Info

Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Wrzesień3 - 4
- 2025, Sierpień11 - 39
- 2025, Lipiec7 - 18
- 2025, Czerwiec2 - 8
- 2025, Maj2 - 2
- 2025, Marzec2 - 1
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
- DST 10.67km
- Teren 0.30km
- Czas 01:24
- VAVG 7.62km/h
- Sprzęt Veturilo
- Aktywność Jazda na rowerze
Veturilo po Mokotowie
Piątek, 22 maja 2015 · dodano: 22.05.2015 | Komentarze 0
Tu i tam, raz się udało wypożyczyć, potem już niestety nie, więc na Bielany pojechałam autobusem z Zachodniej. No i kupa chodzenia, ale tego już nawet nie liczę.
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 16.47km
- Teren 9.00km
- Czas 01:18
- VAVG 12.67km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Na mokradełko z Klu i Meteorem
Wtorek, 19 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 17
Chcieliśmy połazić w OP1 po podmokłych łąkach małej rzeki, ale się nie dało. Dziecię w ręczniku wytrzymało minutę i w połowie baginka zaczęło mi uciekać. Trzymając ją jedną ręką wróciłam na suchy ląd. No cóż, to już nie żaczek-niemowlaczek, którego można wszędzie zabrać. Pomału przeszukujemy net w poszukiwaniu spodniobutów, czyli takich woderów na szelkach z kaloszkami, żeby mogła łazić razem z nami po płytszych łąkach. Do noszenia muszę sobie zrobić nowe dziecko ;)A poza tym wycieczka nawet udana, tylko cztery awantury. Pierwsza, żeby w ogóle wyjść z domu. Druga już w lesie, przy okazji zalania kawą (tatuś nie wyrywaj mi filiżanki, a masz, uaaaaaaa). Po przebraniu w suche ciuchy były gonitwy z piłeczką, aż do utraty tchu i właśnie wtedy nastąpiło bęc twarzą w mamy nogę. Mam twarde nogi, zwłaszcza od kolana w dół, więc bolało. No to trochę sobie dziecię powyło, świat jest taki twardy i okropny. I ostatnia awanturka przy okazji wsadzania do fotelika, bo już było późno i zaczęły się gromadzić podejrzanie pachnące chmury.
Tak naprawdę, to podejrzanie zaczęły mi pachnieć na osiedlu Żeromskiego, gdy wyjechaliśmy z lasu. Meteor mówił, że na icmie zlewy mają być wieczorem, ale ja czułam deszcz przez skórę. Ani chybi zaraz z tej chmury będzie deszcz. I faktycznie, zaczęło kropić tuż przed parkiem, 2 km od domu. A potem coraz mocniej. Na Limanowskiego to już padało całkiem konkretnie. Trochę bałam się reakcji Kluski, a ona nic, nawet się uśmiechała. Chyba jej się podobało, a kask chronił głowę od wody, przynajmniej częściowo. Dojechaliśmy do domu w stanie mocno nakrapianym i nawet nie było awantury o to, że idę na półpiętro z rowerem, tylko kilka złowrogich pomruków.
Dziecko wpadło do domu, pochłonęło ogromny talerz zupy i babcia zabrała je do usypiania w kojcu. A ja spojrzałam na swój pokój, który wyglądał jak po przejściu tajfunu (pakowałam się rano w pośpiechu) i westchnęłam. ;)
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 101.45km
- Teren 33.00km
- Czas 06:27
- VAVG 15.73km/h
- VMAX 28.50km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
No to wiejemy!
