Info

Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Lipiec6 - 13
- 2025, Czerwiec2 - 8
- 2025, Maj2 - 2
- 2025, Marzec2 - 1
- 2024, Wrzesień2 - 5
- 2024, Sierpień2 - 5
- 2024, Lipiec1 - 0
- 2024, Czerwiec1 - 0
- 2024, Maj3 - 5
- 2024, Marzec3 - 6
- 2024, Luty1 - 0
- 2024, Styczeń1 - 3
- 2023, Październik1 - 0
- 2023, Sierpień3 - 0
- 2023, Lipiec1 - 0
- 2023, Czerwiec1 - 0
- 2023, Maj4 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec2 - 0
- 2023, Luty2 - 0
- 2023, Styczeń6 - 1
- 2022, Grudzień3 - 2
- 2022, Listopad7 - 10
- 2022, Październik16 - 2
- 2022, Wrzesień7 - 3
- 2022, Sierpień14 - 10
- 2022, Lipiec13 - 17
- 2022, Czerwiec16 - 7
- 2022, Maj14 - 0
- 2022, Kwiecień9 - 5
- 2022, Marzec13 - 11
- 2022, Luty9 - 3
- 2022, Styczeń12 - 4
- 2021, Grudzień7 - 0
- 2021, Listopad16 - 0
- 2021, Październik23 - 21
- 2021, Wrzesień15 - 16
- 2021, Sierpień16 - 13
- 2021, Lipiec20 - 6
- 2021, Czerwiec21 - 14
- 2021, Maj19 - 21
- 2021, Kwiecień19 - 10
- 2021, Marzec16 - 29
- 2021, Luty4 - 1
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Grudzień6 - 12
- 2020, Listopad9 - 24
- 2020, Październik14 - 18
- 2020, Wrzesień13 - 26
- 2020, Sierpień15 - 35
- 2020, Lipiec23 - 18
- 2020, Czerwiec18 - 16
- 2020, Maj17 - 28
- 2020, Kwiecień22 - 101
- 2020, Marzec27 - 52
- 2020, Luty20 - 27
- 2020, Styczeń22 - 7
- 2019, Grudzień18 - 23
- 2019, Listopad21 - 33
- 2019, Październik28 - 26
- 2019, Wrzesień20 - 34
- 2019, Sierpień10 - 35
- 2019, Lipiec17 - 32
- 2019, Czerwiec8 - 3
- 2019, Maj10 - 17
- 2019, Kwiecień12 - 27
- 2019, Marzec5 - 29
- 2019, Styczeń1 - 4
- 2018, Grudzień1 - 7
- 2018, Październik14 - 29
- 2018, Wrzesień30 - 52
- 2018, Sierpień12 - 14
- 2018, Lipiec14 - 56
- 2018, Czerwiec24 - 24
- 2018, Maj30 - 66
- 2018, Kwiecień31 - 98
- 2018, Marzec23 - 57
- 2018, Luty27 - 56
- 2018, Styczeń18 - 36
- 2017, Grudzień26 - 62
- 2017, Listopad15 - 30
- 2017, Październik31 - 60
- 2017, Wrzesień30 - 89
- 2017, Sierpień18 - 64
- 2017, Lipiec15 - 36
- 2017, Czerwiec26 - 80
- 2017, Maj29 - 112
- 2017, Kwiecień21 - 47
- 2017, Marzec28 - 98
- 2017, Luty24 - 31
- 2017, Styczeń14 - 40
- 2016, Grudzień22 - 92
- 2016, Listopad19 - 64
- 2016, Październik24 - 55
- 2016, Wrzesień27 - 68
- 2016, Sierpień18 - 63
- 2016, Lipiec17 - 58
- 2016, Czerwiec8 - 22
- 2016, Maj24 - 82
- 2016, Kwiecień18 - 42
- 2016, Marzec20 - 66
- 2016, Luty5 - 3
- 2016, Styczeń8 - 26
- 2015, Grudzień8 - 45
- 2015, Listopad15 - 41
- 2015, Październik15 - 71
- 2015, Wrzesień15 - 67
- 2015, Sierpień11 - 41
- 2015, Lipiec15 - 72
- 2015, Czerwiec12 - 67
- 2015, Maj19 - 154
- 2015, Kwiecień9 - 37
- 2015, Marzec9 - 67
- 2015, Luty5 - 28
- 2015, Styczeń3 - 27
- 2014, Grudzień6 - 80
- 2014, Listopad15 - 50
- 2014, Październik19 - 193
- 2014, Wrzesień23 - 87
- 2014, Sierpień28 - 17
- 2014, Lipiec32 - 81
