Info

Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Wrzesień3 - 4
- 2025, Sierpień11 - 39
- 2025, Lipiec7 - 18
- 2025, Czerwiec2 - 8
- 2025, Maj2 - 2
- 2025, Marzec2 - 1
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
- DST 49.63km
- Czas 02:44
- VAVG 18.16km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Bajki w Błoniu z Klu i Meteorem
Środa, 10 czerwca 2015 · dodano: 10.06.2015 | Komentarze 0
Najdłuższy dystans w tym roku, można powiedzieć rekordowy i chyba jeden z najdłuższych w życiu Klu (na początku zrobilismy parę dłuższych tras z przyczepką, być może któraś dobijała do tego dystansu, do sprawdzenia). Najważniejsze, że bezpostojowo, czyli ok. 25km tam i 25km z powrotem. Meteorowi wyszło 50, mnie 49 z hakiem, kwestia ustalenia czyj licznik mniej.bardziej zawyża. ;)Trasa optymalna przez Baranów i łany maków i chabrów, a i czarny bez się trafił w formie białych kwiatów. Krótki stopik przed sklepem w Baranowie po chleb, bułkę i drożdżówki, ale bez wyjmowania Klu z ustrojstwa, zresztą grzecznie czekała na żarcie.
W parku Bajka szaleństwa wszelkie na ogromnym terenie, ja spaliłam sobie plecy, Kluska zamoczyła się przy parku fontann, chrzest letni zaliczony. Powrót z płaczem, no bo jak to wracamy, ja tu mieszkam! No ale obiecaliśmy, że jeszcze tu przyjedziemy, daliśmy marchewkę i wafla i pojechaliśmy. Kluska zasnęła kilkanaście minut później, musieliśmy jej zdjąć kask. Chwilę jechała w kapeluszu, ale potem jej zaczęło go zwiewać i w końcu jechała z gołą głową opatulona w kocyki. Po drodze ktoś do nas zawołał, na bank geokeszer, chyba Tygryskris? To było tak nieoczekiwane, że Meteor nawet się nie zatrzymał, a ja tylko uśmiechnęłam się, rzekłąm część i musiałam dalej jechać... no i znowu wyszliśmy na odludne źle wychowane stwory ;)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 26.23km
- Teren 2.00km
- Czas 01:35
- VAVG 16.57km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Weehoo we am. Nam niam u wujka dziadka i cioci.
Wtorek, 9 czerwca 2015 · dodano: 09.06.2015 | Komentarze 11
Ubogie kręgi rodzinne wymagają odwiedzenia raz na jakiś czas. Wpadalibyśmy częściej, ale jakoś tak albo pogoda nie taka, albo ktoś ma co innego w tym terminie, albo albo. No ale w czerwcu musowo trza się z wujkiem i ciocią zobaczyć. I podeżreć im coś z lodówki ;)Pora wczesna, więc Klu nie zapowiadała się na żrącą, ale po zjedzeniu czekoladki i ciasta naszedł ją apetyt na dania obiadowe, czyli zupę koperkową (a la żurek) z klopsikami i białą kaszę gryczaną z kurczakiem. Same zdrowe rzeczy, bo ciocia Ninka tak jak ja ma chory żołądek i każde mniej zdrowe jedzenie jej bardzo szkodzi i dość szybko kładzie do łóżka. Dlatego wiem, że cokolwiek Ciocia Ninka ugotuje, może nie będzie mi smakować, ale na pewno nic mnie po tym nie rozboli, żadnych rewolucji czy innych niepowołanych reakcji. A tu się okazało, że było przepyszne! Okazuje się, że można lubić białą kasze gryczaną nie lubiąc ciemnej. Nigdy białej nie jadłam, zostałam siłą nakarmiona przez Kluskę (na równi z klopsikami, których nie lubię, a te też mi smakowały). No naprawdę się obie najadłyśmy. Może to te czekoladki przed obiadem ;)
Potem długie zabawy dużą czerwoną piłką, koralikami na sznurkach przy wejściu i konewką. Kluska zużyła chyba całą wodę i utopiła wszystkie rośliny doniczkowe. I trochę cioci podeptała rabatki, za bardzo wujek małą zachęcał, by na nią wlazła ;)
Szałem była huśtawka na tarasie na piętrze, prawie tak fajnie jak w hamaku. Obmacano też kilka urządzeń elektronicznych. Kot z sąsiedztwa zawczasu dał nura w krzaki i się nie pokazał. Może się bał, że zostanie zjedzony?