Niedziela, 17 maja 2015 · dodano: 17.05.2015 | Komentarze 8
Meteor ostrzegał, że będzie wiać, ale że będzie aż tak wiać nawet w środku lasu? Pojechaliśmy do Łowicza przez wszelkie możliwe lasy, a i tak jechałam ledwo ledwo. Raz, że chyba mi się lekko zakwasiły nogi po wczorajszym i miałam w związku z tym mniej pary, dwa że Meteor dostał jakichś skrzydeł, albo po cichu zamontował sobie wspomaganie elektryczne, specjalnie porównywałam licznik na tej trasie, mimo mocniejszego wiatru na tych samych odcinkach co wczoraj jechał szybciej! Wczoraj może bym się zawzięła i go dogoniła, dziś nie miałam szans. Więc bidul musiał co róż stawać i na mnie czekać. Kto ma w nogach, ten nie ma w beretach, czy jakoś tak.Ale w końcu dojechaliśmy do Łowicza i zaczęliśmy keszować. Skrzynki znajdowały się niemal same, aż byłam zdziwiona, bo w miejskim keszowaniu mamy zazwyczaj 50% skuteczności. Czyli albo się znajdzie, albo nie. A tym razem raz M. wygarnął, raz ja. Raz nawet myślałam, że nie ma, no totalnie nie widziałam niczego, a potem się okazało, że jednak był, na widoku. W ogóle M. miał dobry dzień, znalazł finał multaka bez etapów pośredniach. Intuicyjnie poszedł w krzaki i przyniósł pudełko :)
Założyliśmy też świńską skrzynkę w ruinach rzeźni w Łowiczu, ale to jeszcze trochę z publikacją, trzeba zrobić opis. Tu byłam tak zmordowana, że "hasło" do skrzynki poszedł chować M., a ja prawie usnęłam na kocyku. Dokuczały mi plecy po porannym wysiłku. Po odpoczynku przestały, ale w rejonie 80km znów zaczęły, aż z bólu drętwiała mi szyja za uszami. Koszmarny ból, musiałam się parę razy zatrzymac, bo nie dawałam rady jechać. W końcu znalazłam jakąś pozycję głowy i pleców, kiedy bolało, ale znośnie. W międzyczasie znalazłam jeszcze parę skrzynek wojenno-cmentarnych, które M. miał już znalezione. Wróciliśmy o zachodzie słońca.
Wszystkie fotki w albumie wiosennym. No i padła pierwsza moja setka w tym roku. Długo ją będę pamiętać.
Kategoria >100, Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 71.45km
- Teren 24.00km
- Czas 04:22
- VAVG 16.36km/h
- VMAX 38.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
chlup lavinka
Sobota, 16 maja 2015 · dodano: 16.05.2015 | Komentarze 7
Miało być daleko na wschód, ale Tomiemu budzik się ustawił na 9, a nie na 6, internet rano nie bardzo działał i wszystko stanęło na głowie. Na szczęście działał mój internet mobilny, więc udało się wymyślić wycieczkę zastępczą. Zamiast weekendówki z namiotem - dwie wycieczki zwykłe. W kierunku wprost przeciwnym czyli na zachód, pod wiatr. Ale lasem, dało się jechać. Tylko rano uszy mi nieco zmarzły. Pogoda piękna, dopiero po 16 zaczęło się mocniej chmurzyć, ale podczas jazdy to nawet była zaleta, bo zapomnieliśmy kremu z filtrem.Tomi pognał na rynek po chleb i słodkie bułki, a ja przepakowywałam niepotrzebne graty. By dociążyć drugą sakwę (rower nierówno obciążony to rower wywrotny) dorzuciłam do niej hamak. A nuż się przyda. Jak się okazało później, Tomi w ten sam sposób dociążył swoje sakwy za pomocą OP-1. A nuż się przydadzą. I owszem, przydały się na bagnach. Dzięki spodniom od OP-1 mieliśmy suche nogi, a dzięki hamakowi nie staliśmy na bagnie jak te łosie, tylko w sposób cywilizowany zażywaliśmy kąpieli słonecznych wśród kwiatów okrężnicy bagiennej i zielska zwanego rzęślą (jak wykazało śledztwo). Tuz obok znaleźliśmy skrzynkę Werrony - serce bagna. Cudowna! Potem jeszcze mała rozwałka na suchym lądzie i w drogę. Znów głównie lasami i wertepem, bo wiatr.
Tak dotarliśmy do doliny Rawki, ale od drugiej, zachodniej strony, by wpaść po skrzynkę z okazji jakiejś agroturystyki Babie Lato. Uroczy zakątek nad wijącą się zakolami rzeką. Tu też zrobiliśmy rozwałkę, na kocyku, bo teren nie pozwalał rozpiąć hamaka. Brakło drzew.
Wracaliśmy serwisując moje i Tomiego skrzynki, Cmentarz w Wólce Łasieckiej, Gospodarstwo w Czerwonej Niwie, Cmentarz w Huminie. Wpadliśmy też do Guzowa obejrzeć, jak się ma remont pałacu. A i owszem, od dachu coś jakby odnowione. Niestety wycięto na froncie piękny kasztanowiec. Park dostępny od strony kościoła, nie wypatrzyliśmy dziur w płocie poza fragmentem od 50tki, najprawdopodobniej wbił się w ogrodzenie samochód. Wracaliśmy z wiatrem, więc szybko. Jutro powtórka z rozrywki, tyle że jedziemy dalej i ma wiać mocniej.
Zdjęcia z wycieczki TUTAJ, a poniżej wybór.
p.s. Może na fotkach mało widać, ale byłam w specjalnej fryzurze, miałam 4 warkoczyki. :)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 4.87km
- Czas 00:21
- VAVG 13.91km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Klu i Meteorem na dworzec +focenie straży
Piątek, 15 maja 2015 · dodano: 15.05.2015 | Komentarze 2
Jako że Kluska była super grzecznym dzieckiem, ubieranie zostawiliśmy na ostatnią chwilę. A ona widząc kurtkę dostała szału, że nie chce. Jakoś siłą ją ubraliśmy, ale płaczu było, że hej. Na dodatek nie mogłam znaleźć kluczy, a Meteor zszedł już na dół. No nic, szłam za nim z Kluską, oczywiście na dole awantura o kask, ale dla nas 1:0, Kluska uspokoiła się, jak powiedziałam, że dostanie kwiatka. Wróciłam po rower, zostawiłam dom na pastwę (te 20 minut może nas nie okradną, uchodzimy raczej za biedną patologię) i pojechaliśmy śpiesznym pędem.Pod dworcem byliśmy o 18:16, odjazd za 3 minuty, spoko. Podłazimy do przejścia na peron, a tu nadjeżdża kluskowy ciapąg. No to ja z babcią przeszłyśmy, Meteor nie zdążył, puścił pociąg i przyszedł na peron później. A tu się ciapąg śpieszy i musieliśmy w trybie ekspresowym wyjmować Kluskę, biegiem do babci w drzwiach, szybkie przekazanie dziecka z rąk do rąk, papa i do widzenia.
A w drodze powrotnej podjechaliśmy obejrzeć dokładniej wozy strażackie zaparkowane przy Narutowicza i placu. Jakaś wewnętrzna impreza straży, bo w mediach nic nie było.
Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 5.18km
- Czas 00:19
- VAVG 16.36km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Zus
Środa, 13 maja 2015 · dodano: 13.05.2015 | Komentarze 0
Jak co miesiąc do ksero i z papiórem dalej. Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 42.05km
- Teren 0.50km
- Czas 02:19
- VAVG 18.15km/h
- VMAX 33.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Szymanowa po raz drugi
Wtorek, 12 maja 2015 · dodano: 12.05.2015 | Komentarze 8
Jeszcze raz po choleryczną skrzynkę Werrony, co jej żeśmy nie mogli podjąć (finału) z powodu tłumów w pobliżu. Dziś cmentarz bardziej bezludny, jakiś pan się kręcił, ale dużo dalej.Powrót podobnie, przez kapliczkokrzyż pod modrzewiem, jedno z niewielu przyjemnych miejsc rozwałkowych w okolicy. A potem nawrót na Baranów i mały skok w bok na tamtejszy cmentarz, który wypatrzyłam na alianckich mapach z drugiej wojny. Zatem pewno są stare groby. Starych grobów mało, nowe zastępują je znakomicie, bo cmentarz mały i ciasny. Ale kilka się zachowało, nawet niektóre mają nowe tabliczki. Wiele starszych nie miało nic prócz krzyża, skoro nie mogłam datować, to odpuściłam. Biedny Tomi stał pod płotem i się nudził, bo on lubi ostatnio tylko mogiły z żołnierzami.
Najstarszy grób, jaki znalazłam, był z 1918roku, ale może jest ich więcej, tylko nie są opisane, albo są nieczytelne. Grób pana Puchały jest raczej z 1918, na dole odcyfrowałam ósemkę, jest też grób Jana pod płotem. To sa groby najczęściej dość młody ludzi, może cywile, którzy zmarli pod koniec wojny. Jest też trochę grobów z lat 30, ale pomniki już współczesne, grobowce rodzinne.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 8.66km
- Czas 00:29
- VAVG 17.92km/h
- VMAX 26.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Myk na wybory
Niedziela, 10 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 3
Na Wybory, do Werrony podrzucić to i owo i pożyczyć śpiwór dla Kluski. Powrót nieco dookoła, a tu zupa stygnie. Okazało się, że wcale nie stygła, tylko się dopiero zaczęła gotować. Kategoria Bliskie wycieczki 3 stopnia
- DST 61.75km
- Teren 5.00km
- Czas 03:50
- VAVG 16.11km/h
- VMAX 32.60km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Radioaktywna wycieczka
Sobota, 9 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 1
Chyba nas trochę napromieniowało, ale niegroźnie, bo się nam zabarwiła fiolka na różowo ze skrzynki. Ale ona tam leżała dwa tygodnie, inaczej byśmy pewnie mieli chorobę popromienną. Swoją drogą ciekawe, co tam promieniuje. Skrzynka, kamienie, mur, piwnica Werrony? Śledztwo trwa. :)Wycieczka pod patronatem świętej biedronki dwukropki, którą spotkałam po drodze. A potem to już normalnie, pokrzywy, krzaki, mostek kolejowy (nieczynny), kościół, klasztor, cmentarz i wylegiwanie pod kapliczką. Niestety większość trasy mordewindem, czasem bocznym, przez co nieco się zmęczyłam. Wreszcie dojechaliśmy też do rastakapliczki, która jednak podczas budowy zmieniła swe położenie na mniej malownicze, i w ogóle żal i stos beretów.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 60.36km
- Teren 7.00km
- Czas 04:05
- VAVG 14.78km/h
- VMAX 37.10km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
W Krainie Kwitnącej Czeremchy - Podlasie 2015 - Dzień 5 - "My tylko pod szlabanik"
Wtorek, 5 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 9
Noc była wyjątkowo cieplejsza, ale nadal przydałoby się dwa, trzy stopnie więcej. No ale już nie narzekam. Poranek słoneczny zapowiadał upalny dzień. I rzeczywiście, przydały się sandałki, a niedługo później trzeba było się rozdziewać z babetli. Chłodniej zrobiło się dopiero u kresu podróży, przed wsiadaniem do ciapągu w Czeremsze.Najpierw z rana podjechaliśmy na górę, gdzie pierwotnie przechowywano ikonę z Góry Grabarki, zanim wylądowała na Grabarce. Dziś to ledwo co odwiedzane miejsce, ale rano spotkaliśmy tam staruszkę. Czasem nazywana jest górą Bazylka, a tak naprawde jest Górą Prowały. Później udaliśmy się na wschód (tam musi być jakaś cywilizacja!), do uroczej błękitnej cerkiewki. Miejscowość Tokary, którą po wojnie podzielono na pół. Ludność katolicka przeniosła się na ziemie polskie, a prawosławni zostali w większości po dziś białoruskiej stronie. Droga między nimi została przerwana. Nie ma też przejścia granicznego, a szkoda, bo mogło by być pieszorowerowe-turystyczne, z jednodniową wizą czy czymś w tym rodzaju, tak by można było dojechać do puszczy białowieskiej od południa, zwiedzić Kamieniec, wzdech, jak długo jeszcze w tym miejscu będą trwały te dziwne, małe wojenki?
W tym miejscu zlokalizował nas strażnik od pogranicza i wylegitymował, wypytał i się wręcz zdziwił, że nie poszliśmy na Białoruś, bo w długi weekend podobno im brakowało ludzi, żeby turystów wyłapać i przyprowadzić z powrotem do Polski. Zwłaszcza niemieckich, którzy nie rozumieli, że tam za szlabanem ludziska są mniej przyjaźni i nie mandatem, ale przesłuchaniem i aresztem może się skończyć wycieczka. Miło pogawędziliśmy i rozstaliśmy się w przyjaźni.
Tym razem nie pchaliśmy się do Puszczy Białowieskiej, może innym razem, zwłaszcza że odkryliśmy, iż z Czeremchy jeździ do Hajnówki szynobus. Mieliśmy własne atrakcje na trasie, na przykład grodzisko w polu czy górę z niemieckich (wojennych) mydełek w lesie, przy pozostałościach ziemnych trasy kolejowej (bocznica jaka, czy coś, został rów). Do Czeremchy zawitaliśmy dość wcześnie, mieliśmy z dwie godziny zapasu do pociągu, może ciut mniej, więc na spokojnie udaliśmy się na zakupy do sklepu, a potem jeszcze pokeszowaliśmy po okolicy, by na koniec na spokojnie wbić się do szynobusu jadącego do Siedlec. W Siedlcach za to nerwowo, bo szynobus z racji remontu zatrzymuje się wcześniej i parę kilometrów trzeba przejechać rowerem, bo autobusem rowerów wozić nie pozwalają. A tu tylko 9 minut do odjazdu naszego pociągu. Sprężyliśmy się i zdążyliśmy, choć jeszcze długo miałam słodką ślinę z wysiłku (na prostej wyciągałam 35km/h, na lekkich zjazdach szybciej). Do Warszawy Wschodniej dojechaliśmy bez większych opóźnień, choć ruszyliśmy z poślizgiem.
A w Warszawie jakieś awarie, skmki jeżdżą na zachód co 5 minut, niektóre pociągi poopóźniane godzinę, ciekawe kiedy nasz przyjedzie i czy w ogóle? Ten ze Skierniewic przyjechał 20 minut później niż powinien, zatem nasz na starcie złapał 15 minut opóźnienia. Ale o dziwo nie złapał po drodze więcej, a nawet trochę nadrobił i byliśmy w domu niedługo po 22.
Linka do wszystkich zdjęć z weekendu
Przejechane 332 kilometry w pięć dni, acz pierwszy i ostatni nieco urwane.
Kategoria Zupełnie dalekie wyprawy