- 2014, Czerwiec30 - 77
- 2014, Maj32 - 140
- 2014, Kwiecień31 - 123
- 2014, Marzec31 - 214
- 2014, Luty28 - 296
- 2014, Styczeń31 - 234
- 2013, Grudzień8 - 53
- 2013, Listopad8 - 114
- 2013, Październik12 - 81
- 2013, Wrzesień11 - 40
- 2013, Sierpień17 - 53
- 2013, Lipiec5 - 11
- 2013, Czerwiec6 - 19
- 2013, Maj11 - 45
- 2013, Kwiecień2 - 4
- 2013, Marzec3 - 30
- 2013, Luty2 - 24
- 2012, Kwiecień3 - 15
- 2012, Marzec1 - 5
- 2011, Listopad6 - 31
- 2011, Październik11 - 24
- 2011, Wrzesień13 - 43
- 2011, Sierpień7 - 3
- 2011, Lipiec12 - 22
- 2011, Czerwiec10 - 8
- 2011, Maj7 - 23
- 2011, Kwiecień12 - 27
- 2011, Marzec4 - 7
- 2010, Listopad3 - 20
- 2010, Październik11 - 32
- 2010, Wrzesień9 - 10
- 2010, Sierpień15 - 58
- 2010, Lipiec16 - 27
- 2010, Czerwiec10 - 41
- 2010, Maj13 - 56
- 2010, Kwiecień9 - 39
- 2010, Luty1 - 4
- 2009, Grudzień2 - 9
- 2009, Listopad10 - 31
- 2009, Październik13 - 68
- 2009, Wrzesień13 - 50
- 2009, Sierpień14 - 42
- 2009, Lipiec14 - 53
- 2009, Czerwiec5 - 32
- 2009, Maj9 - 49
- 2009, Kwiecień12 - 47
- 2009, Marzec2 - 10
- 2009, Luty1 - 8
- 2008, Grudzień1 - 10
- 2008, Listopad1 - 5
- 2008, Październik5 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 4
- 2008, Sierpień11 - 7
- 2008, Lipiec7 - 12
- 2008, Czerwiec10 - 20
- 2008, Maj7 - 2
- 2008, Kwiecień2 - 0
- 2007, Sierpień8 - 4
- 2007, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Dalsze wycieczki po klopoty
Dystans całkowity: | 26609.25 km (w terenie 5242.98 km; 19.70%) |
Czas w ruchu: | 1709:01 |
Średnia prędkość: | 15.57 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.70 km/h |
Suma kalorii: | 56985 kcal |
Liczba aktywności: | 620 |
Średnio na aktywność: | 42.92 km i 2h 45m |
Więcej statystyk |
- DST 58.56km
- Teren 4.50km
- Czas 04:15
- VAVG 13.78km/h
- VMAX 32.70km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Zemsta kompotu zza grobu
Sobota, 4 stycznia 2014 · dodano: 05.01.2014 | Komentarze 3
Historia z kompotem (poprzedni wpis) ma swoją kontynuację. Dzisiejsza wycieczka, przemiła i jak dotąd moja najdłuższa styczniowa doprowadziła mnie do kataru. Było stosunkowo ciepło, więc to na pewno wina złego uczynku z niedawnej przeszłości. Kompot chyba nie lubi być rozcieńczany zawartością kanalizacji oraz okolicznych rzek i mi bruździ w czwartym wymiarze.Podjechaliśmy najpierw na dworzec w Żyrardowie, tam wsiedliśmy do pociągu osobowego relacji Skierniewice-Warszawa Wschodnia i doczłapaliśmy się, nawet bez większych opóźnień, do Warszawy Zachodniej. I stamtąd już per pedales po starej Woli, aż po nową lokalizację Żyrafy na nowej Woli. Zwiedziliśmy ponownie Rondo Tybetu, które początkowo jorgnęło się nam o jedno skrzyżowanie. I jeszcze jeden Tobruk jako wisienka na torcie, bo z koronką wysprejowaną prawdopodobnie przez znaną warszawską artystkę - Nespoon.
A potem przez park Moczydło do Obozowej i krótki postój przed bramą R.O.D Koło (nr 3) z 1935 roku, gdzie spotkaliśmy przemiłą starszą panią, która opowiedziała nam, że owe ogródki działkowe są tu dzięki żonie Piłsudskiego. Zakupiła ona tereny starego wysypiska śmieci i podarowała narodowi polskiemu na cel rekreacyjny. Potem myk nad linię kolejową obejrzeć drewniany wiadukt tramwajowy i jedziemy do Fortu Bema na Bemowie. A tam sielanka, oglądanie napisów wyskrobanych przez poborowych w latach 50tych przy wejściu do poterny, oglądanie armaty, oglądanie graffiti w jednym z koszar czołowych. Napisów więcej ponoć jest na prochowniach, ale nie mieliśmy czasu ich zwiedzić.
Było jeszcze dość widno, ale celem był Most Północny, a to kawałek stąd. No to szybko do przodu, skrótem przez Chomczówkę, Wawrzyszew i węzeł Młociny, gdzie dorzuciłam logbook do swojej skrzynki. Do mostu podjechaliśmy obok zajezdni tramwajowej i wreszcie Wisła. Nisko woda, bez problemu można było dojść do umocnień na brzegu. Na drodze rowerowej lecącej mostem spotkaliśmy dużo rowerzystów, jakby wiosna była. Zjechaliśmy z mostu po praskiej (a raczej białołęckiej) stronie i myk pchać się na wąski ciąg pieszy, żeby zobaczyć widok z południowej części mostu i po to by znaleźć skrzynkę. Skrzynki nie zaleźliśmy, a widok był na zakręcie mizerny. Pałac Kultury ledwo wystawał zza drzew. Ale to też wina mglistej pogody, pod wieczór zrobiło się nieciekawie.
Wróciliśmy na Bielany i podjechaliśmy do Lasu Bielańskiego od strony UKSW. I tu "nagle" zrobiło się ciemno. Miałam też okazję zobaczyć okropny chodnik zrobiony wzdłuż Dewajtisu i drewniane paliki wzdłuż ulicy. Tragedia!
Wreszcie podskoczyliśmy nad kanałek i tu dostałam kataru. Wilgotne zimno zrobiło swoje, albo w kanałku zjawiły się resztki wkurzonego kompoitu i to one mnie zaraziły bakteriami. Podjechaliśmy Podleśną do AWFu i dalej do domu na Wawrzyszewie, by podjeść małe co nie co "u mamy" by znów wrócić na Wolę, dorżnąć resztki skrzynek i podjechać do pociągu. Cały czas na zmianę kichałam albo smarkałam. Do pociągu mieliśmy pół godziny, więc ogrzaliśmy się trochę w poczekalni na zachodniej. Meteor dokarmiał mnie czekoladą, kanapkami i gorącą kawa oraz herbatą. Ciutkę chora dojechałam do domu, wbiłam się w kołdrę uprzednio napakowawszy aspiryną i jakoś dożyłam dnia następnego. Choróbsko chyba pokonane, ale nadal muszę na siebie uważać.
Zdjęcia będą kiedy indziej, relacji foto szukać u Meteora.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 70.18km
- Teren 23.50km
- Czas 04:23
- VAVG 16.01km/h
- VMAX 30.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Do lokomotywowni w Skierniewicach
Sobota, 23 listopada 2013 · dodano: 23.11.2013 | Komentarze 20
Opcje były dwie. Pierwsza to jadę do Skierniewic, oglądam ciuchcie a potem wracam do domu pociągiem i byczę się (pardon, pracuję) przez resztę dnia. Druga opcja to wracam dookoła przez Puszczę Bolimowską, żeby pracować dopiero jutro, a dziś być za bardzo zmęczona do pracy.Spontanicznie wybrałam wariant drugi. Dzięki temu udało mi się zobaczyć kapliczkę zrobioną z lufy działa przeciwpancernego. Ale o tym później.
