiedziliśmy inną willę, a raczej jej niedokończone ruinki, komuś się chyba fundusze skończyły i mamy "domek w krzakach".
Kolejny etap to już prawdziwe szukanie skrzynek, o dziwo wszystkie znalezione prócz mobilniaka, którego jedna ekipa sprzątnęła nam dzień wcześniej sprzed nosa. Kilka ciekawych obiektów, nieznanych mi do tej pory. Keszując przejechaliśmy przez pół Brwinowa i zasiedliśmy na zacienionej ławce w parku miejskim. No i po wycieczce, czas wracać. Tym razem od północy, znów do Izdebna i dalej starą trasą, gdzie się ciut przegrzałam i zmachałam jadąc pod wiatr. Ale smażone kurki (grzyby) na obiad przywróciły mi morale. ;)
Tajemnicza willa w krzakach
Mural w Milanówku i budynek poczty
Turczynek
Inna willa w Brwinowie, o bardzo ciekawej historii.
Wychodek, niestety o historii nieznanej.
Reszta fotek w albumie letnim.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 12.71km
- Czas 00:56
- VAVG 13.62km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy w Warszawie
Piątek, 30 czerwca 2017 · dodano: 30.06.2017 | Komentarze 6
Trafiła się inwentarka w centrum, a że nie ufałam zbiorkomowi w tej części miasta (liczne korki), wybrałam się rowerem od dworca Śródmieście. Na południe trasa bardzo przyjemna, nie licząc wąskiej Emilii Plater, gdzie aut jak mrówków i co gorrsza nieprawidłowo zaparkowanych z jednej strony. Plusy? Tak ciasno, że wszystko jechało wolniutko i nawet jedna pani mnie nie rozjechała włączając się do ruchu z parkingu, choć próbowała. Potem już lekko do Polibudy i dalej Polną do Trasy Łazienkowskiej, gdzie górą przyjemna dedeera do Placu na Rozdrożu i dalej już prosto wzdłuż Łazienek i z górki na pazurki do pracy.Powrót podobny, choć planowałam początkowo przez Powiśle, ale po drodze zmieniłam zdanie. Fartowo trafiłam na wizytę premiera Hiszpanii pod Belwederem, niesfocony kawałek protestu ratowników medycznych (moim zdaniem powinni z dnia na dzień rzucić pracę, to jedyny sposób, by się ktoś jorgnął, na czym polega problem), a także małe myk w bok do Hali Koszyki, bo miałam blisko i prawie godzinę do pociągu. Stojaki rowerowe są, więc tym łatwiej Pradziadka upchnęłam łańcuchem i poszłam zwiedzać. Rzeczywiście hipstersko, ale sympatycznie, tylko trudno się dostać na górę. Ja trafiłam za pomocą windy. Może są gdzieś schody, ale nie znalazłam. Tylko w dół.
Fotki z Belwederu dziś na Warszavce, Koszyki wrzucę przy okazji w przyszłym tygodniu.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 20.97km
- Teren 0.80km
- Czas 01:13
- VAVG 17.24km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do przedszkola i z powrotem 2x plus po jeżyny
Wtorek, 27 czerwca 2017 · dodano: 27.06.2017 | Komentarze 3
Zobaczyłam w sieci ciasto z jeżynami i dałam się nabrać autorce, że nieszklarniowe i niemrożone. Podjechałam do lokalnego jeżynowego zagłębia a tam ni du du, nawet zielonych nie ma. I teraz pytanie, czy to tylko moje zagłębie zdziczało do reszty, czy na jeżyny naturalne jeszcze za wcześnie? Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 49.40km
- Czas 03:05
- VAVG 16.02km/h
- Sprzęt Bauhaus
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Parku Bajka w Błoniu z Kluską i M.
Czwartek, 22 czerwca 2017 · dodano: 23.06.2017 | Komentarze 6
Zrobiliśmy młodej wagary od przedszkola i zawieźliśmy do Błonia, jak co roku. Skorzystaliśmy z "chłodniejszych" prognoz i obietnicy icmu, że nie będzie padać. Potem wyszło, że było ciut cieplej niż zapowiadano, a deszcze zaczęły walić w naszym kierunku po piętnastej. Ale od północy, więc im uciekliśmy w drodze powrotnej. Trochę pokapało, ale nawet nie dolatywało do ziemi, wyparowywało od ciepła po drodze.Na miejscu parę przykrych niespodzianek. Trwa rekultywacja dwóch górek, przez co jedna duuuża zjeżdżalnia nieczynna. Druga przykrość to rozwalona fabryka piasku, hit minionego sezonu. Może ją naprawią do jesieni, a może nie. Zniknęła jedna prowadnica i wszystkie "wagoniki" do wożenia piasku. Drewno jest mugolo mało odporne. :(
Ale za to podreperowali kącik muzyczny, więc tu była pełna sprawność, działała też na full fontanna do biegania. Kluska przeleciała przez wszystkie atrakcje włączając pakowanie się na duży drewniany leżak. Całe dziesięć sekund i już chciała złazić. Poprzestawiała też figury szachowe i poćwiczyła na siłowni plenerowej. Plac zabaw dla młodszych dzieci zaczyna być nuuuudny. Więc wbiła na siatkę wspinaczkową dla starszych dzieci, żeby zjechać z wysokich zjeżdżalni. One chyba ze 3 metry miały najmniej. Zjeżdżała też na orliku, co prawda raz spadła z góry i nabiła sobie guza (bo skakała, zamiast spokojnie czekać), ale nic się nie stało. Nawet porównywałyśmy swoje siniaki, bo mamusia w międzyczasie też w parę miejsc przydzwoniła.