Początek powrotu na syrence, bo się okazało, że w ogóle trzeba wracać, a poza tym piłka zostaje o cioci i wujka. Allllleeeeeeee maaaaaamoooo. W końcu Klu dostała kwiatek koniczyny i się dałą nieco udobruchać wafelkami. A potem odleciała i usnęła. Trochę walczyliśmy z jej majtającą się głową, ale jakoś się udało przy pomocy dwóch kocyków i nawet zrobiliśmy dłuższą pętelkę, by dłużej pospała. Stąd dystans o kilka km dłuższy niż zakładany. W pewnym momencie kask poleciał do sakwy, za bardzo się małej glowa majtała na boki i baliśmy się, że sobie uszkodzi szyję.
Ja zaś przywiozłam wiecheć jaśminu na bagażniku, by go w domu ususzyć i zrobić herbatę. :)
Na klatce schodowej kolejna mikroawantura, bo tatuś ŚMIAŁ wnosić swój rower przed Weehoo, a doczepka została w przedsionku. Na szczęście z góry przyszła babcia, bo już prawie Meteor musiał porzucić swój rower, bo byśmy chyba nie weszli na górę. Dziecię tak pokochało "piąte koło u wozu", że płacze, gdy ją pakujemy do zwykłego fotelika rowerowego.
Do abordażu!
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 16.43km
- Teren 8.50km
- Czas 01:05
- VAVG 15.17km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do lasu na 3/4 dnia z Klu i Meteorem
Niedziela, 7 czerwca 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 9
Miała być standardowa wycieczka przedpołudniowa, ale dziecię nie wykazywało senności w żadnym stopniu, to po małej turze ze zbożówką podjęliśmy decyzję zostania w lesie, dopóki temperatura otoczenia nie zrobi się możliwa do wytrzymania w bloku. Czyli do wieczora. Meteor odpiął pałąk i pojechał po prowiant i kawę mrożoną, a ja zostałam z Klu w hamaku. W miarę spokojny czas sam na sam umożliwił mój telefon, wyżebrany na oczy ze Shreka. Po jakimś czasie musiałam hamak przepiąć, tak ze dwa razy, bo goniły nas plamy słońca. W końcu telefon się rozładował, wrócił Meteor i dopiero się zaczęło. Uważam, że Kluska powinna zostać piłkarzem. Ona tak kopie piłkę do nogi, no wręcz profesjonalnie. Pele-Kluska!Z Kluską jest tak, że nawet jak się z nią siedzi w hamaku, to się nie odpoczywa. Bo ona cały czas wychodzi lub wchodzi, to wskakuje, to każe sp... znaczy wygania nas i każe zamknąć jak w kokonie i szaleje poruszając się wzdłuż od końca do końca - i wystawia głowę. Albo trzeba ją bujać. Albo nie można minuty w hamaku posiedzieć, bo nas wyciąga na bieganie za piłką, bieganie zwykłe lub tańczenie. Z nią to ja nie utyję, nie w najbliższym dziesięcioleciu. ;)
A wieczorem krokodylek i foczki miały popijawę na osiem kielonków! Laaaa laaa la la la la la. Laaaaa laa laa la la la la.
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 20.01km
- Teren 9.50km
- Czas 01:27
- VAVG 13.80km/h
- Temperatura 22.0°C
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Crashtest Weehoo Igo czyli "Jedzmy na wycieczkę"
Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 04.06.2015 | Komentarze 6
Literówka w słowie "Jedzmy" nieprzypadkowa. Ostatnio nie zabieramy na wycieczki smoczka, co skutkuje nieustannym dopominaniem się o żarło (a kwiatki, to swoją drogą, nie zaszkodzi powąchać).Trasa pół na pół asfaltowa i terenowa, już wiemy, że trza coś podłożyć pod trzymacz na sztycy Meteora, bo góra mocowania podczas jazdy po wertepie zsuwa mu się na kawałek bagażnika - że też akurat ta rurka musi tu wystawać. U mnie też może być ten problem, bo mam dość niską ramę, a mocowanie jednak zsuwa się w dół, jeśli się go czymś od dołu nie przytrzyma. Może jakaś metalowa obejma da radę, trza przetrzepać magazyny domowe :) Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 13.74km
- Teren 0.10km
- Czas 00:45
- VAVG 18.32km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Wiskitek po kesza (FTF!)
Wtorek, 2 czerwca 2015 · dodano: 02.06.2015 | Komentarze 4
Szybka piłka z okazji rozwiązania Quizu przez Meteora. Na miejscu spotkaliśmy Werronę, która jednak przyjechała samochodem po nas. Jak widać czasem rower bywa szybszy ;) Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 91.00km
- Teren 19.00km
- Czas 05:56
- VAVG 15.34km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótka wycieczka do Skierniewic
Niedziela, 31 maja 2015 · dodano: 31.05.2015 | Komentarze 28
Meteor się czasem obraża, dlaczego twierdzę, że bez przerwy oszukuje, kłamie i w ogóle. Miała być dziś krótsza wycieczka, lżejsza od wczorajszej. Taki mazowiecki lajcik. A skończyło się na rypaniu 1/3 trasy pod wiatr i dłuższym dystansie, na dodatek w sporej części gruntowym. No tu jeszcze do mogiłki podjedziemy, oj tu jeszcze się po okulary lavniki wrócimy (no dobra, to była moja wina), a tu do Biedronki skoczymy (to też moja wina, bo zeżarłam cały prowiant tuż po zadekowaniu się w Skierniewicach i trzeba było uzupełnić zapasy).Postój w Radziwiłłowie się przydał jako odtrutka po jeździ szosą i samochodami wyprzedzającymi na gazetę (no, tak 1/4 wyprzedzała). Tam świecka tradycja wysłania smsa do stryjka Huanna i dalej na opłotki skierniewickie do bocznicy S-Łki. Tam okazało się, że była tam jakas prowizoryczna ścinka, podkłądy kolejowe będące maskowaniem skrzynki rozwleczone, ale na szczęście skrzynka przeżyła. Więc dłuższy postój, bo musieliśmy w pewnym oddaleniu zmajstrować nową kryjówkę. Miało być niewinnie, ale Meteor wpadł w szał budowlany i zrobiło się całkiem przyjemne miejsce rozwałkowe, rodzaj stoliko-ławy.
Następny punkt programu to zwiedzanie ogrodu różanego w parku skierniewickim (pechowo róże kwitły na stokach przy wodzie, a tu tylko tulipany), wizyta w Biedronce i główny cel wycieczki - garnizon. A tu niespodzianka, dojście do kotłowni i schronów zapłotowane, od strony Łupii też. Krzaki wokół karceru wycięte, ale nadal jest dostępny od strony uczelni. Zburzono budynek kasyna (ten przy MiGu), MiG jeszcze stoi. Rewolucja, która nas nieco zmartwiła, bo nieznany jest los wielu garnizonowych skrzynek. No nic, może za jakiś czas złomiarze się przedrą.
Następnie wizyta na śmietniku wokół willi pułkownikowskiej i na cmentarzu Strzelba. Tu zgubiłam okulary, ale nie pamiętałam, czy tu, więc powrót do willi, tu nic nie ma... i mi pingnęło, że przecież gdy jechałam na cmentarz, słońce nie raziło mnie w oczy. Musiałam je zgubić robiąc zdjęcia odrestaurowanego grobu z kwatery wojennej. I rzeczywiście, tam były. Uff.
Powrót przez Kamion i parę mogił z I wojny światowej nad Rawką, bym sfociła trochę kodów do finału geościeżki.
Wszystkie fotki w albumie mazowieckim na końcu
- DST 74.79km
- Czas 04:20
- VAVG 17.26km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Hajda na Modlin!
Sobota, 30 maja 2015 · dodano: 30.05.2015 | Komentarze 8
Takie wycieczki to ja lubię. Cała trasa z wiatrem, może na krótkim odcinku nieco bocznym, ale współpracującym. Po paru krótkich postojach z okazji kanapek i skrzynki po drodze (w przypadku drugiej spasowałam z racji zbyt śliskich butów i zbyt wysokiego poziomu trudności - ja tu jeszcze wrócę z drabinką sznurową) znaleźliśmy się w okolicy twierdzy modlińskiej.Tam zaczątek na cmentarzu, klasyczny cyklogrobbing, wreszcie wisienka na torcie (czyli deser przed obiadem) to jest włażenie do tunelu, które było dużo łatwiejsze niż wylezienie. Trochę siniaków, otarć, ale się wygramoliłam. Potem tradycyjne, jak to w Modlinie, łażenie po krzakach i pokrzywach, schyłek maja - to się naciachaliśmy. Skrzynek znalezionych paręnaście, może starczy do zalogowania geościeżki.
Powrót na wariata z nie tym biletem co trzeba (na złą godzinę, bo pojechaliśmy w końcu spóźnionym piętrusem z Działdowa), ale pani konduktor nie sprawdziła godziny odjazdu na bilecie, a może machnęła ręką i tak dojechaliśmy do Warszawy. Na wysokości Warszawy Praga myknęło obok nas Piendolino i pognało dalej. A my telep telep do Gdańskiej i jeszcze wolniej telep telep do Zachodniej peron ósmy, gdzie chcieliśmy dotrzeć z wywieszonym językiem na pociąg do Żyrka (czas przesiadki poniżej minuty) licząc na jego lekkie spóźnienie. Ale na koniec okazało się, że Tomi pomylił stacje i pociąg był, ale 15 minut później, więc na spokojnie zdążyliśmy. Godzina odjazdu była z Wschodniej, a nie z Zachodniej. Ale ale, najważniejsze! Wtem na zachodnią wjeżdża Piendolino. telepiąc się byliśmy szybciej na dworcu niż superszybki ciapąg! ;)
Wszystkie zdjęcia w osobnym albumie.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 6.01km
- Czas 00:27
- VAVG 13.36km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Klu i M. na dworzec
Piątek, 29 maja 2015 · dodano: 29.05.2015 | Komentarze 4
Mały stopik na placu, co by fotkę zrobić, ale Klu nie współpracowała robiąc minę z gatunku "co jest, jedziemy czy nie", więc pojechaliśmy dalej. Tym razem na pociąg trzeba było trochę zaczekać, bo nie odjeżdżał dwie minuty przed czasem jak ostatnio. Więc mała sesja na peronie na luzaku.Powrót dookoła, bo chciałam coś sfocić w Żyrku.