Jazdę zaczęliśmy od zbiórki pod dworcem, bo ja się trochę dłużej szykowałam i Meteor skoczył po bułki na rynek. Spotkaliśmy się na skrzyżowaniu niedaleko od dworca. Meteor dzwonił do Werrony, jak jej idzie szukanie skrzynek i czy uda się wpaść na siebie po drodze. Werrona pierwotnie miała zrobić sobie krótką poranną wycieczkę, ale utknęła przy quizach. Meteor pół drogi żartował, że ziewanie zwiększa opory powietrza i dlatego za wolno jadę. A kto mnie obudził przed dziewiątą i kazał wstawać????
No.
Pierwszy postój zrobiliśmy w Radziwiłłowie. Kawa, kawa, kawa i kanapki. Zadzwoniliśmy do Werrony spytać jak jej idzie. Była po drodze do moich bocznic. Jako że trochę tam krzaków, a i gieps pływa, to postanowiliśmy ją złapać przy następnej skrzynce, blisko skrzyżowania Wiedenki z SŁką. I rzeczywiście, niemal wpadliśmy na siebie przed skrętem w boczną drogę prowadzącą do obiektu keszowego.
Trochę się zeszło na pogadankach i w efekcie do lokomotywowni dotarliśmy grubo po 12tej. A tam niespodzianka, Rubin i Nanette też zwiedzali i jeszcze się odgrażali, że będą szukać nowych skrzynek. Trochę połaziliśmy po lokomotywowni, ale na zewnątrz, do środka wchodziły tylko wycieczki z przewodnikiem, ale jak przewodnik utknął 20m od wejścia i stał ponad kwadrans ględząc, odpuściliśmy i pojechaliśmy obejrzeć krzyż wetknięty w lufę działa przeciwpancernego. Ponoć jest jeszcze gdzieś druga taka kapliczka, ale musimy poszukać.
Trochę mżyło, ale po wjeździe do lasu przestało przeszkadzać. Podjechaliśmy do jednego cmentarza wojennego i wesołej leśnej ścieżki przyrodniczej, którą bardzo lubimy. Niestety w okolicy wycięli drzewa do przytulania! No trudno.
Wracaliśmy gruntowo po ciemaku na skróty, bo wolałam w miarę niezły wertep (mam nowe bakterie w lampce) niż ciągłe oślepianie przez samochody z naprzeciwka. Niestety i tu się jakieś plątały, na szczęście sporadycznie. A potem już standardowo przez Sokule i Działki do domu.
Wróciłam i padłam, nie miałam nawet siły wnieść roweru po schodach, więc wtargałam tylko jedną sakwę, a Meteor wniósł resztę. Kochany jest <3
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 83.92km
- Teren 17.00km
- Czas 05:06
- VAVG 16.45km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Historia miłosna w trzech aktach czyli zakopałam się w Kampinosie
Niedziela, 17 listopada 2013 · dodano: 17.11.2013 | Komentarze 15
Akt pierwszy: Droga do lasu, zygzakiem głównie z wiatrem lub lekko bocznym. Zimno, ale podczas jazdy za gorąco. Za Błoniem zdarłam z siebie mokra od środka kurtkę i równie mokrą bluzę z włókien naturalnych by przywdziać na się tradycyjny czerwony polar z Decathlonu. Technologia wygrała z naturą.Akt drugi: Kampinos. Wielokrotne keszowanie z różnym skutkiem, ale jednak na plus. Po drodze minęłam kilku spacerowiczów w okolicy szkoły cyrkowej w Julinku, potem piochy, potem dwójkę jeźdźców, bagna, rowerzystę, Karpaty, pomnik, tego samego rowerzystę, jakiś samochód przy wyjeździe z lasu
Akt trzeci: Mżyło od jakiegoś czasu, ale dopiero w drodze powrotnej mokra rzeczywistość dała się we znaki. Na początku była to miła kuracja nawilżająca (mam suchą cerę, więc mżawka zawsze dobrze jej robi), ale potem miałam już dość, zwłaszcza że kwadrans od domu zaczęły przemiękać rękawiczki (jednopalczaste polarowe z dodatkową warstwą wełny na wierzchu).
Epilog: Padłam na pyszczek i mimo że dziecko próbowało mnie zagonić do zabawy tarzając się po mojej głowie - nie odpuściłam i umarłam na dwie godziny.
Zdjęcia z wycieczki pod tym linkiem
Wybór poniżej.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 26.85km
- Teren 14.00km
- Czas 01:38
- VAVG 16.44km/h
- VMAX 24.00km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kto się śpieszy, ten dwa razy jeździ
Sobota, 16 listopada 2013 · dodano: 16.11.2013 | Komentarze 6
Tego dnia postanowiłam się wyspać, więc Meteor pojechał skoro świt sam, a mnie obudził kogut w budziku o 9. Do południa zdążyłam zjeść śniadanie i spakować się do drogi. Mniej więcej, bo dosprejowałam przykrywkę skrzynki do zamontowania i postawiłam w kuchni zamiast włożyć do sakwy. Jak łatwo się domyślić odkryłam to dopiero na miejscu przy chałupce. Na szczęście znalazłam krótszą trasę, by się doń dostać i szybko byłam w domu z powrotem. Skrzynka do sakwy i znów plątanie się po wielkim Nigdziu. Trochę za ciepło się ubrałam i dokuczał mi katar, najgorsze że lekko krwawy, bo pękło mi naczynko. Ale potem się zagoiło, a ja postanowiłam wrócić dookoła przez Feliksów (padło wmordewindem, ale trudno), żeby przyzwoitszy dystans wyszedł. Przy okazji sprawdziłam, czy fajny stary drewniany krzyż nadal nie został odnowiony, na szczęście nie został. Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 71.60km
- Teren 8.50km
- Czas 04:15
- VAVG 16.85km/h
- VMAX 31.10km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Krzaki i bocznice w Skierniewicach
Wtorek, 12 listopada 2013 · dodano: 12.11.2013 | Komentarze 25
Tomi ostatnio jak gdzieś jedzie, to na esełkę, więc tym razem też pojechaliśmy. Różnica polegała na tym, że tym razem byliśmy tam, gdzie on już był i w ten sposób było mniej przedzierania się krzakami, ale normę oczywiście się wyrobiło. Pojechaliśmy przez Radziwiłłów, postój przed stacją na placu zamienionym w dziki parking (kompletnie bez głowy go zaprojektowali), przy okazji zajrzałam do środka, nie oglądałam wnętrza po remoncie. Całkiem ładnie wyszło. Potem granica mazowiecko-łódzka i pilnujące jej prastare Enty.W Skierniewicach nastąpił montaż paru skrzynek oraz rozpoznanie na kolejne w kilku ciekawych miejscach. Dopóki świeciło słońce, było miło i przyjemnie. Niestety nagle zaszło za chmury i zrobiła się lodówka. Na szczęście rozgrzałam się podczas jazdy, akurat wyjechaliśmy ze Skierniewic i podjechaliśmy do wiaduktu, a Tomi wlazł na słup. Nie myślałam, że wejdzie tak wysoko...
No i na koniec wizyta przy moście kolejowym na Rawce (jedna kratownica już odmalowana, niestety na jasno szaro, a może nawet biało), druga jeszcze ruda, ale to już niedługo. A potem krótki pobyt na plaży. I do domu! :)
O dziwo tym razem nie miałam żadnego kryzysu, nie marudziłam, nie chciałam co chwilę postoju ani rozwałki, nie jęczałam że jestem głodna. Niesłychanie dobrze mi się dziś pedałowało. Może dlatego, że nie było wiatru.
Dziś nastukałam sporo zdjęć i nie potrafiłam wybrać rozsądnej liczby na blog. Wiec tu wrzucam tylko kilka poglądowych, a resztę na picasę do albumu SKIERNIEWICE (fotki pomnika z dzieckiem stare, z innej wycieczki).
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 64.48km
- Teren 15.00km
- Czas 04:10
- VAVG 15.48km/h
- VMAX 32.50km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Urodzinowa esełka
Niedziela, 3 listopada 2013 · dodano: 03.11.2013 | Komentarze 8
Zostaliśmy zaproszeni na nietypowe urodziny, w opuszczonym drewnianym młynie koło wsi Samice nad Rawką. Musieliśmy nawet wjechać rowerami do województwa łódzkiego :) Ale zaproszeni byliśmy na 18tą, a tu jeszcze sprawunie keszowe w okolicy. To wyszliśmy ok.14 tej i pognaliśmy pozwiedzać okolicznej znane i mniej znane zadupia. Jeszcze nie dojechaliśmy na miejsce, a już łaziliśmy po krzakach i opuszczonych chałupach. Zapowiedziane deszcze albo przeszły obok, albo kropiły z dużo mniejszym natężeniem, niż icm zakładał, więc początkowo niepewna wycieczka okazała się doskonałą. Po zmroku dotarliśmy w okolicę młyna, ale było jeszcze za wcześnie, więc podjechaliśmy obejrzeć piaseczek pod nowym mostem kolejowym nad Rawką. Wiedenki. A tam obok na przejeździe szlaban, kamerki, megafony, domofon. I jak Tomi zaczął gadac do domofonu to szlaban zaczął robić pib pib pib i przejechał pociąg :)Na koniec impreza, było przepięknie, tym bardziej że jubilatka z mężem postanowiła wynieść wszystkie śmieci z młyna, a okazało się to być kilkanaście 250 litrowych worków. Do wiosny (okoliczni zimą imprezowac tam chyba nie będą) można tam jeździć na piknikowe rozwałki albo urządzać inne imprezy rowerowe. Goście dopisali, ale trzeba ich było namawiać (prócz nas), bo zimno! Gdzie tam zimno, w środku było cieplej niż na zewnątrz od świeczek i ludzkich oddechów. Będę to miejsce i te chwile długo wspominać. Jako że nie jesteśmy zwierzętami imprezowymi, po dwóch godzinach postanowiliśmy się zbierać, poza tym wyszły gwiazdy i szkoda było marnować taką piękną noc. Jechało się cudownie, samochodów w świąteczny weekend jak na lekarstwo. Pod Żyrardowem zaczęło kropić, ale się nie rozpadało.
p.s. Wreszcie dobiłam do 3 tysięcy w tym roku. Może uda się wyrównać dystanse z 2009 i 2010 czyli około 3140? Zobaczymy. Powrót do formy trwa :)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 55.92km
- Teren 8.50km
- Czas 03:17
- VAVG 17.03km/h
- VMAX 32.40km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Znowu ta Esełka
Sobota, 26 października 2013 · dodano: 26.10.2013 | Komentarze 14
Niby powinna mi się nudzić, ale było tak ładnie tuż popołudniu i pociągów dużo... Co prawda było trochę krzaków i bagienek, ale jakoś do "obiektów" trzeba dojść. Przy okazji dokończyłam multak z panem Marianem. Pod wieczór przyszły chmury, ale nie było zimno. Wycieczka nieplanowana, bo planowo mieliśmy jechać rano do Kampinosu, ale Kluskę coś pogryzło i prawie nie spała w nocy, bo ją nogi i ręce swędziały. No i cały dom rano chodził z oczami na zapałki. Najbardziej babcia, ale ona na szczęście nie musiała jechać nigdzie rowerem.Wycieczka obfitowała w pejzaże z Zadupia. Ale trafiło się kilka perełek. Jakiś woj krzyżacki, jakiś pan w żółtym kubraczku nad stawem, grzyby, reper i koniki z jeźdźcami.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 78.95km
- Teren 11.00km
- Czas 04:43
- VAVG 16.74km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Kierunek: Tesco w Skierniewicach
Wtorek, 22 października 2013 · dodano: 22.10.2013 | Komentarze 6
Niektórzy jeżdżą do supermarketu samochodem, my 30 parę kilometrów pojechaliśmy rowerami. W końcu mamy blisko. ;)Pojechaliśmy tym razem opłotkami, przez Radziwiłłów na przykład. A tam tabuny rowerków. Co jakiś czas mikrorozwałki i do miasta. W Tesco trochę zabawiłam, bo a to papier do drukarki, a to pudełka na kesze, a to ręczniki papierowe dla mamy Meteora. Ja balowałam w sklepie, a Meteor rozwalony na ławeczce w pobliskim skwerze zażywał kąpieli słonecznych i zażerał się kanapkami. Ja dożarłam później w pośpiechu, bo dzień krótki. Potem do centrum na skrzynki i tu dłużej zabawiliśmy pod dworcem. Meteor focił tabliczki na murach i odkrył jedną nową tablicę, jeszcze nieodsłoniętą. Rok 1920, pomoc braci Węgrów. Trochę było widać zza czerwonej tkaniny. Wreszcie wylądowaliśmy na poligonie przy torach, bo skrzynka. A na koniec przy stawie, bo tez skrzynka. Z keszowaniem koniec, wracamy do domu.
Po drodze wpadliśmy na kirkut z moją skrzynką (serwis), a tu się logbook skończył. Dobrze, że Meteor miał jakiś zapasowy i dorzuciłam. Wreszcie do dooomuuu. Nie bardzo mi się chciało, bo jednak taka pogoda rozleniwia, ale dojechaliśmy z mniejszą liczbą postojów niż w drodze do.
Wszystkie zdjęcia w albumie z wycieczkami, poniżej wybór.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 46.93km
- Teren 11.30km
- Czas 02:51
- VAVG 16.47km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Forma padła na pyszczek
Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 11
Nie wiem co się ze mną dzieje ostatnio, ale przejechanie więcej niż 30km w ciągu dnia sprawia, że padam po powrocie. Może mi się kryzys przesunął i powinnam jechać dalej licząc na to, że sam minie... ale sama nie mam ochoty na dłuższe wycieczki. 10-20 jest w sam raz, 30 ujdzie, 40-50 już wracam zmęczona. Albo Tomi za szybko jeździ i ja próbując mu dotrzymać kroku się wykańczam, albo pedałuję na złych przerzutkach, albo już sama nie wiem.Wycieczka obfita w jedzenie i rozwałki, nie mogę narzekać. I pociągi na esełce się trafiły, i salami do kanapek, serek, kawa z mlekiem waniliowym i herbata. Odrobina czekolady i herbatniki. W kadrach prócz tego obowiązkowy cyklogrobbing, grzybki i tory. Jako bonus używana stodoła.
Wszystkie zdjęcia w tym albumie, poniżej wybór.
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty
- DST 81.59km
- Teren 20.80km
- Czas 04:29
- VAVG 18.20km/h
- Sprzęt Pradziadek
- Aktywność Jazda na rowerze
Jesiennie do Arkadii i Nieborowa
Wtorek, 15 października 2013 · dodano: 15.10.2013 | Komentarze 5
Wycieczka zaplanowana już we wrześniu. Koniecznie chciałam pofocić oba parki złota jesienią. Czułam, że tu musi być cudownie i faktycznie było. Choć w drugiej połowie dnia nieco spsuła się pogoda i nie było już tak słonecznie.Zaczęliśmy tradycyjnie od pokonania obwodnicy Żyrardowa i autostrady A2. Potem trochę serwisówkami (grzybek dla Wariaga rósł przy jednej z nich) i wizyta w już_nie_zalanym domku. Moglismy zwiedzić od środka i doszlismy do wniosku, że nie za bardzo da się w nim ukryć skrzynkę. Za to da się w sąsiednim. Kiedyś. Na progu już_nie_zalanej chałupki zjedlismy po kanapiorku i wypiliśmy trochę herbaty. I siu przez Bolimów do parków. Najpierw do Arkadii, pospisywać literki do bonusa i znaleźć parę skrzynek, których nie udało się poprzednim razem. W międzyczasie jedna z nich zniknęła, ale udało się obliczyć kordy finałowe. Ale to dopiero w Nieborowie, gdzie znaleźliśmy kolejne brakujące skrzynki.
I tak zleciał dzień. Same rozwałki prawie, ale tu przynajmniej nastukało się rozsądny dystans. W drodze powrotnej podskoczyliśmy po skrzynkę Werrony, którą Tomi miał znalezioną, a ja jeszcze nie. Znałam to miejsce, bo kiedyś tu szukaliśmy śladów leśniczówki, ale się nam nie udało. A potem to już do domuuuuu. Na kolację :)
W ostatniej chwili przed zmrokiem zauważyłam mglę na polach. Trochę kiepsko wyszła, ale musiałam ją sfocić dla potomności ;)
Kategoria Dalsze wycieczki po klopoty