Pisia Tuczna i obowiązkowa fota z żarciem.
Koń jaki jest, każdy widzi.
Pociąg!
I w parku
Cirrusy na niebie, pogoda się... popsuje. ;)
W drodze powrotnej mówię do Tomiego, że "O, tu Kluska zawsze zaczyna przysypiać". Mija minuta... Kluska zaczyna przysypiać. Pół godziny drzemki i się obudziła od ciągłego ratowania jej głowy przed wypadnięciem. Ostatnie kilometry trasy to nauka angielskiego z tatusiem.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 58.96km
- Teren 10.00km
- Czas 04:10
- VAVG 14.15km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Warszawie (Włochy >> Siekierki >> Olszynka Grochowska)
Niedziela, 18 czerwca 2017 · dodano: 19.06.2017 | Komentarze 7
Rano ruszamy z Włoch najpierw do Lidla zaopatrzyć się w prowiant. Ja niewyspana, bo wieczorem hałasowała za oknem dzieciarnia, a potem huczały pociągi dalekobieżne (chyba przez remont torów, bo normalnie wcale tam nie hałasują, dziwne). Po drodze mijamy śmieszne graffiti na ścianach tunelu. Tu wrzucam tylko zwiastun, wszystkie zdjęcia będą sukcesywnie na blogu warszavkowym. Pod Lidlem za to kury i kaczki.Przebijamy się potem przez pół Warszawy czyli Włochy, Ochotę, Centrum do Metra Politechnika, gdzie jest mozaika łącząca Stambuł z Warszawą. Przeoczyłam podbicie Turcji przez Wielką Lechię, ale niech tam, proszę bardzo. Jeszcze tylko Ukraina z Lwowem i Odessą, potem się Krym od Putina wygra w brydża i spokój. Z Polibudy przez Łazienki i zjaaaaazd Traktem Królewskim dotarliśmy na Siekierki, gdzie pora na rozwałkę, bo już ciepło. Fort się napatoczyl, to nawet woda z komarami się trafiła. I psami, które chciały moje kanapki z serem, ale nie dałam, bo właścicielki patrzyły. ;)
Dalej na most, panoramę obejrzeć i obfocić ostatnią wersję i... pozwiedzać rzeźby na osiedlu przy Ostrobramskiej, takoż i zza płota zajezdnię. Stamtąd słupy węzła Marsa na akcję GTWb, labirynt przejazdów trasy rowerowej i lecimy dalej, do muzeum, które jest chyba czynne tylko raz w roku, gdzie dla odmiany kesz i wagon za płotem. Dalej dworzec (na szczęście jeszcze stoi) kolejki wąskotorowej, której już nie ma i jedziemy się ochłodzić do lasu obok torów. Tam znów jakiś pomnik i rezerwat. Nie jest chłodniej, trudno, jedziemy do Osiedla przy Dudziarskiej obejrzeć mural a la Mondrian. Kawałek dalej pociągi na olszynce i znów jakby nieczynny Teatr Akt. Mijamy tory na wschód, miejsce po willi, która była zabytkiem, ale jej to nie uratowało, więc też już jej nie ma i lecimy wzdłuż rury znikąd donikąd z czymś. Krajobraz iście księżycowy, gdyby nie bujna roślinność. Ulicą Skorpiona docieramy do nowego zalewu, który zrobiono z byle bajorka. Ponoć w trakcie budowy wyjęto tu sporo niewypałów. Lepiej nie dawać dzieciom tu łopatek. ;)
Na koniec dojeżdżamy do osiedla Wilno przy nowej stacji Zacisze, robimy dłuższy postój by nie umrzeć z przegrzania i... lecimy na Wschodnią szybciorem, by w ostatniej chwili wsiąść w pociąg do Żyrardowa.
Ostatnie 4,2km to odebranie Kluski z dworca.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty