Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lavinka z miasteczka Żyrardów. Mam przejechane 48978.88 kilometrów w tym 8158.36 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 15.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Inne linki

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lavinka.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Dalsze wycieczki po klopoty

Dystans całkowity:26609.25 km (w terenie 5242.98 km; 19.70%)
Czas w ruchu:1709:01
Średnia prędkość:15.57 km/h
Maksymalna prędkość:41.70 km/h
Suma kalorii:56985 kcal
Liczba aktywności:620
Średnio na aktywność:42.92 km i 2h 45m
Więcej statystyk
  • DST 57.57km
  • Teren 14.00km
  • Czas 04:06
  • VAVG 14.04km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Piachów ciąg dalszy

Niedziela, 18 września 2011 · dodano: 18.09.2011 | Komentarze 5

Ale poza 14km piachu jedna głównie lepsze, bądź gorsze asfalty. Skmką do Falenicy, krążenie po okolicy i dalej w las. Trochę przy Świdrze, trochę tu, trochę tam. Po drodze spotkaliśmy z Meteorem paru znajomych geokeszerów. tATO z rodziną, Czarkowaty i Coza wyjechali nam naprzeciw na ścieżce wzdłuż Świdra. Po paru godzinach wpadliśmy jeszcze na Czarkowatego i Cozęra blisko falenickiej stacji.
Ale nie wracaliśmy pociągiem, tylko rowerami trasą wałem do mostu Siekierkowskiego i potem przez Czerniaków do Polibudy. Tam ja pojechałam metrem do domu a Meteor do domu brata. Jutro do Żyrka.

  • DST 83.28km
  • Teren 22.50km
  • Czas 05:53
  • VAVG 14.16km/h
  • VMAX 32.30km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazowiecki Park Krajobrazowy

Sobota, 17 września 2011 · dodano: 17.09.2011 | Komentarze 3

Czym różni się od Kampinosu? W Kampinosie są piachy i bagna.
W Mazowieckim Parku Krajobrazowym nawet bagna są piaszczyste, a rzeczki wypływające z bagien wysychają na wydmach.
A my po tym wszystkim rowerem. Piachu ponad 20km. Na szczęście reszta to powrót z Karczewa do Wawy na event geokeszerski i potem z eventu do Włochów.



  • DST 107.54km
  • Teren 15.00km
  • Czas 06:41
  • VAVG 16.09km/h
  • VMAX 40.40km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nierówna walka z żywiołem

Czwartek, 15 września 2011 · dodano: 15.09.2011 | Komentarze 2

wiatru. Nie miał szans, wiał nie tam gdzie trzeba (w bok lub w plecy). Za to pokonało mnie słoneczko, rano było ciemno i lodówka, to się nie nasmarowałam kremem. I teraz możecie się wypchać blade twarze. lavinka znana od tej pory jako Rwącza Gazela z czerwonym noskiem - da Wam popalić ;)
Okazało się, że wyszła setka. Jakoś tak przypadkiem, nieplanowana. Coś ostatnio za często te setki pykamy...
Trasa przez Mszczonów, Osuchów do Jeziorki i stamtąd kawałek w kierunku Grójca i zawrotka przez rezerwat modrzewiowy. Powrót przez Lutkówkę.
Pod koniec strasznie rozbolały mnie dłonie, chyba za mało zrobiliśmy postojów w drodze powrotnej... ale przeszło.



  • DST 45.87km
  • Teren 6.50km
  • Czas 02:59
  • VAVG 15.38km/h
  • VMAX 30.10km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Cyklogrobbing na Falstart Sprzątania Świata

Wtorek, 13 września 2011 · dodano: 13.09.2011 | Komentarze 2

Pierwsze, co zauważyliśmy po drodze do Radziejowic - to zorganizowane grupy młodzieży z opiekunami. Jedną grupę nawet nakryliśmy na wybieraniu śmieci z lasu. Tyle roboty na nic. Tu okoliczne rodziny trudzą się, by las wyglądał kolorowo i specjalnie przywożą niebieskie worki i kolorowe butelki, a tu młodzież wszystko popsuje ;)

Na pierwszy ogień poszły krzaki, czyli resztki po kolejce wąskotorowej z Radziejowic do Żyrardowa.





















A potem to już tylko cyklogrobbing. Jako pierwszy odwiedziliśmy z Tomim cmentarz w Radziejowicach i ciekawy grób syna leśnika.


























Kaplica z tegoż cmentarza.


























Czas na mały odpoczynek (e tam, kesze zakładaliśmy) obok glinianek w Radziejowicach (resztki cegielni)




















I oczywiście wejść musowo na takie coś :)




















I jeszcze sprawdzić czy nie zostawiło się żelazka na gazie... w gorzelni :)


























A potem znów groby, groby, groby - tym razem we Mszczonowie.


























c.d. na sąsiednim mszczonowskim cmentarzu.


  • DST 103.67km
  • Teren 11.00km
  • Czas 06:07
  • VAVG 16.95km/h
  • VMAX 32.90km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka na 103

Środa, 31 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 1

Miało być na 102, ale się przeliczyliśmy ;)
Do Sochaczewa, przez Bzurę, zahaczywszy o Kampinos i pradolinę Wisły - jakoś wróciliśmy do domu i nawet zdążyłam pozmywać i ogarnąć chaos wtorkowy :)



  • DST 74.39km
  • Teren 9.00km
  • Czas 04:05
  • VAVG 18.22km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zapomniałam lodówki

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

...czyli wycieczka z małym hopsasa do sklepu spożywczego w Radziejowicach, gdzie nabyliśmy potrzebne wiktuały. Potem do wiatraków i skansenu w Petrykozach. Wcześniej przekroczenie esełki i łażenie pod wiaduktem. Mało postojów, bo wyruszyliśmy dopiero po 13. A ja i tak ziewałam i byłam nieprzytomna. Honor uratował scyzoryk skitrany w Geokwietniku, dzięki któremu było czym kroić ciasto i smarować dżemem kanapki :)
Wracaliśmy przez Mszczonów i piaskarnie saharyjskie. Pod koniec zajechałam drogę jakiemuś panu na rowerze, bo nagle zauważyłam tani gres. Zboczenie zawodowe ;)

  • DST 64.97km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:22
  • VAVG 12.11km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dożynki młocińskie i Masa sierpniowa

Piątek, 26 sierpnia 2011 · dodano: 27.08.2011 | Komentarze 2

Ponieważ sama Masa, to byłoby za mało - postanowiliśmy z Tomim najpierw rano dorżnąć skrzynki na Młocinach, a potem zabrać z domu na Wawrzyszewie co się da i polecieć na Masę. Komarygryzły, pokrzywy parzyły.... leśny standardzik pełny ułańskich mogiłek i innych ciekawych obiektów geokeszerskich. Gdy wróciłam do domu, okazało się, że coś mi się stało w łydkę. Chyba nadciągnęłam ścięgno wnosząc rower po schodach(na pewno nie podczas jazdy). Prawie nie bolała, gdy jechałam na rowerze, jednak nie mogłam chodzić. Na szczęście jechaliśmy pod koniec Masy i dzięki temu było niewiele chodzenia. Powrót z Masy trochę na wariata, bo okazało się na placu, że mamy 20minut do pociągu. Więc z całkiem pokaźną liczbą masowiczów pognaliśmy do stacji Powiśle, gdzie Tomi kupił bilety a ja kuśtykałam po schodach i po peronie. W końcu się wkurzyłam i pchałam rower podskakując na zdrowej nodze. Wieczorem posmarowałam łydkę jakąś maścią i rano obudziłam się zdrowa jak rydz, bez żadnych boleści. Kontuzja okazała się niegroźna. :)

  • DST 33.30km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 16.51km/h
  • VMAX 30.30km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po skrzynkę Wallsona i dwie skrzynki Tomiego

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 21.08.2011 | Komentarze 0

FTF czyli First to Find w skrzynce Dworek Wręcki czekał na mnie 2 tygodnie. Remontowałam pokój, więc nie miałam czasu a jak zdarzyła się wolna chwila to padał deszcz albo zbierało się na burzę. Dziś nie miałam wymówki, więc po późnym śniadaniu i deserze wyskoczyłam na rower. Dworek znalazłam szybko, gorzej ze skrzynką... dwie cegły... tu jest milion cegieł, Wallson ja Cie zabiję! Telefon do Wallsona, który mi nic nie podpowiedział, rozjaśnił tyle, że nie przyjrzałam się atrybutom przed wyjściem. Jak mi Wallson przeczytał atrybuty, to mi pingnęła miejscówka, którą odrzuciłam na starcie. Dlaczego? Eee, Wallson nie robi niebezpiecznych skrzynek, to niemożliwe by była tam ;) I w ciągu minuty skrzynka była w moich łapkach.
Potem przez żwirownię pojechałam do skrzynki Tomiego(Meteora2017) - Przejazd między kaliczkami. I oczywiście pomyliłam przejazdy, bo na początku pomyliłam kapliczki :) Ale szybko zorientowałam się co dalej i znalazłam się przy sosenkach obok właściwego przejazdu. Hm, no dobra, gdzie ta bardziejsza? Chwilę się pokręciłam, ale w końcu się udało.
Potem pojechałam na południe, bo miałam dość już tych piachów, a na południu był asfalt. I nim wygodnie podjechałam pod trzecią skrzynkę, CMK vs S-Ł czyli wiadukt linii pilawskiej nad Centralną Magistralą Kolejową. I juz myślałam że zginęła, bo macanie ani robienie zdjęć nic nie dało, a przecież byłam przy jej ukrywaniu... cóż, co ślepemu po oczach... w końcu położyłam się na deskach i zajrzałam do dziury. Jest! Dzisiejszy dzień to była niezła seria ćwiczeń na cierpliwość :)




  • DST 80.63km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 17.92km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wodny rower po kałużach i geocaching

Wtorek, 2 sierpnia 2011 · dodano: 02.08.2011 | Komentarze 0

Geocaching czyli szukanie skarbów ukrytych w ciekawych miejscach. Dziś pognaliśmy z Tomim na dożynki do Błonia i okolic Leszna. Stała trasa, praktycznie po płaskim. Z ciekawszych wydarzeń: spotkaliśmy po drodze BWE czyli Berlin-Warszawa ekspress, który startuje z Berlina o 5 rano, a w okolicach Błonia przejeżdża około 12 w południe. Udało się złupić wszystkie zaplanowane skrzynki i zabrać w podróż geocoiny (przedmioty podróżne). Nawet trafił się nam jeden First to Find :)

Poza tym spiekłam sobie plecy....

  • DST 30.22km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 16.79km/h
  • VMAX 32.70km/h
  • Sprzęt Pradziadek
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlewa w Radziejowicach plus cyklon z burzą pod Krzyżówką

Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 21.07.2011 | Komentarze 0


Od początku zanosiło się na coś mocnego, dobrze że nie jeździliśmy po stolicy, bo tam było gorzej. Drogę do Radziejowic mieliśmy trudną, bo niemożebnie duszną. Pod pałacem zrobiło się mokro i przeczekaliśmy na środku stawu pod dachem. Potem skończyło padać i pojechaliśmy zwiedzać ruiny gorzelni a następnie młyn na Okrzeszy. Tam spotkaliśmy oko cyklonu (kręciło się, naprawdę!), a potem podjechaliśmy do ruin Dworku Raczyńskich (minuta ciszy nad zdechłym Mount Cegielestem) i tamże dopadła nas okropna burza. Dobrze, że część stropu się jeszcze nie zapadła i było sucho. Powrót na szybko z tirami :)