- DST 83.85km
- Teren 10.00km
- Czas 05:12
- VAVG 16.12km/h
- VMAX 32.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Majówka na osiemdziesiąt trzy
Niedziela, 24 maja 2015 · dodano: 25.05.2015 | Komentarze 5
Piękna pogoda, niestety coś mi termostat nawala i raz mi było za zimno, raz za ciepło. Aż odkryłam, że chyba zgubiłam po drodze jeden sandałek (mógł mi wypaść z sakwy, w domu nie znalazłam) i musiałam grzać się w cieplejszych butach. No ale szybko zrobiło się chłodniej. Podjechaliśmy przez Wiskitki i Guzów główną szosą, żeby zyskać na czasie, bo jechaliśmy daleko na zachód. Niestety sporo pod wiatr, ale na szczęście nie był porwisty. Tylko najpierw podskoczyliśmy zagłosować na sarny i dziki ;)Pierwszy stopik pod sklepem w Czerwonej Niwie, gdzie nabyłam piątkową drożdżówkę i oranżadę, która mnie ratowała w gorętszych momentach dnia. Tomi też coś kupił i pognaliśmy do Kozłowa Biskupiego i cmentarza z kwaterą wojenną. Mam pecha do skrzynki w tym miejscu, już drugi raz zginęła, gdy jej szukam. Tomi miał szczęście, znalazł ją na jesieni. Trasa w ogóle dość martyrologiczna, albo bunkrowa, pod popołudniem po cudownej rozwałce przy ujściu Rawki do Bzury (naprawdę urokliwe miejsce, aż się chce popływac kajakiem) podjechaliśmy pod jeden większy i parę mniejszych (Tobruki, ten pierwszy miał Tobruk doklejony).
Przejeżdżaliśmy też przez wiele mostów na Bzurze, jeden na Rawce i kopaliśmy w dziupli obok granicy Xięstwa Łowickiego, czy nie ma tam zaginionej skrzynki. Nie dokopaliśmy się, trza tu porządny szpadel.
Było milutko, koc i kanapki, dużo czekolady i nawet raz nas jakiś pan zaczepił pytając o dystans. Tym razem nie było super długo, ale i tak wróciłam zmęczona. Pokonała mnie dopiero zupa pomidorowa, a odżyłam po drugim daniu dopiero ;)
Wszystkie fotki pod koniec albumu wiosennego, a poniżej wybór.
View this route on plotaroute.com
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 56.75km
- Teren 7.50km
- Czas 03:24
- VAVG 16.69km/h
- VMAX 33.50km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kury w jaskrach
Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 23.05.2015 | Komentarze 17
Brzmi jak nazwa potrawy, prawda? Tak się skojarzyło Tomiemu, gdy przejeżdżaliśmy przez Nową Hutę i ujrzeliśmy w trawie... kury w jaskrach. A może kuklikach. ;) Prognozy popołudniowe słabe, więc tylko szukanie multaka przy esełce i pobieżne serwisy innych skrzynek po drodze. Powrót przez Mszczonów już w deszczu. Ale nie ulewnym, więc dało radę. Naturalna kuracja nawilżająca.Uwielbiam maj za zielone widoki. Ostatnio w naszej okolic roi się od pasących się koników. Chyba pobliskie stajnie wynajmują pastwiska. Na którejś z poprzednich wycieczek też były, tylko nie zgrałam zdjęć z innego aparatu, nadrobię. Tu ze zwierząt były jeszcze kury i psy szczekające.
Ciekawostką architektoniczną były bryły rudy darniowej użyte jako element wypełniający lub nawet konstrukcyjny niektórych budynków.
Po SŁce nic nie jeździło, bo jest remont mostu w Górze Kalwarii i towarówki jeżdżą objazdami. Wydawało mi się, że słyszałam gwizd pociągu, ale Tomi mówi, że to była krowa. Skoro szpaki potrafią naśladować odgłosy, to krowy może też.
Testowałam też pokrowiec rowerowy na smartfona i sprawdza się dobrze (tym bardziej, że łatwo go zdjąć z roweru, gdy niepotrzebny), ale nie da rady wcisnąć tam telefonu razem z kaburą, co jest pewną niedogodnością, ale też bez przesady.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty